Wpis z mikrobloga

Murki od #rowery, jest #pytaniedoeksperta. Pisze tu, a nie na specjalistycznym forum, bo pewnie dostałbym odpowiedzi, że hurr, na dobry rower to jedną średnią krajową trzeba dać, a przez ten miesiąc jeść tynk i zapijać wodą, durr...

Potrzebny rower. Właściwie to dużo rzeczy jest potrzebnych (nowy, duży monitor byłby fajną sprawą, ale ja chcę wyjść z piwnicy, a nie bunkrować się w niej bardziej), więc rower chyba najbardziej. Brat jest specjalista mocno, ale on ma podejście typu: 400 zł na targu, albo nówka za 4000 zł. Tymczasem ja używanego nie chcę, bo trudno trafić na pewniaka, który by mi odpowiadał, no i nie planuję dalekich wycieczek i dużych przebiegów.

Pasowałoby mi coś w miarę lekkiego i szybkiego, ale że na miasto z chojowymi nawierzchniami i torowiskami, typowa szosa odpada. Typowego górala miałem i pewnie bym brał kolejnego, gdyby nie to, że pewnie znowu będę się przeprowadzał z miasteczka do miasta, jak wyżej opisanego. Chciałbym, żeby nie było problemem sprawne rozpędzanie się do 40 km/h (ofc, na krótkich odcinkach).

Jakiś cross na szybkich kapciach? Widziałem fajne na allegro za połowę średniej krajowej: aluminium, cały osprzęt Shimano, więc...?

Budżet trudno mi sprecyzować na dzień dzisiejszy. Sam dużo nie uzbieram, bo nie mam stałej pracy, a ile mi ojciec "pożyczy" – ja nie wiem. Powinien tyle, ile bym sobie zażyczył, bo to on mi zajeździł mój rower pod moją nieobecność, ale on jest z kolei człowiekiem, który widzi "piękne rowery" w Tesco po 499 zł, więc – jakie, #!$%@?, 2000 zł, Anon?!
  • 3