Wpis z mikrobloga

O dniu, w którym zmieniałem Porsche jak rękawiczki

Mireczki, jak wiecie, moja praca często umożliwia mi robić rzeczy, na które nie dostałbym kredytu nawet w frankach. Dzisiaj o prawdziwiej wisience na torcie.

W maju poprzedniego roku dostałem maila, w którym naczelny dał mi wybór: jechać na GTI Treffen Wörthersee lub na Porsche on Track w Estonii. Hmm... Oglądanie samochodów z #zepsutezawieszenia czy całodniowe upalanie #porsche na torze? Hehe, cumplu, ale trudny wybór ( )

Pominę opisy estońskiego krajobrazu. Do rzeczy. Nasza grupa została podzielona na kilka mniejszych zespołów. Cały dzień trwała rotacja przez różne elementy szkolenia. Mnie trafiła się najlepsza grupa, bo zaczęliśmy od zadań, które można potraktować jako rozgrzewkę. W pierwszej kolejności wsiedliśmy w Cayenne'y, żeby przekonać się, że faktycznie da się tym jeździć w terenie. Było trawersowanie, krótkie brodzenie, wykrzyż. Raczej proste rzeczy, bo wiadomo, że nikt nie ustawiliby toru, na którym jego samochody nie dałyby rady ( ͡° ͜ʖ ͡°) Nie zmienia to faktu, że tamte SUV-y przejechały przez przeszkody, na które większość właścicieli pewnie nigdy ich nie zabierze.

Rozgrzewka była już za nami, więc przyszedł czas trochę podkręcić atmosferę. Z toru offroadowego przejechaliśmy na płytę pobliskiego lotniska. Na szerokim, betonowym pasie czekało na nas Porsche 991 Turbo S Cabriolet (560 KM, 0-100 w 3,2 s, cena w Polsce od 1 039 700 zł). Tutaj mieliśmy przekonać się jak mocno potrafi kopać legendarne 911 Turbo. Wcześniej jeździłem już z procedurą startu w wolnossących 911, więc spodziewałem się, że to będzie bestia. I nie rozczarowałem się. Hamulec wciskasz do oporu, gaz również. Silnik wchodzi na optymalne obroty, charczy głośno, gotuje się wręcz. Wtedy puszczasz hamulec.

I to jest proszę Państwa pieprzona teleportacja. Zdjęcie nogi z lewego pedału jest jak pociągnięcie za spust. Rottweiler zrywa się z łańcucha i w mgnieniu oka jest gotowy, żeby Cię rozszarpać. Przy tym przyspieszeniu czuć jak krew odpływa z wyprostowanych nóg. Po osiągnięciu określonej prędkości (nie pamiętam już ile to było dokładnie, chyba dwie paczki) mieliśmy sprawdzić jak skuteczne 911 jest w hamowaniu. Hamulec miał wylądować w podłodze. To już mniej przyjemne uczucie, ale również zaskakująco silne.
Krótkie wideo (przepraszam za jakość dźwięku - nagrane bananem):
http://youtu.be/fC5PmXMfx8s?t=4s

To 911 Turbo S było jedną z wielu odpowiedzi na pytanie: dlaczego to tyle kosztuje? Ten samochód służył tam tylko jednemu - jeździe z procedurą startu. Cały dzień. Codziennie, aż Porsche przewali cały cykl: szkolenia swoich pracowników na kilka tur, klienci na kilka tur, dziennikarze - kilka tur (jeśli nie kilkanaście, bo tego dnia, kiedy byłem ja, byli tylko Polacy). A co potem? Potem Porsche on Track przenosi się w inne miejsce i zabawa zaczyna się od nowa. Egzemplarz, którym ja jeździłem miał za sobą z tego co pamiętam około 400 wykonanych procedur. Zastąpił on 911 Turbo S, które bezawaryjnie wykonało 5,4 tys. launch control i zostało zabrane do fabryki, żeby przeanalizować "zmęczenie" samochodu po tak intensywnym użytkowaniu.

