Wpis z mikrobloga

W trakcie roboty, czuję jak rezerwa energii się kończy. Wypijam energetyk, dwa... potem kawę... batoniki i nic. Dalej śpiący cholernie. Zamykam się w pokoju i postanowiłem zająć się czymś. Ostatnio co pamiętam to jak siadam przed komputerem... naglę wzrok podnoszę, spoglądam na zegarek, kuźwa! Minęły trzy godziny, ZASNĄŁEM... o kur, o kur, o kur... wstaję. Kupa roboty zaległej, nieodebrane telefony i jeszcze czoło mnie boli. Jak to czoło mnie boli? Macam czoło i czuję jakieś dziwne zmarszczki i nierówności. Otwieram szafkę w której mam lustro i widzę na czole odbite kaniony i zadrapania od klawiatury, śrubek i kij wie jeszcze co tam na biurku mi leżało. W dodatku wszędzie jakieś zaczerwienienia. Skóra lekko zasiniona i teraz strach jak wyjdę z pokoju. Czapki nie założę, bo nie mam, a co jak ktoś zaraz zapuka. Próbuję rozmasować i dalej dupa. Nagle wpadłem na jeden z bardziej #!$%@? pomysłów. Biorę śrubokręt i nóż introligatorski i próbuję zrobić sobie nacięcie na czole. Kurdę, nie idzie. W sensie nie tak łatwo przełamać się do sprawienia sobie bólu i samookaleczenia. Więc podłubałem w nodze, tu jakoś bez oporu, a następnie rozpaćkałem wydobytą krew na czole i na rękach, przysłoniłem sobie czoło lekko papierowym ręcznikiem, abym wyglądał jakby coś mi się stało i wybiegłem z pokoju pytając ludzi, gdzie apteczka. Wszyscy w szoku, ja tam na luzie, że gorsze rzeczy mi się działy. Chciała mi jedna różowa sama opatrzeć, inni chcieli dzwonić po karetkę, aż w końcu udało mi się dorwać apteczkę, zamknąłem się w pokoju i zrobiłem sobie sam na czole opatrunek (i nodze, bo wcześniej tylko prowizorycznie papierowymi ręcznikami przytkałem pod nogawką). Reszta dnia była już w miarę normalna... każdy pytał co mi się stało, jak się czuje, czy nie mam zawrotów głowy, dostałem herbatkę, czekoladę i komplementy jaki to ja dzielny jestem itd.

Jeśli coś wygląda głupio, ale działa, to nie jest głupie... ( ͡ ͜ʖ ͡)


#pracbaza #informatykmops #truestory #urzedasstory
  • 44