Wpis z mikrobloga

Mam poważną rozkmninę co do mojego #rozowypasek , tylko poważne porady, bez śmieszkowania. Jesteśmy ze sobą kilka lat, oboje lvl 24. Z jednej strony fajnie mi się z nią spędza czas, mamy podobne poglądy, szanujemy siebie nawzajem, tworzymy raczej zgrany duet. Z drugiej strony... ona jest zupełnie nieogarnięta życiowo. Czuję się czasami, jakbym miał półdziecko. Trzeba za nią płacić, bo wiecznie nie ma kasy, chociaż od rodziców na życie dostaje. Żeby było ciekawiej, to jej zdaniem to jest absolutnie normalne. Czasami wyciągnie portfel, bo ją tego nauczyłem, ale standardem jest, że za wyjścia, drinki, restauracje płacę w całości ja. To jeszcze nie jest najgorsze, najgorsze jest to, że planowanie całej naszej przyszłości jest na mojej głowie, jeżeli chodzi o finanse. Ja już nawet nie robię sobie nadziei, że ona będzie się dokładać do realizacji takich celów jak mieszkanie, samochód czy utrzymanie dzieci. Przez ostatnich parę lat ja zdążyłem skończyć studia (podczas których cały czas pracowałem na pół etatu), znaleźć pracę w zawodzie na pełen etat, kupić samochód, zaraz będę miał mieszkanie (kredyt ofc, co poradzić). W tym czasie ona brnie przez studia, i nie może przebrnąć. Najnowsze szacunki wskazują, że skończy je dwa lata po mnie, a i o to bym się nie zakładał. Czasami coś popracuje, ale nic stałego. Zainteresowań brak, a jednocześnie potrafi w magiczny sposób sprawiać, że doba się kurczy. Wstanie o 10 30 (idziemy spać razem, ja wstaję o 6), zje coś, posiedzi na kompie, potem zaczyna powoli robić obiad, zjada obiad, położy się na chwilę, poczyta książkę, ogarnie coś na fejsie, pójdzie na chwilę do pracy o ile tego dnia pracuje, albo pobiega pół godziny i będzie odpoczywać po tym godzinę. Nagle jest wieczór, więc przyjeżdżam ja, oglądamy jakiś film i idziemy spać. Jakikolwiek progres jest powolny i bolesny. Próbowałem już nawet ją namawiać, żeby rzuciła studia i znalazła jakieś zainteresowania, założyła bloga, cokolwiek, ale nic z tego. Ona skończy te studia, szkoda że zaliczając po 3-4 egzaminy w roku. Tak się uparła i tyle.

Wcześniej mieliśmy głównie spiny na płaszczyźnie związkowej. Co mi wolno, czego nie wolno, czego jej nie wolno i wolno. O to, że mi nie zależy, o to że ona ma przestać mi truć gitarę. #!$%@?, normalna sprawa. Od czasu do czasu spina o wkładanie nie w tą dziurę ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ostatnio do tego jednak pojawiły spiny sporych rozmiarów na podłożu pracowo-czasowym. Ja mam mniej czasu, ona by chciała żebym w tygodniu wpadał wieczorem, wypijał z nią winko, a później godzinę masował i smyrał, bo ona ma ochotę. Ja w #praca po 11-12 godzin aktualnie, bo odkładam na mieszkanie/zmianę samochodu/start/poduszkę finansową, więc generalnie rzecz biorąc jestem raczej #!$%@?. Nic to, bo jak nie wykazuję jakiejś większej aktywności, to zaczynają się spiny, fochy, smutki i teksty gatunku "już mnie nie kochasz, kiedyś byłeś inny". No #!$%@? a jak miałem nie być, jak proporcje praca/czas wolny miałem dokładnie odwrotne niż teraz. Wszystko wynika z jej nicnierobizmu, który już wcześniej mnie #!$%@?ł, ale teraz jakby nadajemy na zupełnie innych częstotliwościach. Teraz zresztą mam inną perspektywę, bo chciałbym z kimś budować życie, a nie iść na dyskotekę. Do tego wypadałoby, żeby ta druga osoba oferowała jakiś wkład poza poradami "jak urządzimy salon".

Czasami mam wrażenie, że hoduję sobie emocjonalnego i finansowego raka. Z jednej strony dogadujemy się i rozumiemy, z drugiej jej życiowa postawa jest absolutnie nie do zaakceptowania. Już nawet wstyd mi odpowiadać rodzinie na pytania "a co u Różowej, na którym jest roku? Pracuje gdzieś?". Mircy pomuszcie. Nie no, żartuję, ale doradźcie coś chociaż.

#zwiazki i trochę chyba #logikarozowychpaskow , a już na pewno #gorzkiezale
  • 50
Czasami mam wrażenie, że hoduję sobie emocjonalnego i finansowego raka.


@mirekmirkowski: Sam sobie odpowiedziałeś. Wyhodowałeś sobie roszczeniowego pasożyta, który będzie Ci całe życie ciężarem a nie wsparciem. Jeśli na lvl 24 jest taka to nie miej nadziei, że to się zmieni kiedykolwiek. Zacznij się godzić z faktem, że im szybciej sobie odpuścisz tym szybciej znajdziesz dziewczynę, która będzie dla Ciebie partnerem a nie pijawką i tym łatwiej będzie zrobić ten krok.
Bez śmieszkowania to sam sobie odpowiedziałeś, przeczytaj to jeszcze raz i oceń, czy kochasz ją na tyle, żeby się #!$%@?ć w życie z princessą. Lepiej nie będzie, ewentualnie tylko gorzej. Kobiety nie zmienisz.
Czasami mam wrażenie, że hoduję sobie emocjonalnego i finansowego raka.


@mirekmirkowski: Tyle w temacie moim zdaniem.

Z jednej strony dogadujemy się i rozumiemy, z drugiej jej życiowa postawa jest absolutnie nie do zaakceptowania.

No wiesz... Jest jej na rękę być z zaradnym facetem.
To nawet miłe jest, gdy dziewczyna czuje w tobie oparcie i wiesz...
Jednak tobie też się może noga podwinąć i co wtedy? Zacznie ci robić wyrzuty, czy pomoże?
Od czasu do czasu spina o wkładanie nie w tą dziurę ( ͡° ͜ʖ ͡°)


@mirekmirkowski: Chodzi o nią czy o osoby trzecie ( ͡º ͜ʖ͡º)?

Wiesz to kwestia perspektywy tez i kontekstu. Dla mnie, dla mnicha z tybetu czy wilka z wall street Ty mozesz sie wydawac nie poradnym zyciowo dzieckiem. Świat jest sprawą dosyć kontekstową bez żadnych słusznych prawd absolutnych.
@foad69: Też się o temat otarłem... Trudna to jest sprawa.
Z jednej strony głupio nie zaczynać życia razem z zaufaniem.
Z drugiej strony, życie bywa podłe.
@defoxe: nic, a co miała powiedzieć?


No wiele... Wiele... ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Nie - mieszkanie będzie na nas,


Chociażby... Coś w stylu; jak byś mnie kochał, to byś nie myślał jak się mnie pozbyć w przyszłości.

tylko ty je będziesz spłacał?


No tak... Przecież zarabiasz. A ona musi studiować ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