Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Drogie mirki,

Jestem z wami od ponad 5 lat i tak potoczyło się w moim życiu, że potrzebuję znaleźć kogoś, kto mnie zrozumie. Domyślam się, że 90% odpowiedzi będzie negatywnych - nie dbam o to, wiem jaka jest ta społeczność, ale wiem że jest szansa na to, że znajdzie się choć jedna osoba, która poklepie po (anonimowych) plecach.

Około rok temu w #pracbaza pojawił się #rozowypasek . Fajna, uśmiechnięta dziewczyna, od razu ją polubiłem. Trochę współpracowaliśmy razem i tak pech trafił, że się w niej zakochałem, bardzo, po raz pierwszy w życiu tak bardzo poczułem coś więcej do kogoś. Zaproponowałem jej radnkę, na to ona, że ma chłopaka - trudno, powiedziałem sobie. Bałem się, że przestraszy się i nasze kontakty staną się stricte zawodowe, ale było zupełnie na odwrót. Dawała mi masę sygnałów, że jest mną zainteresowana, ja udawałem że nic do niej nie czuję, bo mam w życiu pewne zasady. Sęk w tym, że popełniłem parę gaf, przez które ona skapnęła się, że coś jest na rzeczy. Starałem się być wobec niej fair, mimo to ona trochę się ode mnie odciąła, co zrozumiałem.

To co do niej poczułem było czymś innym niż wcześniej, spędzenie chwili na niewinnej pogadance przy kawie w firmowej kuchni dawało mi masę szczęścia, od dawna tak dobrze się przy nikim nie czułem, natomiast ona zaczęła mnie unikać. Może zabrzmi to idiotycznie, ale postanowiłem postawić sprawę jasno - jak pisałem, dawała mi sporo sygnałów, że jest mną zainteresowana, ale ma kogoś, stwierdziłem że w moim stanie i to, jak bardzo na niej mi zależy, spróbuję być dla niej po prostu kumplem, coś na kształt #friendzone . Jeśli przekonałaby się do mnie i zachciała czegoś więcej, to super, jak nie - trudno, przynajmniej próbowałem. Zależało mi, żeby być na maksa fair wobec niej, powiedziałem jej to wprost - "czy pasowałoby Ci, żebyśmy byli po prostu kumplami, czasem gdzieś po pracy wyskoczyli, pogadać, pójść na jakąś wystawę" - odparła, że jak najbardziej, nikogo poza pracą nie znała w mieście, jej związek był na odległość. Próbowałem ją później gdzieś wyciągnąć, ale widziałem że mi nie ufa, starałem się to negować i próbować dalej, w końcu w przypływie emocji i kilku głębszych wysłałem jej wiadomość, o co chodzi. Bardzo źle to przyjęła i postanowiła się odciąć ode mnie na dobre. W pracy udawała, że mnie nie zna, już nie było pogaduch przy lunchu, wspólnego robienia herbaty, ona odebrała moje "wtf" jako atak. Jest mi bardzo głupio, że tak się stało, powinienem trzymać moje nerwy na wodzy, ale co się stało to się nie odstanie. Przeprosiłem ją, powiedziałem że chodziło mi tylko o to, żeby wspólnie spędzić czas, to wszystko. Przez następne miesiące sytuacja nie poprawiała się, wręcz ona odcinała się jeszcze bardziej. Doszło do tego, że nie byłem w stanie myśleć o niczym innym - kocham ją, chcę być fair wobec niej i poniekąd pogodziłem się z tym, że mnie nie chce. Ale nie potrafiłem znieść presji, że jedyna osoba, którą pokochałem w życiu nie chce mnie znać.

Przy ostatniej próbie pogadania i przeproszenia jej (tak wiem, że za bardzo kajałem się przed nią, ale to wszystko powodowało, że straciłem rozum, czy nawet moją męską godność), sprawa obiła się o przełożonych, zostałem wylany z roboty. Głównym powodem było to, że trochę zwalałem w pracy, ale serio, nie dało się pracować widząc ją codziennie i codziennie przeżywając rozgoryczenie całą tą sytuacją.

