Wpis z mikrobloga

#mikrokoksy #silownia #dieta #paramitetrenuje
Dzisiaj chciałbym porozmawiać o diecie. Mianowicie jestem na diecie bogatej w węgle, więc powinienem ograniczyć spożywanie tłuszczu, zastanawiam się do jakiego stopnia. Dlaczego to tak ważne, by trzymać się z dala od proporcji 1:1:1? Z drugiej strony tłuszcze mają związek z hormonami, przyswajalnością. Dzisiaj rozpiszę się trochę o tym, jak to u mnie z tłuszczami wyglądało i wygląda, trochę o leczeniu uprzedzeń i nietolerancji, o suplementacji.

Myślę że moja dieta obecnie jest dużo lepsza niż ta sprzed pół roku. Przez ostatnie pół roku liczyłem dokładnie makroskładniki, dzisiaj nie. A na czym się opierała? Na ryżu, piersi z kurczaka i 2 porcjach koncentratu białkowego. Te 3 rzeczy jadłem każdego dnia, w tym 400 g ryżu. Dzisiaj ograniczyłem ryż z 400 g do 200 g, zastępując tę część soczewicą czerwoną albo kaszą jaglaną. Zamiast piersi z kurczaka jem czasem wołowinę, dalej nie jem wieprzowiny prawie w ogóle. Dlaczego? Po prostu nie lubię schabu i karkówki, nie lubię, bo jadłem te rzeczy na siłę, w domu ciągle schabowy, na kilkudniowym wyjeździe jadłem po pół kilo karkówki dziennie, dlatego zdecydowałem, że tłuszczówka nie dla mnie.

Pół roku temu moja dieta zawierała bardzo małe ilości tłuszczy, zwierzęcych w ogóle, potem zacząłem jeść sporo tłuszczy roślinnych, codziennie sporo orzechów, nasion słonecznika. Obecnie ograniczyłem słonecznik i orzechy, a staram się też jeść tłuszcze zwierzęce - po 2 razy w tygodniu smażona wołowina zamiast kurczaka i 100 g łososia wędzonego na chleb. Myślę także o awokado, póki co raz tylko jadłem.

Od około miesiąca doszło mi też nowe źródło tłuszczy - mleko. Otóż postanowiłem walczyć z moją "mlekofobią", która nie była taka bezpodstawna - często po 200 ml mleka było mi niedobrze, rzadko miałem przez to biegunki, za dzieciaka piłem też codziennie gorące mleko, o którym jak dzisiaj myślę robi mi się niedobrze. Ostatnio byłem w stanie wypić litr mleka do ryżu i tylko 2 razy lekko niedobrze mi było. Jaj kurzych nie jadłem przez 2 lata, nie wiem czemu, ale po prostu robiło mi się niedobrze, zwłaszcza, gdy myślałem o surowym żółtku. Ostatnio zjadłem jajecznicę z 2 jaj, bardziej surową niż kiedyś jadałem (zawsze dobrze ją smażyłem, jak była lekko niedosmażona robiło mi się niedobrze) i o dziwo było całkiem dobrze, myślę, że głównie dlatego, bo zjadłem do niej 2 kromki chleba, była dobrze doprawiona, jadłem ją gorącą i popijałem herbatę, przez co nie była taka "muląca".

To w połączeniu z zaprzestaniem liczenia makroskładników spowodowało, że moja dieta nie jest już tak monotematyczna. Czuję się też, jakbym zrzucił parę łańcuchów.

Co jeszcze się zmieniło? Odstawiłem suplementy, nawet białko, które brałem prawie codziennie od pół roku. Był też krótki okres w którym brałem kreatynę, alkagen (magnez i potas), zestaw witamin b i c, d3, k2, tłuszcze omega-3 - apteka :)
Nie potrafię wam nawet wytłumaczyć dlaczego przestałem to wszystko brać, jest parę powodów, od ekonomicznych po psychologiczne :) Rozważam w przyszłości suplementację kreatyną, najprawdopodobniej stała w niewielkiej ilości, może alkagen jeśli dalej mnie będą łapać kurcze mięśni, białka nadal trochę mam, jakby wszystkie na wszystkie mięsne w okolicy napadli ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zobaczymy co z tego wyjdzie, będę starał się tak jak radził użytkownik @Gavroche starać się słuchać swojego organizmu, brak tłuszczy zwierzęcych odczułem i postarałem się zlikwidować jeszcze przed przeczytaniem jego wypocin, one tylko zwiększyły moje odczucie, co do słuszności kroków, które poczyniłem. Jak widać pozostałem przy diecie opartej na węglowodanach, pytanie w takim razie ile tłuszczy? Obecnie jem na oko, ale jak podliczę to wygląda to mniej więcej tak: 450 g WW, 80 g T, 150g B, czyli jakieś 3120 kcal. Wiele razy widziałem, jakie stosunki trzymać w podaży między tymi makroskładnikami na np. diecie węglowodanowej x:y:z, ale nigdy nie wiem, czy te stosunki odnoszą się do masy, czy do wartości energetycznej.

