Wpis z mikrobloga

Śniło mi się dzisiaj, że mam przełaja. Matko bosko, to było coś pięknego! Pomykałam sobie w obcisłym skinsuicie po zamglonych lasach, z dala od samochodów... żadne piaski i dziury nie były mi straszne!

Tak bardzo, bardzo chcę takie cudo!

Tylko gdzie takiego cx'sa kupię? Nie będzie to łatwe, zwłaszcza, że mam 160cm wzrostu i ciężko mi znaleźć normalną szosę, a co dopiero przełaja xD

#rower #szosa #kolarkiboners
Mikimoto - Śniło mi się dzisiaj, że mam przełaja. Matko bosko, to było coś pięknego! ...

źródło: comment_H29J3j18UgB0F8umy5NW2yFsOSeXUPi2.jpg

Pobierz
  • 41
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Leniwiec1: w drugą stronę mając MTB, można cały rok się męczyć jeżdżąc po mieście i tak samo na wszelkich odcinkach asfaltowych podczas wypadów.
  • Odpowiedz
w drugą stronę mając MTB, można cały rok się męczyć jeżdżąc po mieście i tak samo na wszelkich odcinkach asfaltowych podczas wypadów.


@fixie: po mieście to akurat mtb jak dla mnie daje największą frajdę, bo wszelkie dziury, krawężniki itd. to tego się nie czuje i można fajnie dynamicznie jeździć. Na szosie zawsze mnie to denerwuje jak mam wyjeżdżać z miasta.

Ogólnie CX vs MTB to może być ciężki wybór. Dla
  • Odpowiedz
@Leniwiec1: Dla kogoś kto już ma szosę CX jest oczywistym wyborem na drugi rower. Zbliżona pozycja, te same komponenty, a jeśli rozsądnie się wybierze - to można wachlować kołami w CXie w razie czego. Podczas zimy i wczesnej jesieni mamy 2 komplety do CX, jeden w teren, drugi na szosę (a właściwa szosa czeka sobie na cieplejszą pogodę i trasy bez zimowego syfu). W mieście CX daje połączenie szosy z
  • Odpowiedz
@Leniwiec1: Jeszcze jedno mi przyszło do głowy, urokiem przełajówki jest trening ogólnorozwojowy, angażuje nie tylko nogi, ale i górne partie ciała, chociażby poprzez bieganie. Łatwiej biec z CXem ważącym 9-10 kg (waga budżetowych CX do 5 tys.) niż z MTB o kilka kg cięższym i ramą nie przystosowaną do takiej aktywności.
Zatem:
szosa + cx dla kogoś, kto chce również potrenować i pobawić się w godzinę przełajową w piekle na
  • Odpowiedz
@fixie: @Mikimoto: Przekonałeś mnie trochę do CX, ale ja nadal stoję przy swoim, że jako drugi rower, jak ktoś ma już szosę, to lepiej wziąć mtb, bo CX jest właśnie zbyt podobny i niewiele nowego się zyskuje. Problem męczenia się na co dzień odpada, bo do asfaltu ma się szosę, a CX zostałby tylko na szutry i lekką jazdę po lasach. MTB daje wtedy więcej możliwości i jest
  • Odpowiedz
@Leniwiec1: Jako że szosy nie lubiłem, ale i tak sporo tam czasu spędzałem (środek transportu czy dojazd do ciekawych ścieżek) to miałem Hardtaila i po lesie, polach dużo jeździłem, ale denerwowała mnie strasznie szosa, MTB było cholernie wolne.
Lata minęły rower przydałoby się nowy kupić i przypadkiem zachciało mi się przełaja. Dalej jeżdżę na tych samych trasach, ale szybciej. Na drodze to nawet nie ma porównania, może to nie szosa ale prędkością jestem blisko, w lesie po szutrach i ścieżkach po prostu pędzę - świetne uczucie. Mieszkam w Wałbrzychu, więc teren górzysty, moje trasy to często jak wyjęte z maratonów MTB, bardzo mało jest momentów, gdzie przejadę, ale fakt że sprawdziłby się tam lepiej MTB. A jazda po prostu po drogach polnych leśnych z przeplataniem szosą to po prostu miód! Fakt jednak, że na trasy Cross Country się tym nawet nie ma co wybierać, tutaj zdecydowanie MTB, ale trasy ala maraton MTB już jak najbardziej.

I MTB i CX na trasach terenowych dają radę, sprawiają przyjemność, ale sposób jazdy, szybkość i ogólny rodzaj funu jest całkiem inny (inny nie znaczy lepszy/gorszy). Mnie się to bardzo spodobało. Są oczywiście minusy np. zjazdy, które wcześniej pokonywałem bez hamowania prawie, teraz więcej hamuję, bo CX się rozpędza szybciej i telepie nim niemiłosiernie, ale jako że sporo na sztywnym góralu jeździłem też to dla mnie to i tak fun duży jak wytelepie i pozycją ciała trzeba dużo pracować, jak ktoś chce komfort nie ma mowy o CXie. Na podjazdach za to CX lepiej się sprawdza, no chyba że są ziemiste i bardzo ostre to wtedy ciężko, ja amator CXa straszny jestem i moooocno trzeba się do tyłu przesuwać by przyczepność trzymać i nie zacząć boksować + wysoka kadencja wskazana. Wielki mam fun też przy dużych prędkościach i zakrętach w lesie, dzięki uślizgom tylnego koła, na takim rowerze często się to zdarza na liściach i błocie, uślizg się bardzo łatwo przewiduje nigdy mnie nie zaskoczył jeszcze, no i na CXie świetnie uślizgi się kontroluje dla mnie ogromny fun! Uślizgi jednak fajnie się też niweluje pedałując ostro podczas zakrętu na niepewnej powierzchni, bo przyczepność mocno wzrata wtedy. Do tego baranek to świetna sprawa, mimo że wcześniej go nie miałem, do tego klamkomanetki też fajna sprawa, dwie zębatki z przodu jeszcze lepsza, bo jest mało żonglowania a przęłożeń mi spokojnie starcza w terenie, a jak nie starcza to i tak szybciej i mniej się człowiek zmęczy jak podprowadzi lub zaniesie (do 10kg rower, spłaszczona rura, rower na ramie i chwyt jedną ręką za baranka jest mega stabilny i wygodny, druga ręka wolna, w MTB to i 3 ręce by mi mało było).

Jak pisałem nie ma tu wygranego, są tylko ludzie, którzy mają fun z czego innego, albo co gorsza są tacy co nie znają przełaja, a z góry twierdzą że MTB lepsze, bo coś im
  • Odpowiedz