Po kolejnych kilku miesiącach znowu chciałem z nią porozmawiać, bo nadal nie potrafię poskładać mojego życia do kupy. W nowej robicie jest trochę łatwiej, ale nadal codziennie o niej myślę. Prawda jest taka, że mam 28 lat, nigdy nie miałem dziewczyny - po prostu jak idiota czekałem, aż pojawi się ktoś, kogo zechcę i właśnie rok temu ktoś taki się pojawił. Wstydliwe, ale to był mój wybór, wcześniej miałem koleżanki, znajome, ale nigdy nie iskrzyło. Próbowałem też umawiać się z #tinder i #badoo , ale nawet kilka spotkań nie sprawiało, że miałem ochotę się bardziej angażować. To zwykle druga strona dążyła do czegoś więcej, ale ja nie chciałem. Jestem z------m romantykiem i szczerze powiedziawszy dobrze mi z tym. Źle mi z tym, że jedyna osobą którą zapragnąłem nie chce mnie znać, nie odpowiada na moje pytania z prośbą o spotkanie.

Chciałbym po prostu pogadać, powiedzieć jej co czuję i to, że jestem pogodzony z tym, że ona mnie nie chce. Chcę tylko, żeby mnie zrozumiała i żebyśmy poszli dalej w życie w zgodzie. Tak, pragnę jej, ale nie oczekuję, że ona czuje to samo, choć mam pewne wątpliwości. Dużo wskazuje na to, że pomimo tego że jest z kimś, to coś do mnie poczuła i sama się z tym źle czuje, świadomość że ją kocham jest dodatkowym bodźcem motywującym do odcięcia się ode mnie.

Nie chcę pytać o radę, ale po prostu zamierzam do niej dotrzeć i zrealizować moje zamierzenia. Wysłałem już do niej list opisujący (w dużym skrócie, bo wyszłoby zbyt długie tl;dr) to jak to wszystko odbieram. Brak wiedzy dlaczego po tak długim czasie nie chce ze mną nawet pogadać dołuje mnie i nie pozwala ruszyć na przód z moim życiem. Z jednej strony szanuję jej wybór, ale chcę wyjaśnić co tak naprawdę między mną a nią zaszło. Prawie każda bliska mi osoba mówi mi, żebym dał sobie spokój - chcę o tym wszystkim zapomnieć, ale nie potrafię. Być może będę oskarżony o stalking, chciaż staram się być subtelny jak tylko się da. Jestem dobrym człowiekiem, który liczy się ze zdaniem drugiej strony, ale nie widzę innej możliwości niż rozmowa twarzą w twarz. Czuję się jak wariat, byłem nawet u psychiatry z tym wszystkim. Obsesyjna miłość jest c-----a, sprawia że stałem się kimś innym niż jestem na codzień, posuwam się do czynów, które świadczą o mnie źle, ale znowu - czy prośba o spotkanie i rozmowę jest tak bardzo zła?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
  • 31
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

cb8740c750: @kosmiczny_maupiak:

Nikomu nie chcę wcinąć kitu. Tak, moim marzeniem jest żeby było tak jak mówisz, ale mam świadomość, że tak nie będzie, jestem z tym pogodzony.

