Wpis z mikrobloga

Jest jeden japoński zespół, który od niedawna jest dla mnie absolutnym fenomenem - Goose House. Słuchając ich piosenek, zawsze czuję się jakbym siedział przy ognisku i śpiewał razem z nimi robiąc sobie kiełbaski po zachodzie słońca. Fenomen taki, że nawet zespół, którego jestem fanem od paru lat, grający w podobny sposób - Walk off the Earth, im nie dorównuje. :D

W Walk off the Earth ludzie bawią się instrumentami (czasami wszyscy jednym instrumentem), różnymi dźwiękami i w ich świecie nigdy nie ma nudy. Subskrybuję ich kanał już od ponad trzech lat. ;)

Oglądając Shigatsu, podczas jednego z odcinków uświadomiłem sobie, że bardzo mi się podoba piosenka z czołówki. Wklepałem nazwę kawałka - Hikaru Nara - w YouTube'y i zastałem świeżo-wrzucony kawałek na ich oficjalny kanał. Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłem uwagę, było to, że kawałek ten był nagrany nie w studiu, a w... pokoju. Od razu skojarzyło mi się z wcześniej podanym zespołem. A te niewiele ponad cztery minuty zrobiły na mnie znacznie większe wrażenie, niż dowolny kawałek tamtej formacji.

Wersja nagrana w pokoju to coś wspaniałego! Widać, że oni nie śpiewają piosenek dla kasy, tylko po prostu się bawią, uśmiechają, cieszą! Przebywają razem! Grają na różnych instrumentach, śpiewają, każdy ma czas na swoją popisówkę, każdy konwertuje 100% energii kinetycznej swoich mięśni na świetną zabawę. Toż to łamanie drugiej zasady termodynamiki! ( ͡° ͜ʖ ͡°)-
Czy może być jeszcze lepiej?

Tak! Może! Kilka miesięcy po tym, puszczając sobie Hikaru Narę po raz dwu- czy trzysetny odkryłem pełną wersję studyjną. (Flash Player wymagany) Ciekawie było usłyszeć ten kawałek w lepszej jakości dźwięku (co prawda ta wersja muzycznie podoba mi się mniej z powodów wymienionych powyżej), ale teledysk... Teledysk w szczególności od 2:30 jest #!$%@? w kosmos. Dosłownie i w przenośni. Kurde. Ja po prostu kocham ten kawałek. Nie wiem o czym jest, nigdy, zupełnie nigdy nie interesowało mnie by sprawdzić. Ale czy to ważne? ( ͡° ͜ʖ ͡°)-
I czy może być jeszcze lepiej?

TAK! Może! W przerwach pomiędzy słuchaniem tego kawałka na okrągło słuchałem też innych kawałków Goose House. Każdy z coverów ma w sobie ziarno magii, którego często nie było w oryginalnych kawałkach (Na przykład ending Isshuukan Friends), bo dostrzec go można dopiero słuchając wersji bez studia, a nagranej bez odszumiania, w jednym pokoju, jednym mikrofonem i ruszając swoją wyobraźnią. Oryginalnych kawałków też jest parę, ale skupię się na tym jednym. Iskry ulatujące w stronę nieba, dogasające ognisko, karimaty rozłożone w namiotach, księżyc wysoko nad nami, czas na ostatni kawałek przed snem ;)
I czy może być JESZCZE lepiej?

OCZYWIŚCIE. Dzisiaj dowiedziałem się, że Goose House śpiewało też ending do Silver Spoon sezonu drugiego. To był jeden z kawałków, który przez wiele miesięcy miałem w swoim #godtier. Mistrzowski kawałek, po prostu trzeba to obejrzeć. Oczywiście wersja pokojowa, bo wersje pokojowe miażdżą w porównaniu do studyjnych ;)

Podsumowując: Goose House to fenomenalny, fantastyczny, obłędny, genialny zespół. Tak zajebisty, że aż brakuje mi przymiotników w języku polskim które miałyby jeszcze mocniejszy wydźwięk. Oficjalnie kocham każdego członka tego zespołu i życzę im jak największej ilości wspólnych kawałków, spędzania wspaniałych chwil w swoim towarzystwie i dziękuję im bardzo za kanał z pokojowymi wersjami ich kawałków. :333
Słuchałem ich już setki razy, ale na bank przesłucham ich jeszcze parę tysięcy razy ()
#anime #muzykazanime #jpop #goosehouse #shigatsuwakiminouso #silverspoon #joookubpoleca
j.....b - Jest jeden japoński zespół, który od niedawna jest dla mnie absolutnym feno...
  • 9