Wpis z mikrobloga

Wiktor zgarnął ze stołu karty mobilizacyjne. - Dziewięciu, tylu musimy tam dzisiaj wysłać - mruknął. - A wiesz, że ja nigdy nie byłem w Donbasie. Jak tam jest?

- Ponuro.

- U nas, we Włodzimierzu, ładniej?

Wyjrzałem przez okno. Siąpił deszcz. Pod pękniętą rynną w bloku naprzeciw zrobiła się kałuża, dzieci wrzucały do niej kawałki eternitu. Na balkonie facet w spłowiałym waciaku malował na niebiesko krzywe okienne framugi. Nieliczni przechodnie nieśli plastikowe siatki z zakupami. Nikt nie miał parasola.

- Tak, tu jest ładniej, bez porównania ładniej.

Na centralnym placu im. Bohaterów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej wiszą przewiązane kirem zdjęcia bohaterów wojny współczesnej, "operacji antyterrorystycznej" w Donbasie. Są kwiaty, płoną znicze. Przed jednym ze zdjęć klęczy kobieta w czarnej chustce.

Z Włodzimierza Wołyńskiego do Ługańska, jednej z dwóch stolic separatystycznych republik, jest 1,3 tys. kilometrów. Prawie tyle samo stąd do Wenecji. Donbas to dla Włodzimierza inna planeta. Rzadko który mieszkaniec kiedykolwiek tam był, wszyscy jednak doskonale wiedzą, jak tam jest na froncie.

To miasto garnizonowe. 50 tys. mieszkańców i niemal każda rodzina kogoś tu w wojsku miała lub ma. Włodzimierski rejon wystawił rekordową liczbę żołnierzy - 7,5 tys. Ochotników, kontraktowych, w końcu tych z poboru. Kiedy w styczniu ruszyła trzecia fala mobilizacji, nie ma już kogo brać.

http://wyborcza.pl/magazyn/1,143554,17530976,Komu_dzis_smierc_niesiecie__Wiktorze_Siemionowiczu.html#TRwknd

#ukraina #wojna
Pobierz tmb28 - Wiktor zgarnął ze stołu karty mobilizacyjne. - Dziewięciu, tylu musimy tam dz...
źródło: comment_cf6JHGJFiDBfVZWLxw0VPe628jUkKxEf.jpg
  • 1