Wpis z mikrobloga

Mam sąsiada. Generalnie fajny człowiek, nasi rodzice mieli kiedyś ostre przejścia, ale staramy się nie wygrzebywać historii. Czasami tylko wyskoczy z jakimś tekstem, że sambo śmierdzi z mojej działki jak idzie deszcz. Gnojek zapomina, że to jest jego szambo które wybudował na moim gruncie całkowicie bezprawnie. Niemniej jednak, staramy się utrzymywać dobre stosunki.
Facet ma niestety mały problem: rodzinka. Raz na jakiś czas wpada do niego nowa grupka patologii. Wbijają się jak do siebie, cały dzień siedzą za domem, piją jego p--o, jedzą jego jedzenie, a żaden z nich nie ruszy nawet tyłka do roboty. Robią tylko syf, a co gorsza raz na jakiś czas jeden z nich wybije okno u któregoś z sąsiadów. Sprawa rypie się niestety dosyć ostro ostatnio. Facet jest ostrą szychą w okolicy i uważa że może trząść całą ulicą.
Niestety ilość patologii zjeżdżającej się do jego domu zaczyna być przytłaczająca nawet jak na jego willę, więc facet wymyślił sobie plan. Jako że dorzucił się najwięcej do budowy drogi do naszej dzielnicy (wszyscy dorzucili, ale facet jako jedyny jeżdzi po nią swoimi 5 samochodami) rozesłał do wszystkich żądanie, żebyśmy przygarnęli do swoich domów jego rodzine. Rodzina ponoć biedna, ucieka z jakieś nieciekawej okolicy w poszukiwaniu lepszego życia. Jakbym nie widział, że większość z nich to chłopy w sile wielu i może spokojnie po 2-3 miesiącach znaleźć jakąś robotę i pójść na swoje. Facet głupi utrzymuje ich w swoim domu, zachęca do zjeżdżania się ich w coraz większych ilościach i wykańcza tym resztę swojej rodziny, która codziennie wstaje o 6 rano żeby iść do roboty tylko po to żeby po powrocie karmić swoich gości. Wszyscy mają już tak wyprane mózgi, że do domu nie mogą przypuścić brokułów i muszą chodzić w drewniakach, bo inaczej patologia zaczyna awantury o braku szacunku.
Teraz ja ciągnący 2 etaty i ledwo spłacający kredyt za dom i kare za nielegalne szambo (sąsiada) muszę przygarnąć 10 darmozjadów, których będę musiał wykarmić. Najgorsze jest to, że sąsiad domaga się żebym dawał im kieszonkowe 2 razy większe niż daje córce studiującej w innym mieście.
W wypadku niespełnienia jego żądań, grozi zamknięciem drogi do osiedla, której uczynił się panem i władcą. Droga mi już na nic niepotrzebna, na utrzymanie auta nie było mnie już stać więc musiałem sprzedać. Niestety inni sąsiedzi trzęsą się i zaczynają łamać, pomimo że sąsiada rodzinka regularnie wpada no nich jak do siebie, opróżnia lodówkę i robi szkody. Jeden sąsiad ma jaja, postawił płot, spuścił psy i w razie problemów wyprasza nieproszonych gości, niestety inni sąsiedzi zaczynają się oburzać, że trzeba pomagać a stawianie płotów i ochrona własnego domu jest objawem patologii i że to on jest tym złym. Ja tam facetowi kibicuje.
Teściowa która już ledwo zipie, ale nadal dowodzi w domu (z niejasnych dla mnie powodów) łamie się i chce przyjąć chociaż 2 czy 3 ludzi od sąsiada, ale jak się pytam czy mam jej wnuczce (a swojej córce) przestać wysyłać pieniądze na studia, zaczyna krzyczeć o solidarności i dobroci serca.
Czekam tylko aż teściowa zaniemoże i umawiam się z sąsiadem buntownikiem na postawienie płotu i przygarniam kilka piesków.
#4konserwy #neuropa #imigranci #niemcy #wegry
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach