Wpis z mikrobloga

@fenix7557: powiem Ci z doświadczenia, że lepiej i tak i tak. Zawsze to zwiększa twój czas "obcowania" z nowym słownictwem. Do tego dodaj program z e-fiszkami, jakieś anki czy memrise. Pamiętaj, że najważniejsza jest regularność. Do dzieła i powodzenia!
@fenix7557: Komputerowo, ja polecam memrise, chociaż kilka dni temu popsuli opcję dodawania obrazków do memów. ( ͡° ʖ̯ ͡°) Obiecali, że naprawią, ponoć wygasła im subskrypcja i szukają przy okazji czegoś lepszego. Appki na iPhone'a i Androida też są, darmowe, ale osobiście nie testowałam. Testuje paru moich uczniów i wiem tylko, że nie ma tam niektórych opcji, które są na stronie.

A Memrise dlatego, że dzięki testom
@fenix7557: Ważniejsze żebyś zapisywał sobie od razu całe zdania, a nie same słówka. Nie dość, że tak jest łatwiej zapamiętać to jeszcze masz gotowe zwroty, które możesz użyć. Warto tez korzystać ze słowników angielsko-angielskich, ale to jak już ma się odpowiedni poziom. A to jak i gdzie zapisuje to już kwestia upodobań. Ważne żeby było wygodnie
@Profesjonalne_spodnie_z_kapturem: 1:12:

Taki typowy native speaker, w zależności od języka, zna około 10 tysięcy, 15 tysięcy wyrazów. Żeby rozumieć, co taki native speaker mówi, również musisz znać mniej więcej tyle wyrazów.

XD Lol. Przestałam oglądać, większej bzdury dawno nie słyszałam.
Bullshit!
Wystarczy znać jakieś 95% najczęściej używanych wyrazów (dla angielskiego to ok. 3000 słów), które stanowią 95% używanego przez native speakerów języka. Resztę zgadujesz z kontekstu albo - jeśli tylko masz
@uczalka: Szkoda, że przestałaś oglądać, bo dalej jest wyjaśnione.

"Taki typowy native speaker, w zależności od języka, zna około 10 tysięcy, 15 tysięcy wyrazów. Żeby rozumieć, co taki native speaker mówi, również musisz znać mniej więcej tyle wyrazów. (...) Oczywiście, dogadasz się płynnie znając 2000 słów, ale nie jesteś kompetentnym partnerem do rozmowy na wyższym poziomie"


Tu się całkowicie zgadzam. O ile płynnie posługuję się angielskim na co dzień, o tyle
@Profesjonalne_spodnie_z_kapturem: Tyle jeszcze obejrzałam, dalej bzdura i wyraźne zadufanie w sobie autorki filmu. Uczę ludzi głównie przez konwersacje i gwarantuję Ci, że z człowiekiem znającym 2-3 tysiące najpopularniejszych angielskich słów można prowadzić rozmowę na wyższym poziomie, wystarczy tylko chcieć.
Inny przykład: w firmie, w której pracowałam, mieliśmy trochę programistów, którzy świetnie programowali, ale bardzo słabo mówili po angielsku (poziom A2/B1 w porywach). Przynajmniej raz w miesiącu na parę dni przyjeżdżali do
I wiem, powiesz pewnie, że "da się" nie oznacza jeszcze "kompetentny partner", ale tu się nie zgodzę

@uczalka: Tak, powiem :> Metoda na szukanie substytów działa kiedy ma się trochę czasu i rozmowa jest mniej oficjalna. Wtedy można się bawić w angażowanie rozmówcy w zgadywanie słówek. Nieraz jest przy tym też trochę śmiechu. Kiedy jednak chcesz komuś wytłumaczyć temat którego ktoś nie rozumie to wtedy takie coś nie przejdzie. Trzeba znać
@Profesjonalne_spodnie_z_kapturem: Nie no, wiadomo, dlatego piszę, że "trzeba chcieć" - jeśli którakolwiek ze stron nie ma czasu albo jeśli to oficjalna rozmowa np. z klientem, to trudno o chęci do zgadywania słów z kontekstu. Z drugiej strony jednak żeby oficjalnie z kimś rozmawiać na jakiś zaawansowany temat, na ogół trzeba przejść najpierw rozmowę kwalifikacyjną w języku obcym i/lub odpowiednie, specjalistyczne szkolenie.

I dalej mimo wszystko uważam, że 10-15 tysięcy słów to