Wpis z mikrobloga

@cruc: Akurat na zdjęciu moja kompanka z podróży. Z aparatem po Islandii, gdzie wokół tyyyyle rzeczy do sfotografowania, chodzi się duuuuuuuuużo wolniej ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Uchachany_Baran: Uważam podobnie, ale w tym wypadku miałem na sobie plecak o wadze ~20kg i dosyć marudną kompankę ;-)

@b0lec: Ludzie na Islandii mega życzliwi i otwarci, zawsze chcą pomóc. Choć podczas stopowania poznawaliśmy głównie turystów (jak teraz liczę to przynajmniej z czterech kontynentów :P), których w sezonie jest (poza Reykjavikiem) więcej niż mieszkańców wyspy ;-)
@DominoQ: nocowaliście pod namiotem? Myślałem że na Islandii nie ma na to takiego przyzwolenia jak np w Norwegii. Sam tak luźno myślałem żeby się kiedyś wybrać ale właśnie koszty akomodacji mnie odrzucały trochę.
@michalovx: Nie spotkałem się z tym, żeby nie było przyzwolenia. Może co najwyżej z miejscem gdzie się da wbić śledzie trochę ciężko, ale jak jesteś kreatywny to sobie dasz radę. :-) Paragon z Podróży ma listę top10 miejscówek na nocleg w Islandii. Niektóre nawet namiotu nie wymagają!

Z resztą niektóre hotele na trasie oferują na przykład darmowy camping z dostępem do umywalki, a każą sobie tylko płacić za wstęp do prysznica
@DominoQ: brzmi bardzo ciekawie. Przeżyłem w Norwegii ponad 4 tygodnie pod namiotem także myślę, że na Islandii też by się dało. No ale grudzień - marzec to chyba nierealne?

Jak wyceniasz koszty przeżycia tygodnia, mieszkając pod namiotem lub na tych campingach nie licząc samolotu?
@michalovx: pierwszy tydzień czy nawet 2 możesz pociągnąć na jedzeniu z Polski i to ZNACZNIE ograniczy Twoje wydatki. Potem to już zależy - Skandynawia to jedne z lepszych miejsc na dumpster diving, ale jeśli nie chcesz się w to bawić to musisz się liczyć z cenami skandynawskimi, czyli 300-400% drożej niż w Polsce.
@DominoQ: chodziło mi akurat o Islandię, z cenami skandynawskimi jestem zaznajomiony :) generalnie jeśli masz jedzenie i namiot to teoretycznie jadąc np na tydzień możesz nie wydać nic? (Chodzi znów o Islandię)
@michalovx: Tak, w takim układzie można nie wydać nic. Ja wydałem raz na prysznic, raz na camping (wybierajcie kompanki mądrze, nie dość, że narzekają to rujnują budżet!) no i z czasem na jakiś chleb czy makaron z czymś do podgrzania na kuchence turystycznej. Nie liczę cebulionów przepuszczonych na melanż z Meksykaninem-couchsurferem w Reykjawiku. Tego można było uniknąć, ale powiedzmy że niektórych imprez się nie odpuszcza ;)