Wpis z mikrobloga

Co się dziś z rańca #!$%@?ło to ja nawet nie....
Każdy ma swoje hobby, a jako że mieszkam na wsi i zawsze lubiłem oryginalność zacząłem hodowle pawi. W sumie trochę głośne, ale bezproblemowe …. prawie.
Ostatni dzień urlopu, śpię wykorzystując ostatnią możliwość odpoczynku przed ponownym powrotem do roboty. Dzwoni telefon –Mama: "Słuchaj przyjedź na rynek, bo czwarta osoba przychodzi i mi mówi, ze jakiś zielony paw chodzi po rynku". Zwlekam się z łoża w samochód i ogień, bo centrum wsi znajduje się ok 1.5 km od mojego domu, a w głowie jedno pytanie „ Jak on znalazł się taki kawał od domu?!” . Na rynku nic, popytałem ludzi , którzy powiedzieli, że faktycznie był taki zielony z krótkim ogonem (moje #!$%@? szmaragdowa samica). No to jadę do matki do szkoły, gdzie pracuje. Na miejscu mówi, że gdzieś koło kościoła ludzie ją widzieli. Idę, patrzę, a koło kaplicy chyba z 10 osób coś filmuje, podchodzę bliżej i widzę moją celebrytkę jak żre trawę. No to niczym mistrz parkouru hyc w jedną hyc w druga, a ona #!$%@? jak to potrafi. Pawica biegiem ja za nią, a za mną te 10 osób kamerujących( na #!$%@? pomoc). W pewnym momencie zerwała się i fruuuu, ale jako, że ta pokraka lata jakby ważyła 50 kg podleciała tylko przez siatkę na dziedziniec koło pałacu. Stróż, który opiekuje się obiektem wyleciał i mówi żebym chwile poczekał, bo zrobiłby zdjęcie, jak na dziedzińcu chodzi", bo to ładnie by wyglądało, jak kiedyś" (#!$%@?ć, że ptaka już nie widać). W delikatnych słowach rzuciłem, że #!$%@?ą mnie jego zdjęcia i muszę ją gdzieś zapędzić, bo jak do fosy wpadnie to po niej. Jako, że jednak szmaragdowa okazała się jeszcze większą suką niż jest zazwyczaj przeleciała za fosę, siedzi i patrzy jak gdyby nigdy nic. Szczęście, że stróż okazał się zacnym człekiem pozwolił mi dostać się na drugą stronę fosy wychodząc przez taras budynku. No to ja przez pałac niczym Księciuniu z piekła rodem zapieprzam z duszą na ramieniu, bo jeszcze się ptaszysku coś odwidzi i utopi się w tym bajorze, a mi przyjdzie wyciągać jej truchło. Wylazłem przez budynek za nią. Tylko mnie zobaczyła i jeb znów poderwała się do loty. Masa jednak zrobiła swoje i jak się okazało, ze nie startowała z górki to tak ją ściągnęło, że mało się nie #!$%@?ła do tej fosy. Dryb, dryb, dryb spacerkiem opuściła teren pałacu i znów zaczęła drzeć w kierunku rynku!!! ..... Myślę, że w takim tempie to nigdy jej nie złapie, albo wbije się ptaszor komuś pod koła i przyjdzie mi za jej wojaże jeszcze płacić. Patrzę jednak, a budynek mieszkalny, koło którego lezie jest otwarty - no to jakimś naprawdę dzikim cudem i szczęściem udało mi się ją zapędzić do wnętrza. Wparowałem jak dzik, lookam - korytarz, jedno wyjście idealne miejsce na zasadzkę . Jedna myśl "Jesteś moja". Szmaragdowa jednak nie poddała się bez walki. Tylko zacząłem się zbliżać ta zaczęła się drzeć jakby ją, ze skóry obdzierali, a mnie wziął taki #!$%@?, że mało brakowało, a sam bym ją utopił w tej fosie. Szybka akcja którą planowałem, standardowo się skomplikowała, bo chcąc ją unieruchomić zaczęła się szarpać jak opętana. Niby paw nie jest duży, ale miałem wrażenie, że szarpie się z koniem…
Wtem jakby było mało wrażeń z mieszkania wylazła jakaś 200 letnia babcia .Uwierzcie mi, że jeszcze nigdy nie widziałem tak zaskoczonego wyrazu twarzy pomieszanego z przerażeniem. „Jezusie Maryjo co tutaj się dzieje ?!” No to pięknie na sumieniu będzie jeszcze zawał babki. Mówię, żeby zamknęła drzwi, bo wyszedłem z pawiem na spacer i mi uciekł (wiwat mój #!$%@? czarny humor włączający się w sytuacjach stresowych). Na szczęście po kilku chwilach szarpaniny pojmałem uciekinierkę, podziękowałem za udostępnienie lokalu wystraszonej staruszce i idę w kierunku samochodu. Nie mam już, ani siły, ani chęci na zatrzymywanie się, żeby sobie ludzie pooglądali tego zielonego diabła w pawich piórach. Zawinąłem ją w koc żeby nie szalała w aucie i wypompowany wracam. Nagle telefon - kumpel z policji w służbie z info, że dostał zgłoszenie interwencji, ze Jakiś wielki ptak chyba paw chodzi po wsi i uwaga jest Agresywny i czy nie jest on mój. Jebłem po prostu jebłem. Dość wrażeń na dziś

#truestory
#coolstory
  • 9
@franaa: Młode, wspomniane przez Ciebie pióra. Pewnie, że jadalne z opowieści znajomych podobno smakuje jak kurczak ;]
@plonace_kalosze: Zarówno jaja jak i miesiwo nadaje się do spożycia. Problem polega jednak na tym, że pawie mają okres lęgowy 2 razy do roku. Samice składają wtedy do 10 jaj, więc wole jednak żeby się młode wylęgły niż szamać jajka :)