Wpis z mikrobloga

Mirki ostatnio coraz częściej mam ból dupska i postanowiłem wylać tu swoje żale. Od jakiegoś czasu widzę, że coraz trudniej jest pogadać po polsku na siłowni. I nie tylko na siłowni, bo widzę, że ta choroba umysłowa dopada też sporą część mirków. Z doświadczonymi chłopami można po ludzku pogadać ale już ci młodsi obrali sobie jakąś modę z Juesej i czasem nie rozumiem co taki do mnie mówi. Niewiele osób już ćwiczy przysiady, wyciskanie czy podciąganie. Teraz to #!$%@? wszyscy robią squaty, pressy, cleany i inne. Ćwiczą na open space a na plecy najlepszy rising. Czy takim ludziom już sufit się zupełnie na łeb #!$%@?ł czy o co chodzi? To efekt filmików na youtubie jakichś amerykańskich kulturystów czy tych aplikacji na smartfony? No przecież jak mi koleś ostatnio #!$%@?ł na siłce z tekstem, że on jest na mass period to mi się nogi ugięły pod samym gryfem. Albo drugi śmieszek mówi, że on dzisiaj barbell i pendray row to się zastanawiałem czy to nie bohaterzy jakiegos serialu, który sobie zaraz odpali na ekranie przy orbitreku. Rozumiem gdy są słowa, które nie mają zamiennika w języku polskim albo ten zamiennik jest idiotyczny no ale to już jest jakaś plaga, która niestety postępuje. A nasz język taki piękny;/
#mikrokoksy #silownia #boldupy #gorzkiezale
  • 78
@shdw: To zależy, jeśli przygotowujesz się do zawodów to prawda czas jest ograniczony ale jeśli ktos robi coś dla siebie to chyba nigdzie mu się nie spieszy a jak się spieszy to są różnego rodzaju środki legalne i nielegalne które mogą w tym pomóc. Rozmowa nie ma sensu ponieważ ja trenuję dla własnej satysfakcji a nie żeby koleżka z bencha obok widział jaki ja jestem zajebiście oczytany i znawca. I naprawdę
@sebek1987: jeżeli tak, to nie rozumiem tego bólu dupy. Ty robisz to dla nie bycia oczytanym i nie bycia znawcą, my natomiast staramy się rozwijać w tym kierunku i poszerzać swoją wiedzę. Tyle w temacie.
@shdw: Ogólnie we wpisie chodzi o anglojęzyczne nazwy i tyle. Wszystko można powiedzieć po Polsku. Lubię być oczytany i lubię znać siebie i wiele razy się przekonałem, że mój trening, jego rozkład i intensywność nie odpowiada wielu innym osobom i tak samo mi ich treningi nie odpowiadają. Koleś odradzał mi trenowanie górnych części ciała jeśli jeżdżę na rowerze taki był oczytany i wszystkowiedzący a takie gadał głupoty. Zaznaczam, że nie czytał
@sebek1987: nie wiem co to ma wspólnego ze mną i z dyskusją. nie oglądam telewizji, nie używam endomondo, mój zegarek robi to co powinien - wskazuje jedynie godzinę

Możesz być szamanem czy innym mnichem Shaolin i panować nad swoim ciałem. Albo możesz być Sebą z Warszawy z przeciętą genetyką, który postanowił realizować plan treningowy w ramach przygotowania do maratonu i do tego używa endomondo. i co w tym złego? Ma polatać
@berti: Nie chodzi o bycie kapłanem czy mnichem. Chodzi o poznawanie swojego ciała. Tylko wtedy wiesz co dla Ciebie jest dobre a co nie. Kiedyś nie było mierników kadencji, mierników mocy i też ludzie biegali maratony i ironmeny. Dyskusja bez sensu Ty jesteś internetowym specjalistą a ja to co robię robię bez internetu i też osiągam zamierzone cele. Zbyt dużo farmazonów sie nasłuchałem bo ktoś coś gdzieś przeczytał żeby brać na