Poza dietą, zmieniłem też nie tylko plan treningowy, ale i podejście do treningu, wziąłem sobie do serca jedną z zasad w/w użytkownika i wszystko co robię w moim planie, nie jest tam, bo ktoś inny tak robi, tylko dlatego, że wiem, że jest mi to potrzebne by osiągnąć mój cel treningowy. Może nie mam tak dużej wiedzy jak on, ale uważam, że nie wszystkie jego rady są dobre, a przynajmniej dla mnie, np. to odnośnie jedzenia tylko wtedy, kiedy ma się apetyt. Nie wiem czy to czytasz, ale jeśli tak, to pozdrawiam i odpowiem Ci, że przez wychwalany przez Ciebie dialog z ciałem doszedłem do wniosku, że czasami mała kłótnia z nim i tupnięcie nogą przyniesie więcej korzyści, niż szkód. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • 24
@Blizz4rd: Co do tych proporcji 1:1:1, sam podświadomie trzymam się od nich z dala, trzymałem zanim przeczytałem, że to złe. Tylko czy jest to takie tragiczne, jak będę jadł tak jak obecnie 1 g tłuszczy na 5 g węgli?
@paramite: jedno mnie zastanawia - skąd wiesz bez liczenia makroskładników, przy urozmaiconej diecie, że nie przekroczyłeś 80gr tłuszczy? Wystarczy kawałek smalcu więcej do kotleta, albo chleb z większą ilością ziaren i wychodzi o połowę więcej, ja tak nie potrafię.
U mnie to "wsłuchiwanie się w organizm" średnio działa, bez pilnowania się tłuszcze zawsze lecą w kosmos.
tłuszcze mają związek z hormonami


@paramite: z tego co pamiętam, to na przykład:
glukoza -> glicerol -> trójglicerydy -> cholesterol -> testosteron

To oczywiście spore uproszczenie, ale pamiętaj, że o ile nie masz 0%bf, to tłuszcz jest zawsze dostępny. ludzie zapominają, że zapasy posiadane "na sobie" też są "pokarmem" (dlatego np na koniec redukcji powinno się nieco podbijać kalorie a nie obcinać, tak jak wszyscy robią).

@Gavroche pisał 0,3-0,5 w stosunku
Dlaczego to tak ważne, by trzymać się z dala od proporcji


@paramite: organizm zależnie od sytuacji ma jedno preferowane źródło energii. drugie z dużym prawdopodobieństwem jest odkładane. Dlatego dieta zbilansowana prowadzi do niedożywienia połączonego z odkładaniem zapasów. termodynamika i kalorie nie mają zastosowania tylko hormony i biochemia
@paramite: masz takie same wartosci jak ja teraz, tylko ze ja nie jem tluszczow zwierzecych, tluszczy daje okolo 65-70g, czasem ser zolty wpadnie. Awokado dorzuc, jest bardzo zdrowe, wystarczy z 20-50g dziennie, bo i tak to gowno wystarczajaco drogie w pl. Dieta kurczak, ryz, brokul to patologia kulturystyki jak i polowa zalozen tego "sportu".
@berti: mhm czyli na duzych weglach ile sam bys zastosowal tluszczy? 20%? Przy mniejszych ilosciach moim zdaniem jest to szkodliwe. Ja uwazam ze calkowite obcinanie jednego zrodla tak jak ma to w zalozeniu low-carb mija sie z celem. Szczegolnie dla tych ktorzy chca wygladac jak i podnosic tyle na ile wygladaja tak w uproszczeniu.
@berti: ah tak, faktycznie, no ciekaw jestem jak to się ma do rzeczywistości. Trzeba będzie sprawdzić.

Swoją drogą pisałeś o lekkim podbijaniu na końcu redukcji. Teoria, czy też praktyka? Może jakieś reefedy w weekend załatwią sprawę w np podbiciu tygodniowej sumy kalorii? Przykładowo, ktoś spożywa 2000 kcal na koniec redukcji, dobrze podbić do 2200-2400? W sumie i tak pod koniec w przejściu na masę stopniowo podbijamy, także wychodziłoby na to, że
@maze: organizm zawsze potrzebuje pewnej, w miarę podobnej ilości energii. Jeżeli jesteś na deficycie to palisz też tłuszcz zapasowy. Kiedy tłuszczu zapasowego jest coraz mniej to organizm musi nadrobić z innych zasobów. Nie chcemy żeby to były mięśnie, prawda? Dlatego podbijamy nieco tłuszcze w diecie nadal jedząc w sumie nieco mniej
Raczej teoria niż praktyka. Dokładniej ocenie kiedy zejdę <15% bf
@paramite:
Trochę namieszane.
Bardzo dobrze, że zacząłeś słuchać siebie, ale to dopiero początek drogi, zanim się nauczysz doskonale czytać sygnały z organizmu, pomagaj sobie rozumem.
Nadal tkwisz w gramach, a tu nie chodzi o gramy, ale o wzajemne stosunki GSO względem siebie.

Tradycyjnie do puli kalorii wlicza się białko, ale przecież białka nie chcemy spalać, więc to bez sensu, część węgli i tłuszczu też ma wartość budulcową, a nie tylko energetyczną.
@paramite Nie rozumiem dlaczego wmuszasz w siebie mleko. Po pierwsze mleko krowie jako takie jest kontrowersyjne: coraz częściej radzi się sięgać po np. migdałowe, ryżowe czy kokosowe. Po drugie, to, co dostajesz w sklepie (pasteryzowane albo, co gorsza, UHT) nie ma już właściwie żadnych właściwości. Rozumiem pić mleko, jak smakuje i dobrze się po nim czuje, ale skoro Twój organizm na nie źle reaguje, Tobie nie smakuje, a dietetycy uważają, że to