Wpis z mikrobloga

Dość często słyszy się opowiadania o pracodawcach, że wredni, że pazerni itp, ja opowiem Wam historię o pracownikach moich rodziców. Otóż moi rodziciele od 25 lat prowadzą działalność gospodarczą, dawno temu mieli bazę autobusów, która splajtowała (ale to osobny temat) potem zajęli się handlem. Najpierw obwoźnym, potem otworzyli sklep, mały, skromny sklepik. Firma się rozwijała, a przyjaciółka mamy pilnie poszukiwała pracy, bo jej mąż akurat tę stracił, a ona nie miała za co utrzymać siebie, dzieci i męża, a komornik groził im eksmisją. Mama zatrudniła przyjaciółkę i tak od wczesnych lat 90 pani ta pracowała u rodziców. Rodzice i przyjaciółka często spotykali się po pracy, razem z jej dziećmi chodziłam do przedszkola, opłacaliśmy im cotygodniowy basen i jeździły z nami, nawet święta spędzali u nas, bo nie mieli rodziny, więc wpadali do nas. Generalnie sielanka, czas płynął, sklep się rozbudował, zatrudnili nowych pracowników, praktykantów i inne uczennice, o których mogłabym tu napisać pewnie z dobrych kilkanaście opowiadań, ale powróćmy do przyjaciółki mamy. Minęło kilkanaście lat, nastąpił rok 2008, a przyjaciółka nadal pracowała w sklepie. Zawsze super ubrana, elegancka, do fryzjera przynajmniej raz w tygodniu chodziła i to wszystko za wypłatę ekspedientki (w prawdzie nie najniższą, ale też nie milionową) plus pieniądze z dorywczych prac męża. W sklepach było wtedy coraz gorzej, rodzicom zaczynało brakować kasy na podstawowy towar, nie mówiąc o jakichś luksusach, postanowili zainstalować w sklepie kamery. Nakleili na drzwiach wejściowych naklejkę informującą, że obiekt jest monitorowany,ale ekspedientki się tym chyba nie przejęły, bo w ciągu tygodnia cała załoga sklepu poszła do zwolnienia. Jak się okazała przyjaciółka mamy nie tylko sama wynosiła towar ze sklepu nie płacą za niego, ale rozdawała go znajomym za darmo, albo pieniądze za zakupy zabierała dla siebie. Inne ekspedientki też kradły, jedne więcej drugie mniej, jednak mama stwierdziła, że nie chce współpracować z takimi osobami. No i teraz najlepsze, po zwolnieniu przyjaciółka nie była ani przez chwilę zawstydzona, zażenowana, nie było jej głupio, ba nawet nie przeprosiła, jej wytłumaczeniem było "bo Tobie było lepiej niż mnie, to sobie brałam, a co nie można mi?!" no i co najlepsze, stwierdziła, że poda mamę do sądu, za bezprawne nagrywanie jej.

Takich historii było więcej, nie zawsze z pracownikami w roli główne, ale często z klientami czy chociażby włamywaczami, jak będziecie chcieli to mogę jeszcze jakieś przytoczyć. :)

#truestory #praca #pracbaza trochę też #coolstory #opowiadaniaojaadaj
  • 68
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@ojaadaj20: Znam takie postępowanie z własnej rodziny. Mój wujek z ciocią, których bardzo dobrze znam (regulanrie się widujemy) i wiem, że to dobrzy ludzie prowadzą piekarnię w małej miejscowości. Znaleźć piekarza to trudna sprawa z racji małego zagęszczenia ludności. Jednak się im to udało. Praca szła jak po maśle. Wiedzieli jednak, że ktoś kradnie, bo zaczynało brakować rożnych produktów, lub kończyły się w ekspresowym tempie. Wszystko trwało do czasu, aż
  • Odpowiedz
@ojaadaj20: znajomej mama prowadziła też sklepik, no i po jakimś czasie jej zaufana pracownica wpadła po tym, jak się wydało, że codziennie sprzedawała najpierw swoje drożdzówki i pieczywo (zamawiała u tego samego piekarza) a dopiero później to, co miała sprzedać. A sklepik w fajnym, ruchliwym miejscu, więc kosiła trochę bejmów na tym. Podłość ludzka nie zna granic.
  • Odpowiedz
"bo Tobie było lepiej niż mnie, to sobie brałam, a co nie można mi?!"


@ojaadaj20: jakoś to zdanie kojarze skądś, no chyba ze wszystkie s---------y świata mają taką samą wymówke
  • Odpowiedz
@Laroto: być może, bo już ktoś wcześniej pisał, że gdzieś czytał coś podobnego i że to pasta, a jednak piszę o tym pierwszy raz publicznie, więc takie historie zdarzają się niestety częściej... Wiem, że jakiś wykopek kiedyś też pisał, że jego mamę okradała ekspedientka ale to była jakaś smarkula 19 letnia.
  • Odpowiedz