Wpis z mikrobloga

Uwaga, wpis zawiera ból dupy, szkalowanie kobiet i żałowanie że wyszło się z domu, czyli to co mirki lubią najbardziej, nie chcesz się #!$%@?ć, nie czytaj.

Jako że przez ostatnie kilka dni miałem dość duży #!$%@?, dziś postanowiłem olać popołudniowe zajęcia i wybrać się do kina. Wybór padł na NightCrawler (Wolny Strzelec) z Jakiem Gyllenhaalem, który polecał ktoś na mirko, jako socjopatyczne arcydzieło z aluzjami do korpo.

Dotoczyłem się na miejsce, kupiłem bilet i usiadłem na środku przedostatniego rzędu by przez 20 min powgapiać się w reklamy (co jest absurdem, jeśli studencki bilet poza weekendowym szczytem kosztuje 15zł). Równo gdy reklamy się skończyły, na dole sali pojawiły się 2 postacie wspinające sie w górę sali, Tak, to były one, podręcznikowe Karyny, dwie tępe psiapsióły z IQ błotnika od Fiata Seicento. Usadowiły się oczywiście w moim rzędzie, o jakieś 3 miejsca ode mnie.

Jak to baby, nie potrafiły wytrzymać 2h bez gadania. #!$%@? z tym, że był to trochę ambitniejszy film niż komedia romantyczna z Adamczykiem i Karolakiem, ale to totalnie nie ogarniam, po co przychodzić do kina, żeby spędzać 30% czasu na szeptaniu i podśmiechiwaniu z czegoś zamiast po prostu oglądać film.

Dodatkowo obowiązkowe patrzenie co chwila na telefon (odpisywanie na Messengerze - #!$%@? serio?!), co od czasu pojawienia się smartfonów stało się wyjątkowo drażniące - taki 4,5 calowy HTC Galaxy Megapixel świeci dużo mocniej niż Nokia 6300 (a na sali telefonów używać oczywiście nie wolno). Nikt na sali oprócz tych 2 kretynek nie sprawiał najmniejszych problemów, bo normalni ludzie przyszli tam na film a nie ploty, jednak jeśli masz na imię Dagmara, nie jest to takie proste.

Czas leciał, film przesuwał się dalej. Gdy po jakiejś godzinie Karyny opróżniły kontener z popkornem, odpadło chociaż nieustanne trzaskanie pod zębami tego nasienia zła. Na początku rzucałem im dłuższe spojrzenia (zbyt subtelne jak się okazało), cały czas odkładając moment w którym powinienem wstać i powiedzieć im kilka ciepłych słów. W międzyczasie zauważyłem, że zamiast oglądać film, skupiam się na scenariuszach co i jak i kiedy im wygarnąć.

W końcu film dobrnął do czegoś co wydawało się sceną finałową. W tym momencie postawiłem sobie sprawę jasno - jeśli ktoś nie jest w stanie skupić się na końcowej, najważniejszej scenie w 2h produkcji, to nie zasługuje na dyplomację z mojej strony. Po kolejnym wydanym dźwięku, który przekroczył tolerowalną granicę, wstałem i podszedłem wyrzucając z niebywałą rozkoszą zdanie

Czy możecie się wreszcie choć na chwilę zamknąć?*



Na to pytanie, oprócz ledwo widocznego w kinowym mroku szoku i niedowierzania na ich twarzach, dostałem odpowiedź

"A może by tak grzeczniej?"



Jako że w takich sytuacjach trzeba odpowiadać na gorąco, wypaliłem:

Grzecznie to się siedzi i ogląda film, a nie gada non stop i #!$%@? innych ludzi


co uważam za całkiem dobrą ripostę XD

Chociaż te ostatnie 15 minut miałem ciszę i spokój oraz bezcenną satysfakcję, że nie zachowałem się jak typowy Polak skażony syndromem homo sovieticus, którego można, zdeptać, opluć, nasrać mu do ryja a on nic nie zrobi, bo... no właśnie, bo co?

Ile razy słyszałem w takich sytuacjach czy to na żywo czy w polskich filmach albo serialach zdania typu "Zostaw, nie warto", "To nic nie da", czy "Daj sobie spokój"...

AAARRRGHHH, zrozumcie ludzie, że jeśli nie reagujecie na sytuacje które się wam nie podobają, wkurzają ciebie i innych, bądź zwyczajnie łamią zasady takie czy inne (vide nagminne używanie telefonu w kinie), to reagujcie. Bo jeśli tego nie zrobicie, to nie miejcie potem pretensji do polskiej rzeczywistości, że wygląda tak, a nie inaczej. No dobra, to już wszystko, trochę się uniosłem, ale dawno nie spotkałem się z takim przejawem aspołecznego debilizmu i egoizmu. Na głównej niejeden raz była gównoburza o strefy wolne od dzieci w restauracjach, może czas na sale kinowe bez podludzi?

Sam film dobry, tak z 7/10 bym dał, bo mimo fajnego scenariusza irytowało mnie nudne do zrzygania Los Angeles i inne wyeksploatowane pomysły amerykańskiego kina, a socjopatyczna korpomowa głównego bohatera wyzwalała we mnie jakiś dziwny stres. Ale wszystkie te elementy były potrzebne do nakreślenia całości filmu, który robi na człowieku wrażenie i wywołuje sporo emocji.

Na koniec doszedłem do wniosku, że filmy najlepiej ogląda mi się samemu w domu, gdzie nic mnie nie rozprasza, nikt dookoła nie gada i nie szeleści czipsami. Teraz jestem pewien że nie ma to jak klapnąć sobie wygodnie na łóżku w zaciemnionym pokoju i puścić świeżo złowioną w zatoce produkcję, w HD i bez reklam.

#ragestory #boldupy #kino #niecoolstory #polactwo #karyna #bekazpodludzi #polakibiedakicebulaki #ludzietodebile #bezlitosnysepang #oswiadczenie #chmuratagow
  • 7
@Sepang: Miałeś rację, że lepiej nie czytać jeśli nie chce się człowiek #!$%@?ć.

Niestety, ale ostatnio też stwierdziłem, że nie ma po co chodzić do kina, żeby się męczyć z jakąś randomową bandą niedojebów. O ile jedzenie i picie u innych osob jakoś mnie nie wkurza, to #!$%@? komentarze, a zwłaszcza pustych karyn, jest najgorszą zmorą kin.

Już dawno nie chodzę do zwykłych multipleksów, aby jak najszerzej omijać potencjalną świniarnie. Jednakże
@duncanRebel: ja często mam myśli typu, "kurde, chyba jestem jakiś dziwny, chodzę do kina ze 2 razy w roku i to jak się już porządnie zmobilizuję", podczas gdy inni chodzą nawet co miesiąc.

Teraz przekonałem się, że nie ma o co robić sobie wyrzutów, multipleksy to generalnie miejsce spędów łysych Mariuszy i wyszpachlowanych Dagmar z włosami obowiązkowo pofarbowanymi na czarno, którzy mają za mało RAM-u pod kopułą, by wymyślić inną rozrywkę