Opisanie tej sytuacji na mirko chyba było błędem - nie potrzebuję gorzkich słów, że jestem świrem i wjeżdżania na moje ego, żebym zachował się godnie i zostawił ją w spokoju. Dobrze wiem jak to wygląda i co powinienem zrobić, chodzi o to, że to co czuję nie pozwala mi zachować się inaczej. Chyba nikt z was nigdy nie poczuł tego co ja teraz czuję, uczucia tak silnego, że zmienia przyzwoitego człowieka z zasadami w wariata. Nie chcę taki być, zawsze byłem w porządku wobec innych, miałem zasady. W głębi duszy jestem dobrym człowiekiem, ale to co się we mnie dzieje wyniszcza mnie, nie potrafię przestać o niej myśleć. To nie jest kwesita hormonów, to trwa zbyt długo. Byłem z tym problemem u psychiatry, biorę antydepresanty, poważnie zastanawiam się nad terapełtą, na którą na razie mnie nie stać (4 miesiące bez pracy poważnie nadszarpnęły
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:
No właśnie z tego co czytam to nie jesteś z tym pogodzony, bo ciągle chcesz coś załatwiać i wyjaśniać. Skoro twierdziły inaczej to znaczy, że oszukujesz sam siebie. W sumie nie wiem co chcesz jej wyjaśniać, co nowego niby chciałbyś jej powiedzieć, bo zdaje się wszystko jej już powiedziałeś a ona ma już swoje zdanie na ten temat i na temat ciebie, i jak byś tego nie ubrał w
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:
I jeszcze prawdziwa historyjka jak to wygląda z drugiej strony. Kręciłem kiedyś z dziewczyną, która zerwała kiedyś z chłopakiem. Owy chłopak nie chciał się z tym pogodzić i pisał i dzwonił do niej bo chciał jej coś wyjaśniać. W końcu przestała odbierać, zmieniła nr telefonu ale on jakoś zdobył ten nowy nr i dalej szukał kontaktu. Doszło do tego że bała się sama wieczorem z zajęć wracać, kupiła gaz
  • Odpowiedz
OP: @kosmiczny_maupiak:
Nie dziwię się, że ludzie mają mnie za wariata, bo ja sam uważam, że mi odbiło i jest mi z tym źle. Chcę jej dać spokój i za każdym razem kiedy do niej pisałem, czy zagadywałem (nawet kiedy pracowaliśmy razem, czyli dobre 5+ miesięcy temu) czułem wyrzuty sumienia. Bardzo chcę, ale brak wiedzy co tak naprawdę się stało między mną a nią nie daje mi spokoju. Mam z tym problem i od kilku miesięcy staram się o tym nie myśleć. Tak, to jest obsesja, ale ja ją na serio bardzo kocham i chcę, żeby była szczęśliwa, jednocześnie nie mogę sobie poradzić z tym, że coś poszło nie tak między mną a jedyną osobą, na której mi zależało w całym moim życiu. Jeśli mnie nie chce - w porządku, to boli jak cholera, ale jest do zniesienia. To, że ma mnie za natręta, za kogoś kto traktował ją jako obiekt do zdobycia boli tak bardzo, że nie potrafię normalnie funkcjonować.

Prawda jest taka, że kiedy pracowaliśmy razem, to potrzebowałem jej sympatii - jako kolega, mimo tego że w środku mnie tliło się głębsze uczucie. Co miałem innego zrobić? Bardzo mnie lubiła i okazywała sporo symaptii, wręcz tak jak pisałem wcześniej, wysyłała sygnały, że jest mną zainteresowana. Nie chcę przytaczać tutaj przykładów, ale taki najprostszy - sama wzięła mnie do tańca podczas firmowej imprezy, przy zmianie muzyki na coś wolniejszego z radością się do mnie przytuliła i przez większość czasu patrzyła prosto w oczy uśmiechając się.

Po prostu zbyt wiele rzeczy jest dla mnie niejasnych, próba pójścia dalej z życiem nie działa i to jest sedno mojego problemu. Czuję się jak wariat, jestem świadomy mojego z------a, ale nie wiem co miałbym dajlej zrobić - postanowiłem, że będę dążył do rozmowy, wiem że jestem przez to natrętem i ranię osobę, którą kocham i chcę jej dać spokój, z drugiej chcę ratować swoje życie, bo w tej chwili czuję się zajebiście nieszczęśliwy. Mam świadomość tego, że cokolwiek nie zrobię, to
  • Odpowiedz
OP: @kosmiczny_maupiak:
Propos historyjki - owszem brzmi znajomo. Nie znam całego kontekstu sprawy, ale zakładając że jej były nie stosował wobec niej przemocy fizycznej ani nie zrobił nic złego (przykładowo - zdrada) w stosunku do niej, to ona zachowała się jak kutwa. Nie chciała z nim być, w porządku, takie jest życie. Ludzie dorośli powinni mówić sobie pewne rzeczy wprost i jeśli on potrzebował wyjaśnień, to powinna (z uwagi na wzajemny szacunek) wysłuchać go i powiedzieć mu, że nie chce z nim być.

