Wpis z mikrobloga

@zjomzjom: To zależy od bardzo wielu czynników, a przede wszystkim od stopnia Twojej wiedzy informatycznej. Im więcej faktycznie potrafisz, tym mniejsze będą wymagania językowe, ale będą one też zależeć od stopnia zdesperowania pracodawcy i ilości ludzi chętnych do pracy. Zwykle już przy B2 powinni Cię przyjąć na podstawowe stanowisko niewymagające żadnej wiedzy technicznej np. do Capgemini, o ile zdasz test ̶I̶T̶ IQ. Jeśli jesteś dobry technicznie, to na stanowisko niewymagające bezpośredniego kontaktu z klientem wystarczy i B1. A jeśli jesteś programistą-wymiataczem, to i z A2 gdzieś się przytulisz, choć oczywiście im wyższy poziom językowy, tym wyższą stawkę będziesz też mógł wynegocjować.
W poprzedniej firmie dostałam akurat kiedyś zadanie ocenienia poziomu angielskiego ludzi w moim zespole i wyszło mi mniej więcej tak:
- support techniczny: B2-C1, jednemu tylko dałam C2, ale spędził kilka lat w Stanach
- QA: B2
- front-end (junior web developers/delivery technicians): B1-B2 (w porywach A2, jeśli np. student na bardzo nisko płatnej praktyce - po roku się wyrobił i technicznie, i trochę językowo); jeden miał też C1/C2, ale za to był leniwym o-----------m, więc szybko wylądował w innym teamie ( ͡° ͜ʖ ͡
  • Odpowiedz
@uczalka: Dzięki, właśnie o taką odpowiedź mi chodziło. Jestem mniej więcej na poziomie B1. Planuję poduczyć się, żeby zrobić FCE i awansować na ten B2. Przeglądałem oferty i wszędzie jest wymagany bardzo dobry angielski ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
@zjomzjom: B2 to już bardzo dobry angielski, powinien pozwolić Ci na swobodną komunikację, a przy pracy np. w supporcie chodzi o to, żeby zrozumieć, co mówi klient, i powiedzieć mu, co ma zrobić, żeby zrestartować kompa. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Tak naprawdę w parę tygodni opanowujesz potrzebne Ci słownictwo i zwroty, obserwując i podsłuchując kolegów, więc wystarczy dobrze się przygotować do rozmowy kwalifikacyjnej, a później już
  • Odpowiedz