Wpis z mikrobloga

Mirki, Mireczki.

TL;DR: Schudłem 9.5kg. Mniej żrę, nie piję słodkiego.

Chcę się Wam pochwalić swoim dotychczasowym sukcesem w zakresie #redukcja . Prawdziwą rewolucję w swoim dotychczasowym życiu wprowadziłem 17.02.2016. Rozpocząłem od:
- diametralnej zmiany żywienia (wraz z liczeniem makro),
- odstawieniem wszelkiej maści napojów słodzonych (colki, sprajciki, #!$%@? poszły won, a w ich miejsce wsadziłem wodę mineralną, sok pomidorowy i wariacje light coca-coli i pepsi),
- zacząłem zwracać uwagę na to co jest napisane w magicznej tabelce na produktach, które kupuję i wybieram wszystko z przemyśleniem i liczeniem wspomnianego makro,
- konkretne ilości posiłków o stosunkowo równych porach,
- herbata i kawka bez cukru (było ciężko i czasami lubię sobie wypić te napoje lekko złamane słodyczą (z pomocą przychodzą słodziki (stewie, itd))),
- systematyczny trening siłowy (3 razy w tygodniu choćby się waliło i paliło),
- kardio w postaci rozgrzewki przed i po ćwiczeniach,
- wróciłem do jazdy na rowerze (nawet ostatnio walnąłem sobie rajd z Krakowa do mojej wsi (około 65km)).

Minęło już prawie 2,5 miesiąca, a na mojej wadze magicznie zniknęło 9,5kg. Dużo - niedużo, ale cieszy jak jasna cholera.

Jedyny problem jaki mam to formy kardio. Jazda na rowerze - moc. Orbitrek i bieg - mniejsza moc. Moje pytanie jest takie, czy możecie doradzić coś pod kątem zwiększenia wytrzymałości oddechowej i mięśniowej, bo orbitrek i bieg strasznie szybko mnie gasi. Wiem niby, że praktyka zrobi z Ciebie skur... Wróć. Wpłynie na wytrzymałość, wydolność i tym samym czas trwania kardio, ale wzrost tego parametru u mnie jest bardzo powolny. Możecie coś doradzić?

Jeśli ktoś chce się dowiedzieć czy te zmiany wpłynęły negatywnie na moje życie to wszystkich spaślaków mojego pokroju uspokajam. Regularne posiłki oraz ich porcje wyrabiają systematykę i nie powodują przejadania się. Samo ich przygotowanie dzień przed generuje w umyśle potrzebę zrobienia zakupów, ugotowania, itd. Ogólnie widzę pozytywną zmianę także w swoim planowaniu obowiązków, więc też na plus. Niektórym może dokuczać brak dotychczasowego poziomu cukru i pyszności, którymi do tej pory się faszerowali, ale w moim przypadku silna wola wygrała i nauczyłem się odmawiać sobie takich rzeczy. Stosuję głupią metodę: idę do sklepu, kupuję (np. chipsy i batony), przychodzę do mieszkania, chowam do szafki i... Nie mam ochoty ich jeść, bo cieszy mnie już to, że je kupiłem (potem zjada je moja dziewczyna, więc nie ma tego strachu, że się złamię i sięgnę do szafki, bo tam... Pusto :D). Oczywiście cheat meal w zdrowej ilości przyśpiesza metabolizm i ma pozytywny wpływ na samopoczucie psychiczne. Cheat meal raz na 2-3 tygodnie, bo łatwo się potem złapać na czymś takim, że zjem sobie ciastko, bo "ciężki dzień w pracy", "jest mi smutno", "jestem przygnębiony i bez sił", itd.

Grube Mirosławy i Mirkówny - walczcie, jako i ja walczę :D

#silownia #mikrokoksy #sonarsieredukuje

sonars - Mirki, Mireczki.

TL;DR: Schudłem 9.5kg. Mniej żrę, nie piję słodkiego. 
...

źródło: comment_HTlvl1ka5ouJnSSH3GDMly6OhAmhhINT.jpg

Pobierz
  • 40
@sonars: Interwały w bieganiu. Poczytaj co w internecie rzeczą na ten temat. Gratuluje i powodzenia ! Znam ten ból - sam 1,5 roku temu -25kg, także przede wszystkim życzę wytrwałości !
czy możecie doradzić coś pod kątem zwiększenia wytrzymałości oddechowej i mięśniowej, bo orbitrek i bieg strasznie szybko mnie gasi


@sonars: na mnie świetnie działa skakanka i powolne (ale długie) bieganie
@5en: W sumie mam skakankę w mieszkaniu... Dorzucę w takim razie do treningu, ale polecasz przed / po czy pomiędzy treningami?


@sonars: ja skakałem w ramach porannej gimnastyki, tak zamiast kawy. zaczynałem od spokojnych 5-10 minut, potem 15-20, ale po pewnym czasie było to 30 ze zmianami tempa. najlepsza była łatwość ćwiczenia i brak wymówek w postaci kiepskiej pogody.
co do efektów wydolnościowych, dzięki skakance po pewnym czasie skoczyłem z
@sonars: jakieś 5 miesięcy. Myślę, że mógłbym więcej zrzucić, ale to przez takie jedzenie na oko (nie mam wagi kuchennej, przez co możliwe, że jem za dużo niż to co sobie wyliczyłem)