Następna w kolejności była próba sprawnościowa na ciasnym torze ustawionym z pachołków. Obejmowała slalom, długi łuk, szybszy odcinek z szykaną, 270 stopni po płycie poślizgowej, kolejny łuk i precyzyjne hamowanie (punkty karne za niezmieszczenie się w kopercie i potrącone słupki). Wszystko było naprawdę ciasno ustawione, a do naszej dyspozycji był tu Boxster S (315 KM, 4,8 s do 100 km/h, PDK). Żebyśmy nie jeździli zbyt wyluzowani miał być mierzony czas. Oczywiście nikt nie chce być ostatni, bo to trochę obciach ( ͡° ʖ̯ ͡°) Więc każdy daje z siebie wszystko, jazda jest pod presją, a mamy tylko dwie próby na głowę. Pierwszą, żeby w ogóle poznać tor, a drugą na pomiar. Stres tak wielki, pachołki tak blisko, moc taka duża. Pierwszy przejazd nie był oczywiście szybki, ale za drugim razem wycisnąłem sporo. Widziałem już w trakcie jazdy gdzie byłem zbyt zachowawczy. Szybko poszła mi szykana, ale na płycie poślizgowej mogłem pójść trochę szybciej wciąż mając sytuację pod kontrolą. Zero strąconych słupków. Czasy podali nam dopiero na koniec dnia. Okazało się, że w swojej 8-osobowej grupie byłem 3., więc wstydu nie było.

Następna w kolejności była nauka podstaw jazdy po torze. Flota tutaj obejmowała Cayenne'a, Panamerę Turbo z tego co pamiętam oraz Caymana. Oczywiście teorię, którą tutaj mieliśmy przekuć w praktyce każdy Janusz Formuły 1 zna na pamięć. Problem robi się dopiero kiedy trzeba to wykonać takim klocem jak Panamera ( ͡° ͜ʖ ͡°) W tej "próbie" wszystko odbywało się na sekwencji trzech zakrętów. Po krótkim zapoznaniu i jazdach przeszliśmy na przerwę.

W ramach przerwy można było nażreć się do oporu, dzięki czemu w kolejnym segmencie szkolenia było czym rzygać. Przyszedł czas na wisienkę na torcie, czyli właściwą jazdę po torze w 911. Do naszej dyspozycji były Carrery S, Carrery 4S (napęd na 4 koła) w różnych konfiguracjach (były np. różne warianty foteli - od podstawowych po kubełkowe). Była też 911 Turbo S, ale dopchanie się do tego samochodu graniczyło z cudem. Ponieważ sam kopniak od Turbo S dostałem już wcześniej, postanowiłem po prostu objeździć maksymalnie dużo 911 wolnossących.

Po kolejnej części teoretycznej rozpoczęliśmy jazdy. Pierwsze rundy odbywały się za instruktorem, który jechał Caymanem S. Powoli przemierzaliśmy tor, a on przez radio tłumaczył charakterystyki wszystkich zakrętów, wyjaśniał jak operować gazem i hamulcem na poszczególnych odcinkach. Później rozpoczęliśmy jazdę pełnym ogniem z rotacją za instruktorem. Im bardziej się siedziało jemu na ogonie, tym bardziej on podkręcał tempo. Po prostu jeśli widział, że ktoś jest szybki, dawał mu się wykazać do oporu. Po okrążeniu następowała rotacja - pierwszy samochód za instruktorem zwalniał i robił miejsce dla kolejnego, przechodząc na koniec stawki.

Rewelacyjne było to, że w samochodach zainstalowane były kamery i system Racelogic zbierający całą telemetrię. Po jeździe wyjmowało się swoją pamięć z zapisem przejazdu i szło się na analizę do kierowcy wyścigowego. Był nim Dennis Lind, startujący w tamtym roku w European Le Mans Series za sterami Ferrari 458 Italia GT3 w zespole AF Corse. Lind ma na swoim koncie m.in. tytuł mistrzowski Duńskiej Formuły Ford z 2009 roku. W 2008 roku został wicemistrzem. Wtedy od tytułu dzieliły go tylko dwa punkty. O włos wyprzedził go jego kuzyn, Kevin Magnussen, którego znamy z F1. Lind przeglądał film z przejazdu analizując na żywo siłę hamowania, przeciążenia i stopień wciśnięcia gazu. Tłumaczył gdzie popełniło się błędy, co jest dobrze, co można jeszcze poprawić. Po tej rozmowie wsiadało się do kolejnego samochodu.
Tu inny film, trochę lepszy dźwięk niż w Turbo S:
http://youtu.be/7rTzZUL2F-A?t=5s
Kolejna sesja na torze, znowu poprawki u Linda i dalej na tor. Po całym tym cyklu dało się wyraźnie odczuć, że coraz lepiej kontroluje się sytuację, jazda była coraz gładsza, płynniejsza i co za tym idzie - szybsza.

