Wpis z mikrobloga

Pozwólcie, że opowiem Wam pewną historię. Przydługawe, ale warto. Polecam mirkom, którzy chcą mieć psa, bądź już mają.

Od zawsze chciałam mieć psa. Przez około 10 lat, średnio co tydzień zatruwałam rodzicom życie, że chcę mieć psiaka teraz, w tej chwili, natychmiast. Decyzja o niekupieniu mi go była chyba jedną z lepszych. Dlaczego? Wszyscy wiemy jakby się to skończyło. 10-latka dostaje psa, bawi się często nim, a nie z nim i po tygodniu ma wywalone na wychodzenie z nim na spacery i cały obowiązek (umówmy się, nie mały) spada na rodziców.

Moja chęć posiadania czworonoga (nie mylić z kotem) z roku na rok była większa. Wyprowadziłam się z domu rodzinnego i zaczęłam zatruwać życie mojemu #niebieskipasek. Po wielu miesiącach dyskusji i pod pewnymi warunkami zgodził się i zaczęło się szukanie psa. Wybieranie hodowli? Nigdy w życiu. Z góry założone było, że piesek ma być ze schroniska, albo jakiejś fundacji.

Mój #niebieskipasek rzucił: „Gadałem z kolega z pracy i on ma amstaffa i mówi, że jeżeli odpowiednio się je wychowa, to są to świetne psy.” A ja na to: „Oszalałeś?! Przecież to są groźne psy i ludzie się ich boją i mogą pogryźć i są brzydkie!” - reakcja większości ludzi. Moja wiedza o tej rasie była oparta na stereotypach i tym, co mówią media.

Zaczęłam dużo czytać, dowiadywać się i pytać psiarzy, co myślą o tej rasie. W jeden dzień, no może dwa, moje postrzeganie tej rasy zmieniło się o 180 stopni. Przekonałam się, że to odpowiednie wychowanie jest w 100% odpowiedzialne za zachowanie psa i że ta rasa to nie tylko psi kulturyści karmione sterydami. Również, że świetnie sprawdzają się w zabawie z małymi dziećmi, są mądre i towarzyskie. Przez około miesiąc siedziałam w książkach o zachowaniach, wychowywaniu psów i stwierdziłam, że jestem gotowa na szukanie tego jedynego. Określiliśmy sobie dwie najważniejsze cechy: nie starszy niż 1 rok i płeć pies. Tak, to zachowanie też było z braku wiedzy i jakiś tam osobistych przekonań i zachcianek.

W majowy weekend wybraliśmy się do parku na piknik Psiej Paki. Spotkaliśmy tam wrocławską organizację NaPomocAst. Dziewczyny z organizacji pokazały nam Julę – 2,5-letnią amstaffkę po przejściach. Pierwsza reakcja: yyy... miał być pies, nie suka i już chyba za stara... zresztą ta listwa mleczna tak brzydko jej wisiała... Okazło się, że Jula została odebrana z pseudohodowli, gdzie w przeciągu 2,5 roku miała, uwaga, około 5 miotów i do tego wszystkie porody przez cesarskie cięcia. Typowa maszynka do zarabiania pieniędzy – wyniszczony organizm, przełysienia, ropomacicze.

W Juli zakochałam się już po pierwszym spacerze. Trochę nas olewała, ale była oszołomiona nowym miejscem i masą nowych ludzi. Już po drugim spacerze organizacja zgodziła się, żebyśmy zabrali ją do domu.

Jula to pies prawie idealny! Bardzo przyjacielska do ludzi i dzieci, pełna energii, szybko łapie komendy, chętnie bawi się z innymi psami (nie ma w niej agresji do psów, co jest niestety częste u tej rasy). Dlaczego prawie idealny? Duży lęk separacyjny. Po zostawieniu w domu piszczy i szczeka (nic nie niszczy, nie drapie i nie gryzie). Od maja prawie codziennie pracuję z nią nad tym i dopiero teraz widać większe efekty. Już teraz będzie z górki :)

Mój mały apel i wykopowa misja:
- amstaffy to naprawdę wspaniałe psy, ale dla odpowiedzialnych ludzi, pozbądźmy się stereotypów
- nie kupuj psa i nie napędzaj takich hodowli, które w ten sposób wykorzystują suki, adoptuj (jeżeli chcesz psa rasowego, to w schroniskach i fundacjach jest ich naprawde dużo)
Dołączam zdjęcia jak Jula wyglądała tuż po odebraniu jej z hodowli i teraz.

