Wpis z mikrobloga

Dawno nic nie pisałem w temacie #wkrainiewursta ale mnie naszła wena.

Otóż w tradycji niemieckiej utarło się odliczanie dni pozostałych do świąt - zwłaszcza w przypadku dzieci. Aby dodatkowo zachęcić dzieciaki do oczekiwania gwiazdki zaczęły powstawać tzw. kalendarze adwentowe. Jak wszystko, co popularne musiało to zostać oczywiście skomercjalizowane. W praktyce od dawna w sklepach można było kupić tzw. Adventskalender - najczęśniej są to pudełka czekoladek z ponumerowanymi okienkami, które dziecko otwiera począwszy od 1. grudnia i każdego dnia ma nową słodycz. Zainteresowanym polecam google - można znaleźć mnóstwo przykładów.

No ale komercjalizacja musiała pójść dalej i zaczęły pojawiać się odpowiedniki z zabawkami od Disneya a także wersje dla "większych dzieci".

No i taką właśnie wersję dostałem od znajomych w ramach prezentu urodzinowego niedawno. Grzecznie odczekałem do wczoraj, kiedy to otworzyłem pierwsze "okienko" - z konsumpcją się wstrzymałem ale uznałem, że musi się najpierw ładnie schłodzić. Dzisiaj zaczynam z moim kalendarzem widocznym na zdjęciu. ( ͡º ͜ʖ͡º)
Pobierz moby04 - Dawno nic nie pisałem w temacie #wkrainiewursta ale mnie naszła wena.

Otó...
źródło: comment_PiFsYbl2cMnyoumOZZ53ZMXmkMLQuXiX.jpg
  • 2
@edgar_k: Nie tak od zawsze. I nie na taką skalę. :)

Pamiętaj jednak, że wbrew stereotypom kultury polska i niemiecka są bardzo zbliżone pod wieloma względami. Poza tym w dobie globalizacji połączonej z braniem wszystkiego jak leci z zachodu (np. Halloween wypierające Wszystkich Świętych) nie ma się, co dziwić, że tak skomercjalizowany produkt też trafił nad Wisłę.