Wpis z mikrobloga

Mirki spod tagu #mikromodlitwa, tak się przyglądam i interesująco się to wszystko rozwija. A mnie ciekawi jak to się stało, że tu jesteście i mówicie o swojej wierze? Nawróciliście się? Wiara była u was zawsze? A może do dziś błądzicie, a #mikromodlitwa jest dla was testem samego siebie?
Ja sam mam dziwnie w głowie poukładane, wierzę, niemal czuję Boga wokół siebie, a czasem przed snem dopadają mnie idiotyczne myśli "a co jeśli się mylę"? To jest jakaś chyba mania natręctw, umysł podsuwa mi głupie myśli, wyszukuje pomysłów na trucie się pytaniami ;)
Kiedyś byłem nastoletnim buntownikiem obrazonym na Boga i świat. W miarę upływu lat pewne rzeczy zrozumiałem, ułożyło mi się życie prywatne (nie miałem szczęścia do dziewczyn, moje byłe były ładne, uwielbiały seks i imprezy, ale poza fajną powłoką były puste w serduchu), pojawiły się dzieci i poczułem Go w każdej godzinie bycia razem. A i tak mało wiem, niewiele mimo wszystko czuję i odkrywam dopiero sferę duchową. Lubię otaczać się ludźmi wierzącymi, mam wrażenie, że mamy pełno niewykorzystanego dobra, lubię je czynić, lubię pomagać. Niestety jestem cholerykiem, raczej nie ustępuję pola przeciwnikowi, na marszach patriotycznych idę raczej z przodu ( ͡° ͜ʖ ͡°) Choć jestem raczej typem człowieka spokojnego, siedzi we mnie jakaś taka wersja tak nielubianego "katola". Z Bogiem.
  • 7
Ja w sumie od zawsze :) Nigdy nie wątpiłam w Jego istnienie, ale gdy mam ciężkie chwile i wszystko idzie nie tak, to czasami sobie myślę, że w ogóle się mną nie interesuje... Mam też wrażenie, że zamiast mi trochę pomóc, to tylko dokłada, ale pewnie ma w tym jakiś cel... Każdy ma swój krzyż i chce czy nie, musi go nosić.
@dzejzon: Całe życie się człowiek nawraca:) Raz jest bliżej Boga, raz dalej, grunt żeby tendencja była zwyżkowa. Wychowałem się w praktykującej rodzinie. W czasie studiów udało mi się dobrze pomnożyć ten kapitał. Teraz, odkąd pracuję na własny rachunek i założyłem swoją rodzinę, próbuję go mądrze wykorzystywać i pociągnąć w stronę Pana Jezusa jak najwięcej ludzi, z którymi mam styczność - modlitwą i czynem. Ot i tyle. Jeszcze nie zadomowiłem się na