Wpis z mikrobloga

Niedzielny poranek. Czytam komentarze pod artykułami o młodych lekarzach i krew mnie zalewa. Społeczeństwo nie ma zielonego pojęcia o tym jak wygląda nasza praca. Z jaką ilością absurdów musimy się zmierzyć w swojej codziennej pracy. Postanowiłem wam opisać jedną z patologicznych sytuacji z mojego byłego szpitala, aby chociaż trochę przybliżyć system opieki zdrowotnej w Polsce.

Jak niektórzy z was pewnie wiedzą jestem lekarzem rezydentem w trakcie specjalizacji z psychiatrii. Dotychczas pracowałem w dużym szpitalu psychiatrycznym na obrzeżach naszego kraju. Szpital na około 500 osób, w tym nie tylko oddziały psychiatryczne, ale również osoby w ciężkim stanie somatycznym (starsi, przewlekle chorzy ludzie, czesto po udarach). Ludzie w nocy i świeta jakoś nie chcą przestać chorować więc ktoś musi dyzurować. Na 500 pacjentów jest jeden lekarz. Drugi teoretycznie pod telefonem, ale to raczej czysta teoria, bo albo nie odbierze, albo bedzie za 30 minut kiedy już nie będzie potrzebny. Zależy kto ma ten dyżur "pod telefonem". Szpital kompletnie bez zaplecza somatycznego: czasem na oddziale był ratownik, a czasem nie. W apteczce problem z lekami ratującymi życie (dyrektor powiedział że adrenalina sie przeterminowuje i nie jest w takim razie potrzebna !!! Gaśnice też się przeterminiowują, ale jakoś się je kupuje...) Defibrylator - były dwa. Jeden w wiecznej naprawie, drugi "gdzieś jest lecz nie wiadomo gdzie". Pal licho - i tak z tego co widziałem mało kto był w stanie go obsłużyć prawidłowo. A teraz najlepsza część:

W stanie zagrożenia życia pacjenta należy przewieźć do innego szpitala. Niestety szpital nie posiadał karetki "S" tylko miał ją zakontraktowaną w miejscowości oddalonej o ponad 100 km! Przyjazd karetki do naszego szpitala zajmował ponad 2 godziny. Oczywiście były bliżej karetki, ale ta była najtańsza, a przecież trzeba oszczędzać. To nie koniec. Wezwanie takiej karetki to spory koszt (pare tys złotych) więc jak się ją już na dyżurze wezwało to następnego dnia trzeba się było tłumaczyć na dywaniku. Moja koleżanka musiała napisac 2 stronicowy elaborat dlaczego wezwała transport. Serio - lekarz musi sie tłumaczyć dyrektorowi który nie ma pojecia o medycynie dlaczego wezwał karetke. Żeby oszczędzać nakazał dzwonić po karetkę systemową w takich sytuacjach. Oczywiscie prawo zabrania wysyłania karetki systemowej do szpitala i zazwyczaj dyspozytor odmawiał. Wtedy należało dzwonić do koordynatora i prosić o pozwolenie. W zależności na kogo się trafiło on albo pozwalał albo nie. No i wyobraźcie sobie sytuacje: Pacjent ma zawał, a ja zamiast udzielać mu pomocy użeram się z dyspozytorem , koordynatorem itd przez telefon, a to wszystko trwa długie minuty, przez które powinienem pacjenta choćby monitorować. A teraz jak dyspozytor odmówi to musze czekać 2 godziny na "naszą" karetkę. Ach zapomniałem ! Szpital ma karetkę. Tzn ma samochód pomalowany jak karetka. W środku nie ma nic. Tlen nie działa, samochód jest za niski żeby nawet płyny podłączyc.

Na dowód tego dorzucam zdjęcie algorytmu napisanego przez mojego ex dyrektora psychopatę w razie stanu nagłego. To tylko jedna z takich sytuacji, a co gorsze wiem z opowieści innych lekarzy rezydentów że są miejsca gdzie jest jeszcze gorzej.

PS: Zapomniałem o moim wynagrodzeniu za np dyżur nocny. W teorii nie było dyżurów tylko równoważny czas pracy i zejście przed i po dyżurze nocnym. W efekcie minus trzy nadgodziny za nocke. Tzn jeśli miałem dyżur nocny w poniedziałek, to miałem poniedziałek i wtorek wolne, ale miałem minus trzy nadgodziny które musiałem uzupełnić dyżurem dziennym, albo weekendowym.
PS2: Wielu młodych lekarzy nie emigrje za kasą tylko na normalnoscią..

#medycyna #lekarz #gorzkiezale #psychiatria #opowiescizpsychiatryka
Pobierz delirium_tremens - Niedzielny poranek. Czytam komentarze pod artykułami o młodych lek...
źródło: comment_ecwGLnJj9NJv5IvBzyIkMZ1Wi4ywpSAJ.jpg
  • 116
@Kapoan: Oczywiście, ale nie jest też świętą krową, która może sobie stać ponad wszelkimi zasadami i przepisami "bo doktor Hałs tak robił to i ja mogie XD " i wymagane "minimum administracyjne" musi jednak wypełniać. A to że w tym wypadku tym "minimum" okazały się dwie strony elaboratu to już zupełnie inna sprawa. Tłumokowatości dyrektora nie musimy komentować, bo jawnie wynika z reszty tekstu.
a skoro studia są opłacane z podatków to warto je zrobić i uciec, polecam ten styl, niech to będzie kara dla państwa za to


