Aktywne Wpisy
m__w +571
Lazurka +174
Czy widzieliście kiedyś, jak wasi rodzice się całują? Albo dają sobie pocałunki na przywitanie/pożegnanie? Jak to wyglądało u Was w domach? Ja przez 25 lat, nigdy nie widziałam nawet jednego pocałunku u moich rodziców. Nie mówiąc już o przytulaniu czy prostym "kocham cię". Nawet spali oddzielnie xD. Za to kłótnie były na porządku dziennym. Stąd może dlatego jestem tak wycofana :/
Jak ja kiedyś byłam w szoku jak zobaczyłam kiedyś u koleżanki
Jak ja kiedyś byłam w szoku jak zobaczyłam kiedyś u koleżanki
Kochani, już nie wyczimie, muszę to z siebie wyrzucić.
Wcześniej nie zwracałam uwagi na to, czy mój chłopak ma prawo jazdy, samochód itd. Poprzedni miał, więc jakoś mi to spowszedniało. Dopiero teraz, jak się zastanawiam, to doceniam wygodę. Gdzie chciałam, tam mnie woził heheh. Jak jechaliśmy na wakacje, to własnym samochodem, a nie jakimś autobusem jak biedaki.
Nagle tego zabrakło...
Rozpacz. Mój aktualny chłopak nie ma samochodu, prawka też nie zrobił. Pajac. Ale w mieście jakoś tego nie zauważałam. Teraz pojechaliśmy na święta i pojawił się problem. Jednak facet bez samochodu to jakoś tak dziwnie
Przez ten brak auta było mi za niego wstyd. WSTYD! Nic nie dało się zorganizować.
Najpierw dylemat – jak dojechać do mojego domu? No dramat. Zaprosili nas razem, więc jedziemy na Wigilię. Autobus czy pociąg? Rozkład beznadziejny i nic nam nie pasuje. Jeszcze tyle godzin to jedzie, że można tam umrzeć... Kolej transsyberyjska
Po opóźnieniu wsiedliśmy, potem jakaś awaria trakcji, dojechaliśmy tydzień za późno. Od razu jakiś komentarz taty, że kto w dzisiejszych czasach tłucze się PKP... (Nie musiał mówić głośno: biedaki).
Potem mieliśmy się przemieszczać. Pierwszy dzień świąt u ciotki, która mieszka kilka km dalej. Tata ma już zapełnione auto. Ma tam jechać i wracać po nas? Dziwnie tak... Pojechaliśmy busem, oczywiście dotarliśmy ostatni, następnego dnia, już po imprezie. Potem chciałam się spotkać ze znajomymi – znowu to samo.
Wszyscy wokół zmotoryzowani, a my jak te dziady...
Potem powrót po świętach – akurat tata nie mógł (ten tata to czarny charakter w sumie) i nie mieliśmy się jak dostać na dworzec. Ciągle jakieś problemy!!!
Gdyby on miał samochód, to jakoś spokojniej byśmy spędzili ten czas. A on nawet nie planuje robić prawa jazdy... Jesteśmy dorośli, a tłuczemy się tymi pociągami i autobusami jak głupi. Chciałabym żyć normalnie!!!!!!!!!!!!!
Zrozumiałam, że bez samochodu tak się nie da. Czy jestem w tym osamotniona?
Podzielcie się przemyśleniami. Proszę tylko o poważne komentarze.
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora