Właśnie skończyłem grać w Torment Tides of Nu-men-era, nie pytajcie. Gra błyskotliwa jak jej tytuł. Muszę jednak oddać, że zaskoczyła mnie ostatnim finałowym rozczarowaniem - zawsze coś.
#crpg #torment #inexile #tormenttidesofnumenera
MASYWNE SPOJLERY PONIŻEJ
MASYWNE SPOJLERY PONIŻEJ
#crpg #torment #inexile #tormenttidesofnumenera
MASYWNE SPOJLERY PONIŻEJ
MASYWNE SPOJLERY PONIŻEJ
Bardzo podobało mi się to, że w grze jest sporo możliwości rozwiązania sytuacji i że prawie zawsze można uniknąć walki. Mogłem spokojnie zrobić postać w 100% opartą na perswazji i umiejętnościach związanych z poznawaniem świata i nie było w tej grze żadnego momentu, gdzie doszedłem do ściany, że na drodze stanął mi zbyt potężny przeciwnik i nie mogłem przejść dalej.
W pillars of ethernity przy takim samym podejściu do rozgrywki w zasadzie po kilku godzinach gry dostałem do jakiegoś bosa, z którym walki uniknąć się nie dało (chyba nawet już nie dało się wyjść z lokalizacji, więc nawet wrócić grindowac bez wczytania się nie dało, ale nie pamiętam dokładnie) i grę odpuściłem. Wkurzało mnie to praktycznie w każdym klasycznym rpg, jak baldurs gate i podobne. Nie dało się tych gier przejść grając w dowolny sposób. Trzeba było uważać, żeby nie zaniedbać umiejętności bojowych, bo można było się w grze zablokować.
Dlatego planescape był jedynym klasycznym rpg który ukończyłem i to samo podoba mi się w tides of numenera.
Historia
źródło: comment_1645205657oIJoIX2B1rkjZFkDDqqB01.jpg
Pobierz