Wpis z mikrobloga

Mój znajomy na studiach wynajął mieszkanie. Po kilku miesiącach się wyprowadził, zostawił sobie jednak zapasową parę kluczy. Po nim do mieszkania wprowadziła się jakaś dziewczyna, która na każdy weekend wyjeżdżała do domu. Koleś to rozpracował i kiedy ona w piątek wieczorem wychodziła z bloku i szła na dworzec, już mijała jego stojącego pod klatką. Oczywiście nie znała go i nie miała o niczym pojęcia. On wchodził do mieszkania, spędzał w nim cały weekend, oglądał tv, robił sobie obiady, czytał książki, spał tam a opuszczał chatę w niedzielę pół godziny przed jej powrotem. Zawsze zostawiał wszystko dokładnie w takim samym stanie jak zastał. Laska przez kilka miesięcy nie zorientowała się.
W końcu postanowił zrobić jej numer. Dziewczyna miała na stoliczku w kuchni małą klepsydrę z piaskiem, taki drobiazg używany przy gotowaniu jajek. Stanął przy oknie i wypatrywał jak będzie wracać. Gdy zobaczył że wchodzi do klatki, przestawił tę klepsydrę do góry nogami i szybko wyszedł z mieszkania zamykając je na klucz. Podobno wrzask był niesamowity, laska wybiegła na klatkę, zbiegli się sąsiedzi, dwóch chłopa spenetrowało mieszkanie ale oczywiście nikogo w nim nie znaleźli. Ponieważ nic nie zginęło i nie było śladów włamania wszyscy ją wzięli za wariatkę. Ona jednak za żadne skarby nie chciała wrócić do tego mieszkania. Jej ojciec przyjechał zabrać jej rzeczy.

#coolstory podobno #truestory ale wątpię
  • 21
@jonzi: No, dlatego wystarczy jeden przedmiot, ktory akurat zapamieta. Dlatego gosc musialby idealnie odkladac wszystko, bo moglo sie zdarzyc, ze akurat ten obraz z konkretnym ulozeniem przedmiotow utkwil jej w pamieci.
Gdy widzisz cos codziennie to jakakolwiek roznice bardzo latwo dostrzec na pierwszy rzut oka.
urban story

@noekid: W każdej legendzie ziarnko prawdy. A mianowicie:

zostawił sobie jednak zapasową parę kluczy

@oleks: Powiedzmy, że znam z autopsji. Znajomy jednak (jeszcze) nie wykorzystał okazji do tego uberśmiesznego żartu.