Wpis z mikrobloga

TL;DR


Prawie 10 lat razem i jeb! Świat mi się zawalił. Zostało mi oznajmione, że to koniec, bez możliwości walki czy rozmowy o tym. Nadeszło to niespodziewanie, niczego się nie spodziewałem, nie wyczuwałem nic, że coś jest nie tak. Nie było żadnej kłótni (w sumie to prawie w ogóle się nie kłóciliśmy, zawsze potrafiliśmy się dogadać), nic co by wskazywało na koniec.

Nie mam pojęcia co się dzieje od kilku dni, nie dociera to do mnie. Nie jem bo po prostu nie mogę. W pracy siedzę i gapię się tępo w monitor, nic się nie da zrobić. Nie śpię, bo cały czas o Niej myślę. Udaję się zasnąć jak się wcześniej nawalę, wtedy mi się śni i jestem taki szczęśliwy... Niestety budzę się i to z uśmiechem na ustach, ale po chwili przypominam sobie, że nie mam już tego, nie ma Jej w moim życiu i ponownie rozpoczyna się dramat. Do tego tysiące wspomnień, setki zdjęć, gdzie się nie obejrzę to Ją widzę

Dałem z siebie wszystko. Plan który dla nas nakreśliłem, który wspólnie o nim myśleliśmy z powodzeniem realizowałem. I nie mam tylko na myśli finansów, rzeczy materialnych. Dojrzałem w końcu, wiedziałem dokładnie czego Ona chce, ja też wiedziałem co chcę i byłem pewien (i nadal jestem), że to jest ta osoba z którą chcę się zestarzeć. Robiłem wszystko żebyśmy byli szczęśliwi. Wszystko to co osiągnąłem w życiu to dzięki Niej. To Ona odkryła w mnie potencjał , dzięki któremu byłem w stanie zapewnić nam jak najlepsze warunki. To dzięki Niej w końcu dojrzałem. Wszystko na nic...

Jedyne co pozwala mi wstać z łóżka i żyć to nadzieje, ze zmieni zdanie... Tak bardzo Ją kocham.

Nie szukam pocieszenia, porad, ani plusów. Musiałem po prostu wylać to z siebie.

#tfwnogf #feels #przegryw
  • 70
@airufo: Rozmawialiście o kondycji waszej relacji? Bo może nigdy... A ona traktowała to jako "przejściówkę". To, że tyle lat trwaliście na kocią łapę to poważny minus. Lasce papier daje poczucie bezpieczeństwa, tego magicznego czegoś dla którego wybrałaby niskiego grubaska zamiast greckiego herosa.