Wpis z mikrobloga

pograłem ze 3 godziny i mam mieszane uczucia. z jednej strony fabuła wydaje się interesująca, fajny klimat, fajne rozwiązania systemowe typu dwa paski życia, ograniczony odpoczynek ale z drugiej...

walka to dla mnie męczarnia - za dużo chaosu.

postacie rzadko trzymają szyk, często mi się zdarzało, że mag wybiegał zza pleców wojaków prosto pod topory i miecze przeciwników. a już próba utrzymania szyku w wąskim przejsciu, drzwiach itp - to sie nie uda. postacie kręciły się bezradnie próbując dosięgnąć przeciwników o których mi chodziło.

skradam sie do grupki przeciwników - nie zauważyli mnie, więc jazda - odpalam jakieś fireballa, żeby na skorzystać z przywileju pierwszego ciosu - mag wybiega przed szereg, wrogowie mnie spostrzegają, zaczyna się walka i... koniec. postacie stoją jak kołki, wrogowie szarżują, mag zapomniał o rzuceniu czaru. nie wiem czemu początek starcia resetuje mi wszystkie rozkazy.

wrogowie zrobią jakiś fortel, ot teleportują się za plecy zbrojnych, prosto na maga - postacie mi głupieją. zbrojni przestają atakować i stoją oniemiali. jakież było moje zdziwienie, gdy próbując umknąc magiem przed niechybną zgubą po chwili się orientowałem, że wojacy nie walczą - na początku myślałem, że to może jakiś czar oślepienia czy coś ale gdy manualnie kazałem im walczyć to walczyli. nie wiem czemu autoatak nie działa w takich sytuacjach.

przy większych starciach ciężko jest ogarnąć co się w ogóle dzieje, kto kogo atakuję, czy debuffy weszły na przeciwników - trzeba co chwilę pauzować i sprawdzać klikając na postaciach i wrogach jakie mają stany czy umiejętność weszła czy może trzeba ponowić :/

nie wiem, może za stary jestem, ale w baldursach, icewind daleach czy neverwinterach jakoś mi to sprawniej szło. liczyłem na jakąś namiastkę AI w stylu pierwszego draqon age gdzie można było ustawić, że gdy mag/łucznik jest atakowany to wojownicy rzucają się mu na ratunek - tutaj trzeba co chwilę *spacjować* grę i manualnie każdą postacią rozgrywać, bo sztuczna inteligencja naszych postaci imho w tej grze nie istnieje.

***

z innych wad - ściany tekstu do mnie jakoś nie przemawiają. w tormencie z wypiekami na uszach czytałem historię raveli szaradnej czy opowieści w przybytku zaspokojania żądz intelektualnych. tutaj na starcie mamy możliwość poznawania dusz npców - dużo czytania, które nic nie wnosi. ot, historyjki, że ktoś w poprzednim wcieleniu był żołnierzem i maszerował na wojnę.

wiele osób zachwycało się muzyką - specjalnie założyłem słuchawki i grałem po ciemku by wczuć się w klimat - poczułem się jakbym słuchał muzyki z baldursa - a że nigdy ona mnie nie urzekła, to i tutaj mnie nie zachwyciła. nawet teraz jak słyszę muzykę z fallouta 1&2 mam ciarki, z nowszych gier muzyka w ostatnim dragon age to mistrzostwo, do którego póki co pillars of eternity w żadnym wypadku się nie umywa.

i to gwałtowne ucięcie muzyki gdy walka się kończy - nie mogli jakiegoś delikatnego, krótkiego przejścia zrobić? strasznie mnie to razi.

może jakbym odpalał grę na 15calowym monitorze CRT tak jak to było pod koniec lat 90tych to nie zwracał bym uwagi na to, że świat gry wydaje się sztuczny, npc stoją całą dobę czekając na nas a lokację są malutkie.

póki co to ciężko sie zastanawiam czy po powrocie z roboty do domu pograć dalej i dać się wciągnąć fabule, czy może odpalić skyrima z setką modów i poczuć, że żyje w prawdziwym świecie rpg

#pillarsofeternity
  • 1