#pies #psy #oswiadczenie #ocieplaniewizerunkuttb #amstaff #wroclawskiamstaff #wroclaw #niekupujadoptuj #stereotypy już teraz #smiesznypiesek
e.....5 - Pozwólcie, że opowiem Wam pewną historię. Przydługawe, ale warto. Polecam m...

źródło: comment_y82jEcfBn22L5Sbtve3AsGldBDXH6feo.jpg

Pobierz
  • 13
@digupherbones: Szczerze mówiąc to ja uważam, że to się tyczy każdego psa. Jak się go wychowa od małego, tak się będzie zachowywał w przyszłości. Nie ma czegoś takiego jak rasy agresywne. Mój wujek wychował ratlerka tak, że na komendę "bierz go" rzucał się prawie do krtani... ( ͡° ʖ̯ ͡°)
@emipk505: W schroniskach i fundacjach bardzo rzadko są psy rasowe. To tylko mieszańce wyglądające jak rasowe, które pochodzą z pseudohodowli jak ta, w której "maszynką do rodzenia" była Twoja suczka. Jak ktoś chce psa rasowego o konkretnych predyspozycjach, do konkretnych "zadań", to jak najbardziej powinien kupić go z hodowli, ale takiej porządnej, zarejestrowanej w związku kynologicznym, po rodzicach z badaniami i tak dalej.
Adopcja jest idealna dla kogoś, kto po prostu
@emipk505: rzadko, ale jednak zdarzają się psy które mają agresję w genach, znacznie więcej jest takich które sfiksowały przez brak/złą socjalizację. Mam jednak wrażenie, że właśnie małe psy najczęściej są pod tym względem zaniedbywane.
@Zaff: Po pierwsze: jest masa mieszańców, które wyglądają jak rasowe - racja. Ale są psy z rodowodami, jak moja Jula. Moim zdaniem jest tylko jedna sytuacja, gdzie ludzie potrzebują psa z hodowli - pies na wystawy. Wtedy jak najbardziej. Po drugie: Jula była maszynką do rodzenia w hodowli zarejestrowanej w związku kynologicznym. Sama nazwałam to pseudohodowlą, bo po tym, co się działo nie mogę tego inaczej nazwać. Suka miała niby wszystkie
@digupherbones: zdarzają się, ale od lat te psy są kastrowane lub uniemożliwia się im przekazywanie genów. W fundacjach i organizacjach fajne jest to, że często robią psu badania psychologiczne, także nie bierzesz kota w worku. Małe psy? Każdy chyba widział sytuację, gdzie ratlerek albo york zaczyna startować do dużego psa, a jego pani mówi: "oj, jak się zdenerwowałeś, kto się tak zdenerwował, no kto?" i jeszcze podkręca zachowanie psa...
@emipk505: Są wyjątki od reguły, w zkwp niestety też zdarzają się kwiatki, dlatego szukając hodowli trzeba między innymi zwracać uwagę na ilość miotów od suki. No i dużo zależy od rasy, jakiej się szuka. Znalezienie rasowego owczarka australijskiego do adopcji graniczy niemalże z cudem. Poza wystawami psy rasowe bierze się w przypadku pracy w dogoterapii (są specjalnie linie ukierunkowane na to, w których jest niemalże pewne, że pies będzie miał odpowiedni
@Zaff: Zwykłego kundelka na pewno nie, ale jeżeli jest to pies, który wygląda jak dana rasa, ma cechy, które wykazuje dana rasa, to po co nam papierek z rodowodem? Tylko o tym mówię :) Wiadomo, że buldoga francuskiego nie bierze się na zawody z dogfrisbee ;)
@emipk505: Bo oprócz budowy fizycznej liczą się cechy psychiczne. Jeśli dajmy na to pies wygląda jak border collie, ale jego dziadkiem był tak naprawdę owczarek niemiecki czy jakikolwiek inny pies, to może akurat po nim mieć sporo cech i nie wykazywać tak wielkiego zainteresowania pracą z człowiekiem.
@Zaff: Ale co nam szkodzi wtedy takiego psiaka przetestować? Przed adopcją pochodzić do niego kilka razy i zdecydować. Oczywiście też bez przesady, żeby psa do siebie nie przywiązać.