@Kapoan: to ciekawe - karzesz wszystkich podatników, a to nie podatnicy organizują pracę szpitali
lepiej wykończ pavulonem wszystkich polityków - to rozwiążesz wszystkie problemy w medycynie
@Medico_della_Peste: Wiadomo, ale właśnie o to chodzi, że u nas "minimum" to jest czasem praca, która powinna mieć osobny etat. W ogóle w polskiej służbie zdrowia problemem jest przerzucanie czego się da na lekarzy i całkowite olewanie innych zawodów okołomedycznych. Oczywiście powód jest oczywisty - cięcie kosztów, często w totalnie kretyńskim wykonaniu, bo generuje dodatkowe koszty.
@hesar: Wtedy jest większa motywacja do zmian.
@Kapoan: sten służby zdrowia w Polsce to sprawa na co najmniej kilka dużych habilitacji
problemy wynikają ze wszystkiego i kwestia finansowania jest tylko jednym z wielu elementów (zapewne nawet nie najważniejszym)
problemem są politycy, menadżerowie, lekarze, pielęgniarki, cała administracja i oczywiście pacjenci - nikt nie jest bez winy
@hesar: Niestety, to rak z takimi przerzutami, że naprawdę nie wiadomo z której strony się za to zabrać, a i każda próba naprawy będzie niosła ze sobą jakieś przykre konsekwencje dla kogoś. Przykre jest to, że jakoś na horyzoncie żadnej chęci zmian nie widać, a pomysły jakie się pojawiają (Gowin...) są tak durne, że od wakacji zaczynam się zapisywać na kurs językowy, mimo że do 4 roku twardo stałem za zostaniem
Nikt się nie łudzi jak wyglądają szpitale i finansowanie nfz, po prostu ludzie mają nadzieję, że nie będą niewolnikami


@Kapoan: Stan służby zdrowia to jedna wielka patologia i nie jest to żadna nowość, dlatego tak jak napisałem wyżej- radzę się zapoznać z rzeczywistością zawodową przed wyborem kierunku, zamiast później płakać jak to tutaj jest źle. Wtedy może w końcu medycynę będą kończyć osoby z powołania.
A wiesz, że nie każdy inżynier zarabia 6-7k zł?


@troodon: Wiem, ale inżynier ma przy okazji możliwość rozwijania się zawodowo na konkurencyjnym rynku pracy. Z tym, że i tak wcale niefajnie, że zarabia słabo. Biotechnolodzy i w ogóle zawody laboratoryjne - to jest śmiech na sali jak są traktowani w tym kraju, no po prostu nic tylko ręce załamać.
A co do pensji lekarzy to chciałbym jeszcze zaznaczyć, że niemałą część
@peralta: i będziemy mieć jeszcze mniej lekarzy, więc koszt ich zatrudnienia będzie jeszcze większy, a służba zdrowia jeszcze #!$%@?. W dobrze działającym systemie pójście na medycynę byłoby jak pójście na jakiekolwiek studia przygotowujące do pracy (to nie jest priorytetowy cel studiów), jak prawo czy farmacja: robisz studia, idziesz do zawodu, pracujesz normalnie. Z tym, że zawód lekarza jest odpowiednio bardziej wymagający, bo większa jest odpowiedzialność pracownika. I tyle. Tak to powinno
@Kapoan: i w zasadzie @troodon: też ( ͡° ͜ʖ ͡°) Aktualna tendencja zaprzęgania lekarzy do papierków (głównie chodzi o dokumentację medyczną) jest, nomen omen, także dla ich dobra. To jeden z najważniejszych dokumentów, bardzo często do tej pory zlewanych i traktowanych po macoszemu, głównie z powodu myślenia typu "student prawa", czyli "Ja tu jestem lekarzem, skończyłem medycynę, nie muszę się tłumaczyć bo jest to poniżej mojej
@Kapoan: Bo nie ma rynku biotechnologicznego. Są oczyszczalnie ścieków, parę firm biotech, browary. Ale rocznie sam Kraków przesyca polski rynek absolwentami w każdej specjalizacji, a do tego jeszcze Warszawa (UW, SGGW, PW i pewnie jeszcze coś), Poznań, Gdańsk, Lublin, a nawet Kielce - wszędzie produkują biotechnologów, którzy później nie pracują w zawodzie. Jak dobrze pójdzie, to zostają przedstawicielami handlowymi. A ludzie idą na te studia, bo myślą o pracy. To jest
@peralta: Bo średnia wieku specjalistów to ponad 50 lat, a nowych nie przybywa raczej zbyt wielu. No ale co się dziwić, skoro na dermatologie jest jedno miejsce w mazowieckim raz na kilka lat.
@Medico_della_Peste: Masz sporo racji, historie choroby to czasami wstyd mi czytać, więc akurat tutaj widzę zmianę na plus w kształceniu, że wymaga się precyzji i konkretnego badania. A traktowanie przez lekarzy pozostałego personelu jest często karygodne. Z
@troodon: tyle że tutaj największy cyrk był o nie sam zawał, a o wezwanie tej bogolskiej karetki. Coś musiało tutaj nie grać, że wyszła aż taka afera i dywanik u dyrektora, ale znamy za mało szczegółów.

@Kapoan: Ja bym tutaj bardziej upatrywał winy w społeczeństwie, a nie systemie. Lekarz traktowany jest w oczach ludzi jak drugi po Bogu (czwartym jest student medycyny, bo niedługo będzie lekarzem, a trzeci to oczywiście