Aktywne Wpisy
Cosipi +732
szymski1 +51
Dowiedziałem się jak nazywa się taki dziwny fenomen którego ja i niektóre osoby czasami doświadczają podczas zasypiania. Głównie doświadcza się tego w dzieciństwie, ale u mnie również pojawia się teraz chociaż już nie tak często.
Prawdopodobnie u większości ludzi tego doświadczających, w tym u mnie, objawia się to specyficznym uczuciem występującym podczas gdy leżymy w łóżku w ciemności przez jakiś czas, a całość trwa tylko kilka sekund. Ciężko to komuś opisać, chodzi
Prawdopodobnie u większości ludzi tego doświadczających, w tym u mnie, objawia się to specyficznym uczuciem występującym podczas gdy leżymy w łóżku w ciemności przez jakiś czas, a całość trwa tylko kilka sekund. Ciężko to komuś opisać, chodzi
Nie jestem zielonką, konto to założyłem na potrzeby tego wpisu.
Wczorajszy wpis o rozpadzie małżeństwa jakiegoś mirka utwierdził mnie w przekonaniu ze warto was zawsze zapytać o ocenę sytuacji gdyż pojawiło się tam sporo wartościowych wypowiedzi w komentarzach.
skrót: Moje małżeństwo jest nieszczęśliwe dla obu stron jednak nie potrafię go przerwać ze względu na dziecko
1. Zbliżamy się oboje do 30, jesteśmy 3 lata po ślubie mamy córkę prawie 2 letnią
2. Moja żona czepia się mnie niemiłosiernie o najmniejszą pierdołę, źle zrobiony porządek, kupione nie te chusteczki dla małej, źle przyprawione jedzenie, za długo w pracy, za szybko jedziesz, czemu się tak wleczesz, czemu robisz to co chce od ciebie dziecko, czemu wywalasz oczami, czemu sie nie odzywasz, itp itp itp długo by wymieniać
3. Mało jest dużych kłótni większość to kąśliwe uwagi lub małe sprzeczki. Nie przesadzam takich zwróceń wagi ze coś jej sie nie podoba podniesionym głosem potrafi być 30-40 dziennie jak mamy wolne i spędzamy czas razem.
4. Cały czas panuje atmosfera że ona jest pokrzywdzona a ja muszę coś jej wynagrodzić
5. Próbowałem się starać ale muszę przyznać że zawsze krótko bo jak widzę jej olewczy stosunek do mnie to mi się odechciewa
6. W jej mniemaniu naprawianie związku to kupowanie jej prezentów, organizowanie wspaniałych dni itp, od siebie nie daje nic
7. seks raz na tydzień , dwa czasem rzadziej i nie prawie zawsze z tekstem " nie chce mi się ale ok bo pójdziesz na dziwki"
8. wymaga ode mnie samodzielnych decyzji po czym o wszystko ma pretensje że jej nie zapytałem o zdanie
9. żona jest wiecznie nieszczęśliwa - z powodu swojej pracy, mojej postawy, braku pieniędzy itp itp
10. nie dotykamy się już praktycznie wcale, gdy podchodzę by ja pocałować to się odsuwa, gdy przytulam to mnie odpycha z tekstem że my już takich rzeczy nie robimy
Wszystko to prowadzi do wniosku ze nie wytrzymam z tą kobietą dłużej. Obawiam się o własne zdrowie psychiczne bo zaczynam wariować , staram sie jej nie denerwować i unikam wszystkich stykowych sytacji ale to nic nie daje. Rozmowa z nia na ten temat nie ma sensu bo zawsze kończy się na tym że to moja wina i to ja mam się starać i naprawiać związek nie ona.
Powiecie rozwiązanie jest proste - rozwód ok było by to wyjście gdyby nie nasza córka
Kocham to stworzenie nad życie, zrobił bym dla niej wszystko. Jestem najszczęśliwszy na świecie spędzając z nią czas. Nie wyobrażam sobie że nie mógł bym jej co wieczór uśpić, przytulać, uczyć o świecie. Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niej przez jeden dzień.
I co teraz ? Fakty są takie że w razie rozwodu zabierze mi dziecko i będę Ją widywać kilka razy w tygodniu, wiemy jak jest w sądzie nie mam szans na opiekę bo moja żona to normalna kobieta, nie pije nie bije -jestem przegrany na starcie.
Czy poświęcenie siebie, swojego zdrowia psychicznego dla szczęścia dziecka które będzie miało kompletną rodzinę to dobry pomysł? chyba nie ale nie widzę innego wyjścia. Jaka jest wasza opinia?
PS dla wojujących feministek, w domu sprzątam praktycznie tylko ja, moja żona gotuje tyko w weekendy i jej przy tym pomagam, opiekujemy się dzieckiem wspólnie ale w nocy np wstaję tylko ja bo ona ma twardy sen. robię przy dziecku wszystko, w domu wszystko. Jestem na każde jej skinienie wie doskonale ze jeżeli i 3 w nocy poprosi mnie o zasrane lody porzeczkowe to ja wstanę i je załatwię - zawsze taki byłem , chciałem zrobić za nią wszystko i nie wiem czy to nie był błąd
@kontonapotrzebyjednegowpisu: Gdy mała podrośnie to zacznie zauważać, że nie wszystko jest w porządku między rodzicami. To, że zostaniecie razem nie zagwarantuje córce szczęścia, bo będzie musiała patrzeć i słuchać tego jak się do siebie odnosicie. Krótko mówiąc - nie będzie widziała między wami
to
Uważam, że jednak robienie szopki "bo dzieci muszą mieć rodzinę" to robienie wielkiej krzywdy dziecku. Większej niż rozwód w takim wieku. No bo już zaraz zacznie kumać jak działa świat i zorientuje się, że między mamą, a tatą jest coś nie tak. A Wam nie będzie się chciało udawać i nie będzie to wychodziło w nieskończoność.
Jedną z różnic między nami jest taka ze ja się denerwuje w środku , trzymam to w sobie i staram się rozmawiać a moja żona się ścieka rzuca czym popadnie i nie da się z nią wtedy porozmawiać
Uświadom jej to, że o tym myślisz. Może będzie to dla niej impulsem do tego aby nad sobą popracować. Jeśli jej zależy, to podejmie
@kontonapotrzebyjednegowpisu: A próbowałeś na spokojnie i bez pretensji próbować porozmawiać z żoną? Wyjaśnić jak to wygląda z Twojej strony i jak się czujesz? Może to by to by trochę otworzyło jej oczy. Jeśli nie to wspomniana terapia też jest jakimś pomysłem, czasami się przydaje żeby ktoś obcy bez emocji na Was spojrzał.
Moim zdaniem zostawanie razem dla dziecka to
@kontonapotrzebyjednegowpisu Taa no właśnie. To nie wiem. Może poproś ją ładnie, żeby już cię nie biła? I obiecaj że będziesz grzeczny.
Tylko jak ją skłonić? to chyba najtrudniejsze będzie, bo jeśli ona całą winę widzi w Tobie... to pewnie każe Ci spadać i samemu chodzić na terapię..