Wpis z mikrobloga

Sytuacja sprzed chwili, dzwoni (s)iostra żony :

S - banderas, autobus mi nie przyjechał, mam za 10 minut pociąg, podwiózłbyś mnie?
B - nie mogę niestety bo właśnie odprowadzam syna do żłobka.
S - Kuuurde... (,)
B - ale mogę dać Ci numer telefonu do naszego sąsiada, on ma zaraz wyjeżdżać to by Cię zawiózł.
S - Nie, to nie ma sensu. Pa.

#logikarozowychpaskow #takbylo
  • 21
@agaja: Jak by nie było to nie widzę w tym nic dziwnego ani urągającego, zwłaszcza że mamy dobre relacje z tym sąsiadem. Skoro wiesz, że gość jedzie tą samą trasą to w czym jest problem żeby zadzwonić i zapytać czy jest taka możliwość? Tym bardziej, że taka prośba nie zdarza się raz na dwa dni. Duma? Czy co?
@banderas:
Jeśliby dla mnie rzeczony sąsiad był osobą obcą, tez bym się krepowała jednak nieco... po prostu czuje się nieswojo w sytuacjach, gdy muszę kogoś obcego prosic o cos, co tej osobie może w jakis sposób sprawić kłopot..

Natomiast jeżeli szwagierka również ma z nim dobre relacje(bo to istotne jednak), a gość faktycznie jedzie w tym samym kierunku (z głownego posta Twojego wcale to nie wynikało) - to mogłaby spytać, chyba,
@agaja: Moj pasek dokladnie to samo "dopraszac" co to w ogole za slowo, zwyczajnie zapytac sie czlowieka, ktorego znasz z widzenia/siasiada mijasz go w koncu codziennie.

Tak samo jakby nie zapytam sie o droge przechodnia, bo przeciez nie bede sie dopraszac, on gdzies idze, zajety, a ja mu czas zabieram...

Jesli sprawiasz komus klopot i nie ma ochoty pomoc to przeciez Ci to powie, ze nie i tyle.
@Szumny: ale jakie teorie?
Każdy ma prawo do takich, czy innych poglądów - ja opisałam jaka może być jedna z możliwości. To, ze Ty czy ktoś inny inaczej zapatruje na tę sytuacje, nie znaczy. że ktoś nie może zachować się inaczej. Każdy reaguje na różne czynniki inaczej - bo każdy z nas jest inny, nie działamy zerojedynkowo.
Poza tym - nie wiem, o kim piszesz "wy". Ja jestem jedna i przedstawiłam