Wpis z mikrobloga

Drogie Mirki i Mirabelki z #uk .

Uważajcie czego uczycie swoich zagranicznych kolegów z naszego pięknego języka. Chociaż z drugiej strony - nie ma chyba nic zabawniejszego od obserwowania anglików tłumaczących sobie polskie zwroty :) Ale do rzeczy.

Moja zmiana w #pracbaza jest silnie spolonizowana. Skutkiem czego nawet rodowici angole z #yorkshire , #anglia a i paru ze #szkocja chcąc, nie chcąc znają coś po polsku. Niedawno jeden z nich (ksywa ogr) nauczył się jakże przydatnego zwrotu "odłóż paletę" (szczególnie przydatnego w magazynie). No i Ogr chcąc się popisać wiedzą stanął koło stosu palet i do każdego przechodzącego bez względu na narodowość darł się "odłóż paletę". Zobaczył to jeden z managerów (ksywa świnia) i podbija do niego z pytaniem co on tu wygaduje. Ogr z uśmiechem od ucha do ucha popisał się znajomością kolejnego polskiego zwrotu: "#!$%@?".

No i się zaczęło :) Świnia zna co nieco po polsku, a zatem tłumaczy ogrowi ( jak to brzmi :) ) cóż ten zwrot oznacza, a ten udaje głupiego, że to w porządku słowo i on nie wiedział, że jest be. podchodzi do nich szkot i zaczyna im tłumaczyć, że #!$%@? jest jak najbardziej w porządku, natomiast #!$%@? i #!$%@? to już są słowa bardzo be :). Dyskusja trwa w najlepsze - obok przechodzą polacy z bananami na gębach, ale cała trójca dalej zawzięcie tłumaczy sobie znaczenie polskich słów, zamiast spytać jakiegoś eksperta :) (znaczy: polaka) .

Końcowe ustalenia: #!$%@? jest OK, jak mówi to polak do polaka, jak do kogoś innego to już nie. #!$%@? to najpopularniejsze polskie słowo na każdą okazję. #!$%@? - no #!$%@? wie co z tym słowem, ale generalnie jest be. A zatem koniec gadki i "odłóż paletę" :)

TL:DR: angole próbują ustalić znaczenie słów #!$%@?, #!$%@? i #!$%@? :)

#stoppolonizacjieuropy #heheszki
  • 29
@BongoBong: no raczej nie :)

@tusiatko ja umiem co nieco przeklinać w wymienionych przez Ciebie językach ( i jeszcze po rosyjsku, słowacku, rumuńsku i bułgarsku) - efekt pracy w hotelowej restauracji z dość mieszanym międzynarodowym towarzystwem :). tak to już chyba niestety jest, że najpierw w pracy ludzie uczą się tych najpowszechniejszych wulgarnych zwrotów, żeby wiedzieć czy nikt sobie z nich jaj nie robi.
@lsh: no nie wiem. Ja mam do czynienia z różnym towarzystwem, i też mogę dodatkowo pojedyńcze zwroty w innych językach powiedzieć ( włoski, holenderski, szwedzki czy rosyjscki). Nadal, to nie są przekleństwa. Może oprócz rosyjskiego, ale oni mają pewnie tak jak my. Uważają, że to śmieszne uczyć przekleństw obcokrajowców.

Żeby nie było, że nie znam przekleństw w językach, które mówię, bo znam. Ale to było w ramach doszkalania z potocznej mowy.
@tusiatko: ja poza angielskim i niemieckim, których naukę zacząłem jakoś normalnie ( w szkole, na kursach językowych) reszty uczyłem się w locie - czyli podczas pracy. a tam pierwsze co poznawałem było - jak powiedzieć cześć - a dalej j/w. :)
@lsh: ja każdego z języków zaczynałam od kontaktu z kimś poza szkołą czy kursem, więc teges :) Nie no uważam, że to nieśmieszne uczyć takich zwrotów. Są śmieszne zwroty, których można nauczyć, a które nie są wulgarne. I przez efekt zaskoczenia potrafią wywołać śmiech, a nie zażenowanie. Jak mi obcokrajowidc wyskakuje z #!$%@?ą i mówi, że zna trochę polskiego, to mi się głupio robi.
"Odłóż paletę!" - straszne przekleństwo, którego nauczył się Anglik!

Oprócz tego inne, takie jak: "Cześć", "Dzień dobry", "Dziękuję", etc...
@tusiatko: nigdy nie uczyłem obcokrajowców przeklinać po polsku. co najwyżej parę razy ich objaśniałem co znaczą przekleństwa bo byli niedoinformowani. i fakt - głupio i żenua się robi kiedy zagraniczny znajomy jedyne co potrafi po polsku to #!$%@?, kielbasa i wodka - mnie zawsze bardziej bawi nauczanie ich kilku polskich przywitań (siema, cześć, dzień dobry, witam ). no i obowiązkowego "na zdrowie" żeby wiedzieli co powiedzieć na imprezie :)
@lsh: Kiedyś jeden Angol tak do mnie napisał "po polsku":

Chesch kristoph yakshimash ya Luby dalabote uyabany yakshviner tak, haha I no I ain't spelt that right


Kto zgadnie, co tu jest napisane? ( ͡° ͜ʖ ͡°)