Być może wcześniej gościu stosował p-----c wobec niej, albo zrobić coś niewybaczalnego - wiadomo, można się bać jak ktoś taki chce "coś wyjaśnić", ale jeśli sytuacja była zwykła, to sorry, ale unikanie kontaktu wobec osoby, która darzy Cię uczuciem tylko dlatego, że jest się egoistą i patrzy tylko na siebie jest strasznym k-------m.

Ja mogę sympatyzować z tym "byłym chłopakiem", bo mam podobną sytuację, ale nie wiem czym on zgrzeszył. Ja wiem, że nie zrobiłem nic, czego nie dałoby się wybaczyć. Moim jedynym błędem było okazanie emocji w jednym momencie, że sprawiła mi przykrość, bo mówi jedno
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Mirku, powinieneś sobie odpuścić. Wiem że chcesz dobrze i że jest ci ciężko, ale w tej chwili ona się pewnie czuje przez twoje uczucie osaczona i wychodzisz w jej oczach na desperata. Prawdopodobnie cię lubi (bez uczuć romantycznych), ale jeśli dalej będziesz na nią naciskał, to w końcu uzna cię za psychopatę - tak chcesz być przez nią widziany?
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:
Odnośnie historyjki - samo ich rozstanie było normalne z wyjaśnieniem że to koniec, dlaczego to koniec itd. W trakcie związku przemocy ani zdrad nie było, ot po prostu przestał jej związek odpowiadać bo gościu prowadził zbyt sebixowy tryb życia. Na początku jeszcze odbierała od niego telefony, ale nic to nie dawało bo on i tak uparcie chciał się spotykać, tłumaczyć, kontynuować itp. Nie docierało do niego, że to koniec,
  • Odpowiedz
Anon: Piszesz:
"brak wiedzy co tak naprawdę się stało między mną a nią nie daje mi spokoju". Człowieku jaki brak wiedzy. Przecież już wyjaśnione, że dziewczyna zobaczyła, że za bardzo się wkręciłeś (napaliłeś) na nią i przestała czuć się komfortowo w twoim towarzystwie, nawet jako przyjaciele. Nie powinno cię to dziwić. A to, że miewała wcześniej jakieś przejawy dobrego zachowania w stosunku do ciebie to:
1) dziewczyny lubią takie sytuacje kiedy są zajęte, ale mają swojego adoratora. potrafią być wtedy dla nich super miłe, zachowywać się w sposób, który może dawać nadzieje na "coś", ale tak naprawdę jest to zwykła zabawa z ich strony, dowartościowanie się. coś w stylu poświecę ci cyckami przed nosem, ale i tak nie możesz mnie mieć. ZAAKCEPTUJ TEN FAKT
2) po drugie może miała akurat gorszy dzień/okres z obecnym chłopakiem i szukała w tobie pocieszenia będąc miłą czy lekko flirtując (bo np. miała w----a na obecnego chłopa, że nie zwraca na nią uwagi, albo jest zazdrosna o jakąś jego koleżankę i chciała się w ten sposób odegrać).
3) ogólnie jednak nie chce cię bo zobaczyła, że się zakochałeś i tyle. część dziewczyn będzie skrępowana przyjacielskim stulejarzem zakochanym w nich i będzie wolała zamknąć tę znajomość.
Teraz kiedy już masz wszystkie odpowiedzi znajdź sobie dziewczynę, która chce ciebie, a tamtą zostaw w spokoju.
  • Odpowiedz