Wpis z mikrobloga

#studbaza

Na mojej uczelnie #!$%@?ą się dobre jaja. Pani z dziekanatu od studiów niestacjonarnych, studiuje niestacjonarnie na 3 roku. Oczywiście w trakcie zajęć, ona siedzi w dziekanacie, albo w domu. Na pewnych zajęciach wykładowca zapytał się studentów, kto to jest ta pani xyz, nie była na żadnych zajęciach, a ma same piątki. Jak mu powiedzieli, że to pani z dziekanatu to się typ zaczerwienił. Pewnie jeszcze pobiera stypendium naukowe za same piątki. Dodatkowo baba jest tak arogancka, że w godzinach otwarcia dziekanatu, ona wychodzi sobie do jakiegoś pomieszczenia gospodarcze i #!$%@? pizze 45 minut, a potem z łaską raczy kogoś obsłużyć. Na koniec pytanie, jak w tym kraju ma być normalne jak takie jaja dzieją się na państwowej uczelni, która nie jest jakimś outsiderem, powiedziałbym wręcz, że to czołówka uczelni technicznych w Polsce.
  • 45
@adam-adams: No cóż wszędzie się takie trafią. Ja ze swoją panią z dziekanatu potrafiłem sprawy załatwić w kolejce w sklepie spożywczym w którym była przed pracą. Jak przyszedłem w godzinach pray dziekanatu to zaświadczenie dla mnie już czekało. Da się? Da.
Jednak na takie babska wiele się nie da poradzić. Może skarga samorządu studenckiego?
@pesia: Niestety ( ͡° ʖ̯ ͡°) Zawsze mnie to wkurza, że ja musze przez cały rok na każdych zajęciach być żeby mieć dobre oceny, a ci z niestacjornych przyjadą raz na jakiś czas w weekend i maja 5.
@Dantalia: No chyba nie. Zakres materiału jest ten sam, tylko, że dzienni mają często znacznie więcej obowiązkowych zajęć i więcej godzin z danym wykładowcą, niestacjonarni nie i często muszą się uczyć na własną rękę, więc każda strona ma swoje plusy i minusy. Mam porównanie.
@adam-adams: I co, nikt nigdzie tego nie zgłosił? @Gruszka1992 halo ( ͡° ͜ʖ ͡°)