Wpis z mikrobloga

Zawiedzeni wczorajszą #debata, kilka mądrych słów od Ziemkiewicza:

Mówiłem na początku tej kampanii, że jeśli do drugiej tury przejdą Bronisław Komorowski i dajmy na to Wanda Nowicka, to ja, zdeklarowany konserwatysta i fundamentalista katolicki, zagłosuję na Nowicką. I nie ma to nic wspólnego, proszę mi wierzyć, z osobistą antypatią czy sympatią ani w ogóle z oceną urzędującego prezydenta. Ta ocena jest jednoznacznie zła, osobna sprawa, nie ukrywam tego, ale mniejsza o nią.

Chodzi o sprawę fundamentalną – po co w ogóle jest prezydent.

Czy państwo się nad tym mieli już czas zastanowić? Wiem, że obrażająca inteligencję kampania obu kontrkandydatów nie zachęcała do tego w najmniejszym stopniu, ale bardzo proszę, zróbcie to przed zbliżającym się głosowaniem. Nie wierzcie temu, co napiszę, weryfikujcie sami, sprawdźcie, jakie kompetencje wiąże konstytucja z tym urzędem.

Od razu na pierwszy rzut oka zauważycie, że prezydentura jest w naszym systemie umiejscowiona dziwnie. Prezydent nie ma władzy porównywalnej z prezydentem USA czy Francji – ale nie pełni też wyłącznie funkcji reprezentacyjnych, jak w Niemczech. Prezydent w III RP, wybierany przez obywateli większością, a więc nie skrępowany koalicyjnymi geszeftami, ma władzę blokowania. Nie może nic sam z siebie zarządzić, ale może z dużą skutecznością torpedować działania premiera i większości parlamentarnej.

Sensownie czy nie, tego teraz nie rozstrzygamy, konstytucja tworzy z urzędu Prezydenta rodzaj bezpiecznika całego systemu władzy. Jego zadaniem jest pilnować większości parlamentarnej, żeby się za bardzo nie rozhulała.

Pięć lat temu, po opanowaniu Belwederu przez PO, ten bezpiecznik został z systemu usunięty. Od pięciu lat nikt nie używa narzędzi do kontrolowania rządzącej koalicji. Zamiast prezydenta mamy automat, podpisujący wszystko, co mu do podpisania podsunięto, z dodatkową funkcją przypinania orderów i wygłaszania toastów. Nie miał kto zawetować np. kradzieży emerytur z OFE i zmusić rząd, który w ciągu kilku zatrudnił pół miliona urzędników, żeby poszukał pieniędzy w systemie, zamiast po linii najmniejszego oporu kłaść łapę na pieniądzach obywateli, nie miał kto zablokować kolejnych podwyżek podatków, nie miał kto przeciwstawić się podkradaniu „rezerwy demograficznej”… I tak dalej. Propaganda władzy dorobiła nawet do tego absurdalną ideologię, że prezydent jest dobry wtedy, jak „zgodnie współpracuje” z parlamentarną większością – czyli pozwala jej na wszystko.

Efekt? Klasyk pisał: władza deprawuje, władza absolutna deprawuje absolutnie. Pięć lat władzy absolutnej wprawiło PO i PSL w stan absolutnej deprawacji, zgnilizny i niewiarygodnego rozbezczelnienia. Wystarczy posłuchać ich rozmów przy winku i ośmiorniczkach, wystarczy popatrzyć na cipcię z wykształceniem ogrodniczym, która po miesiącu pracy została prezesem elektrociepłowni, bo zaspokaja erotycznie prominenta rządzącej partii. I tak dalej.

Jeśli – nie daj Boże – Bronisław Komorowski pozostanie po tych wyborach w Belwederze, rządzący dostaną od społeczeństwa sygnał: możemy wszystko! Możemy się świnić, kombinować, kraść ile wlezie, pomiatać ludźmi, marnować im życie, a potem postraszy się ich jeszcze raz Kaczyńskim i nikt nam nie zrobi nic.

