Wpis z mikrobloga

10 977 - 600 = 10 377
Dawno tyle nie siedziałem w siodle. Rundka solo do Olsztyna i z powrotem. Planów na weekend było sporo, kilka odpadło, Tatry też, szkoda :)
Wyjazd wczoraj po godz. 16, noc ciepła, choć za Kępnem dogoniłem burzę i ta błyskała groźnie aż do świtu. Dwa razy robiłem cofkę na dworzec, żeby wrócić bo waliło piorunami.
Na powrocie od 350 kilometra patelnia i notoryczny brak płynów w baku. Niektóre Orleny dają kiełbaski od 7 - nie wiedziałem. W Jarocinie nawałnica, do Poznania usuwałem gałęzie na poboczu. Średnia średnia, bo ciepło, w sumie parcia nie miałem na prędkości, a od Pleszewa (ostatnie 90 km) wiatr w pysk i bez formy nic nie zrobię. Choć spotkałem fajną grupę szosową z którą pojechałem kawałek, ale szybko zmienili kierunek, a szkoda.
Oczywiście z racji upału, nawałnicy, dwóch prób powrotu pociągiem na skutek burzy, rzeczywisty czas przekroczył 24h ale to nie jest ważne. W łeb konarem nie dostałem, ciężarówka nie wciągnęła (choć raz było blisko), udaru raczej brak. Filmik z deszczyku: https://www.youtube.com/watch?v=Rxup7M5lH74
https://www.endomondo.com/users/2536730/workouts/564340510
#rowerowyrownik
peradon - 10 977 - 600 = 10 377
Dawno tyle nie siedziałem w siodle. Rundka solo do O...

źródło: comment_P1qSHNddrQfWPIMhrCJKb2DuuMG1IoeV.jpg

Pobierz
  • 21
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Razr: o kurna, zazdroszczę :) ten zamek to jeden z moich ulubionych na Jurze i to wpłynęło na decyzję w trasie gdzie jechać :) dzięki!
  • Odpowiedz
Tytułem uzupełnienia wpisu:

Wczoraj już nie chciało mi się składać myśli i o wielu rzeczach nie napisałem :) Ten wyjazd to w sumie był spontan, bo pierwotnie miałem inne plany, m.in. chciałem rypnąć się z wykopową ekipą dookoła Tatr ale czas nie pozwolił. W planach była też rundka nad morze. W sobotę popołudniu jak upał zelżał spakowałem się w plecak, wysłałem eskę kumplowi 180 km obok Poznania że jadę i ruszyłem. Po drodze dostałem info, że ziomal jest w Wawie na weselu, a skoro byłem już w trasie to zmiana planów i kierunek Jura, bo kierunek się zgadza, no i pykło :) Co prawda po drodze w Ostrowie i Kępnie chciałem zrobić cofkę i wrócić pociągiem, bo burza straszyła, ale musiałbym czekać ze 3 godziny, więc powoli jechałem dalej ciągle łapiąc skraj deszczu.

Na dupsko polecam Sudokrem, posmarowałem gdzie trzeba, na to spodenki z wkładką i styka :) Całą drogę nie miałem problemu z otarciami z tyłu. Siodełko ustawione tak, żeby odciążać tyłek kosztem rąk,.
Najgorzej w sumie było ze stopami, bo mimo, że buty przewiewne, to w tym piekarniku gotowało się w środku. Co jakiś czas robiłem pitstop i chłodziłem stopy wodą, więc na szczęście uniknąłem odparzeń.
  • Odpowiedz