Wpis z mikrobloga

@ziemniac: Mój raz czekał na jedzenie, a że byłam zajęta czymś innym to wyszedł na podwórko, złapał wróbla, przyniósł do kuchni i ostentacyjnie pożarł, brudząc krwią podłogę ( ͡° ʖ̯ ͡°) Raz też przyniósł sikorkę, zostawił pod stołem w kuchni, gdzie piszczała dogorywając ( ͡° ʖ̯ ͡°)
@ziemniac: Mój jeszcze jak był bardzo małym kotem przytargał przyprawione najprawdopodobniej na grilla mięso. Nie szukaliśmy po sąsiadach i zjadł na spółkę z psem.

Zresztą ciągle coś przynosił. A to myszy, a to większego od siebie i żywego gołębia (za skrzydło), a czasem... dżdżownice. Baliśmy się co zacznie przynosić jak będzie większy, ale niestety wcześniej wybrał inny dom.