Myślę, że także ci, którzy z różnych przyczyn nie chcą rządów PiS, powinni w tej sytuacji z całego serca życzyć zwycięstwa, i to wysokiego, Andrzejowi Dudzie, i głosować na niego. Bo prezydent z innej opcji zmusi tę bandę, żeby się za siebie wzięła, spróbowała oczyścić z patologii i zawalczyła o odzyskanie swoich wyborców. PO i PSL bardzo potrzebują, żeby wyborcy dali im za te pięć lat bezczelności kopa w zadek i na przyszłość wręczyli opozycji bat na nich. Wtedy może zasłuży na pozostanie u władzy w takiej czy innej koalicji. A wymęczenie sukcesu dla Bronisława sprawi, że pogrąży się w deprawacji jeszcze głębszej i zgnije jeszcze bardziej – niestety, razem z naszym państwem, które opanowała i uczyniła przedmiotem wielkiego szabrowania.

Nie rozstrzygamy w tych wyborach, która partia będzie rządzić Polską. To zrobimy na jesieni. Głoszona przez tę samą propagandę, która zachwyca się „zgodną współpracą” Komorowskiego z PO i PSL teza, że jeśli Duda wygra teraz, to PiS przejmie władzę na jesieni, jest oparta literalnie na niczym. Wybory prezydenckie to jedno, a parlamentarne – drugie. Teraz są te pierwsze. Teraz rozstrzygamy, czy w systemie państwa pojawi się konstytucyjne zabezpieczenie przed rozbestwieniem sejmowej większości, czy będziemy czekać, aż jego brak doprowadzi nas do katastrofy.

Reszta – wszystkie owe SKOK-i, in vitro i inne tematy zastępcze – jest pieprzeniem.

#wybory #ziemkiewicz
  • 14
@DredyTarzana: Żałowałem, że straciłem godzinę z życia na tą cieniutką debatę ale gdy usłyszałem Ziemkiewicza pomyślałem, że jednak warto było. Chyba najmądrzejsza wypowiedź tegorocznej kampanii wyborczej. Szkoda, że przejdzie bokiem, a lemingusy pospolitusy i tak zrobią swoje w obronie macierzy przed horrorem "pisowskiej konserwy".
Pięć lat temu, po opanowaniu Belwederu przez PO, ten bezpiecznik został z systemu usunięty. Od pięciu lat nikt nie używa narzędzi do kontrolowania rządzącej koalicji. Zamiast prezydenta mamy automat, podpisujący wszystko, co mu do podpisania podsunięto, z dodatkową funkcją przypinania orderów i wygłaszania toastów.


@DredyTarzana: Tak, bo Kaczyński tak bardzo wetował ustawy PISu, że zrobił to aż cały jeden raz przez cale dwa lata współrządów ze swoją partią. Natomiast Komorowski 4.
Tak, bo Kaczyński tak bardzo wetował ustawy PISu, że zrobił to aż cały jeden raz przez cale dwa lata współrządów ze swoją partią. Natomiast Komorowski 4. Z tego wynika, że Komorowski bardziej przeciwstawiał się swojej macierzystej partii niż Kaczyński.

Czyżby to znaczyło, że to jednak Lech Kaczyński był na usługach swojej partii i na jej smyczy?


@flager: czyli popierasz zdanie Ziemkiewicza, że prezydent nie powinien być z partii rządzącej.
@omar_is_coming: No dobra:
Niczego takiego nie napisałem, tylko zarzucam redaktorowi Ziemkiewiczowi nieobiektywność. Jakoś nie pamiętam aby krzyczał o bierności L. Kaczyńskiego wobec PISu. Jeżeli się mylę to niech ktoś mnie poprawi.

Lepiej?

Poza tym sympatyzowanie RAZa z PISem jest dosyć widoczne i on się jakoś specjalnie z tym nie kryje, dlatego czasami przymyka oko na błędy swoich "ulubieńców" a takie same wytyka stronie przeciwnej.
Ogólnie może sobie podać rękę z Michnikiem.
@flager: Oj, obraził się te 10 lat temu Lech Kaczyński na Ziemkiewicza za jego felietony, wyraźnie pamiętam. RAZ dopiero po Smoleńsku się bliżej PiS przesunął - wcześniej jego blog miał tytuł "Między Michnikiem a Rydzykiem" , potem jak napisał, mając do wyboru sektę albo mafię zdecydował się na sektę.