Wpis z mikrobloga

@TheMan: cały czas mają puszczoną ciurkiem wodę, żeby się nie podusiły. Jutro rano rodzina bierze swoje karpie, nam zostanie z 10, po czym jutrzejszego wieczora raczej nie dożyją ;) Spokojnie, co roku mamy takie akcje w domu, jeszcze nigdy żadna ryba się nie poddusiła, nie zdechła, ani nie leżała brzuchem do góry.
  • Odpowiedz
@TiIa: spoko, bo ryby przecież nie czują, nie stresują się, w ogóle to takie roślinki. Możesz im obciąć płetwę, wrzucić je do małego zbiorniczka w dużej ilości, najlepiej tak by ciężko było by im się poruszać, a później najlepiej wrzucić je żywcem do plastikowej torby i zanieść do domu. Ryby nie powiedzą przecież, że boli. Nie zaczną piszczeć i trząść się ze strachu.
  • Odpowiedz
@zona-szefa: Oho, zaczyna się ból dupy. Te ryby są zabijane humanitarnie, w "małym zbiorniczku są tylko chwilowo", do żadnej torby się ich nie daje, tylko zawsze w jakiejś miednicy z wodą, albo w wiaderku przenosi. Nie wiem gdzie Ty tutaj widzisz tragedię. Ryba jest do jedzenia. Karp jest hodowlany, przeznaczony przede wszystkim do jedzenia, hoduje się go nie dla oglądania i użalania się, ojej, jaka śliczna rybka, krwawi mi serce,
  • Odpowiedz