Na torze przekonałem się o trzech rzeczach. Po pierwsze silnik z tyłu w 911 można łatwo przekuć w atut. Instruktor już na samym początku nam powiedział, że jeśli ktoś uważa, że przez umiejscowienie jednostki w tej części auta 911 źle się prowadzi, wynika to jedynie z faktu, że sam nie ma pojęcia o jeździe tą maszyną. W rzeczywistości owszem, stawia przed kierowcą duże wymagania, ale w sprawnych rękach pozwala sprawniej pokonywać zakręty. Dzięki silnikowi z tyłu można później zaczynać hamowanie, bo samochód jest bardziej stabilny w łuku w trakcie opóźnienia. Dlaczego? Środek ciężkości auta z silnikiem umieszczonym centralnie podczas hamowania przenosi się do przodu zaburzając wyważenie wynikające z dobrego statycznego rozmieszczenia mas. Mając silnik z tyłu w trakcie hamowania możemy umieścić ten środek centralnie, dzięki czemu samochód na ostrym dohamowaniu jest bardzo stabilny.

Druga rzecz, której się nauczyłem to to, jak wielką przewagę może w ekstremalnych warunkach dać napęd na cztery koła w tak mocnym samochodzie. Carrera 4S znajdowała trakcję tam, gdzie jej się nie spodziewało. Wystarczyło tylko zaufać samochodowi, a robił cuda. Już wcześniej jeździłem kilkoma 911, ale tak wyszło, że wszystkie miały napęd tylko na tylną oś. 4S pokazała jak niesamowicie szybkie może być nawet wolnossące Porsche 911.

Trzecia rzecz, której się nauczyłem... To było dosyć bolesne starcie z rzeczywistością. Po wielu okrążeniach toru miałem poczucie, że wiele się dzisiaj nauczyłem. Umiejętności takie duże, kariera w Formule 1 taka bliska, kontrakty, sława, dupeczki. No dobra, zagalopowałem się, ale miałem poczucie, że byłem w stanie przejechać ten tor naprawdę szybko, niemal na maksimum. Wtedy wsiedliśmy do samochodów z naszymi mentorami. Można było wybrać albo jazdę w 911 z jednym z instruktorów, albo Caymana S z Lindem. Oczywiście postawiłem na kierowcę wyścigowego. Co tam się działo... Słit Dżizas. Co ten chłopak tam wyczyniał... I nie - nie latał bokiem. Jechał nie efektownie, a efektywnie. I to było niesamowite.

Na koniec dla rozluźnienia czekał nas ostatni punkt tego dnia, czyli kilkudziesięciominutowy przejazd po okolicy w Macanach, hybrydowych Panamerach i Caymanie.

Bez wątpienia to był jeden z lepszych dni w moim życiu (przynajmniej na razie), jazda 911 po torze - polecam, 10/10. ( ͡ ͜ʖ ͡)

Więcej zdjęć w komentarzach.

#motoryzacja #samochody #carboners #wygryw #pracbaza

___________
Więcej o samochodach, pracy dziennikarza motoryzacyjnego od zaplecza oraz o fotografii samochodowej dowiecie się dodając do obserwowanych mój tag #mzcars lub po prostu mnie.
Pobierz Dziekan5 - O dniu, w którym zmieniałem Porsche jak rękawiczki

Mireczki, jak wiecie...
źródło: comment_n27GWdPVECZZtoqT7oa9S280sTS9yb0R.jpg
  • 40
nsfw

Zawiera treści NSFW

Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.

@elvisiako: Boxster i Cayman naprawdę w pytę teraz wyglądają. Są nawet tacy, którzy twierdzą że ten drugi jest zgrabniejszy niż 911. To może dużo powiedziane, ale jeśli ktoś w tej kwestii bardzo obstawałby przy swoim zdaniu, nie kłóciłbym się ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Dziekan5: Piękna sprawa taki dzień ;) Zazdroszczę mocno. Sam kiedyś na czymś podobnym w obiekcie Pana Sobiesława Zasady, emocje również były dość spore a jeździliśmy tylko Lancerami i Focusami. Też po tym dniu miałem wrażenie że dużo umiem i kosze wszystko, ale przyszedł czas gdy robiliśmy okrążenia na czas i różnica między mną a instruktorem przepaść ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Okri: Małe/słabsze auta też dają dużo frajdy. W nich łatwiej jest poczuć, że jesteś na maximum. Dlatego wierzę, że w Focusie też było w pytkę. Sam bardzo cenię też hot hatche. Ale o tym innym razem ;)
@Dziekan5: zazdroszczę bardzo bardzo :( nawet gdybym mogła tam po prostu być, oglądać i słuchać to i tak byłoby już coś.
no i trochę smutłam, bo raczej nigdy nie będę pewnie miała okazji przejechać się jakimkolwiek porsche. :D