Gadaliśmy z sąsiadem o najlepszych odżywkach i jak to teraz jest tłok w siłowniach, i tak temat zszedł na Strongmenów. Obecnie ten cały The Mountain jest najsilniejszym człowiekiem na ziemi a u nas cisza z jakiegoś powodu. Nawet o Pudzianie się rzadko słyszy, głównie o jego nieudanych walkach, obecnie z nielegalnymi imigrantami atakującymi TIRy w Calais. Temat podsłuchał stary mojego rozmówcy, który również jest pokaźnych rozmiarów. Okazało się, że kiedyś nawet pojechał na takie zawody i że jego kolega zrobił tam taką inbę, że potem udawał, że go nie zna.

Ale po kolei. Pan Andrzej na początku lat 2000 pracował na bramce, jak większość ludzi jego gabarytów, kulturystów amatorów. Siłowni nie było aż tak wiele wtedy, a o takich rzeczach jak dieta na masę i odżywki się rzadko słyszało. Były za to sterydy zza wschodniej granicy i ryż z kurczakiem pięć razy dziennie, codziennie. Na mieście ci co więksi oczywiście się znali nawzajem - jak nie z widzenia na siłce, to ze stania na najróżniejszych bramkach klubów. Wśród nich prym wiódł Mały - gość który był chyba szerszy niż wyższy, ale też częściowo dlatego, że nie był aż tak wysoki. Za to umięśniony był jak nikt kogo pan Andrzej wówczas znał - każdy na siłce mu zazdrościł siły. Bił wszelkie rekordy w czymkolwiek związanym z wykorzystaniem siły.

Dla Małego sporty siłowe były żywiołem, z którym się bardzo identyfikował. Co weekend robił z kolegami pokazy za miastem, gdzie przeciągali ciężarówki, rzucali oponami kto najdalej i podobne rozrywki. Nazywali to Zawodami Salcesonów, bo tak tam mówiono na koksów, czego jakoś nie uznawali za obraźliwe. Wkrótce potem pewna telewizja wykupiła pozwolenie na organizowanie zawodów Strong Men i ekipa zaczęła namawiać Małego, że to coś dla niego. Gość długo się cykał, ale cała paczka jakoś się zebrała, zorganizowali transport i mieli pojechać razem, bo raźniej, to też Mały się zgodził po namowach, że zostanie bohaterem telewizji.

Także
Eurowizja 2017, Ukraina. Rosyjski artysta nie wystąpił bo zatrzymano go na granicy i nie wpuszczono do kraju. Bukmacherzy mają zagwozdkę, bo po wydarzeniach z zeszłego roku nic nie jest pewne. Mocnymi kandydatami są transseksualna muzułmanka z Finlandii, oraz imigrant występujący w tęczowym turbanie i sukience, reprezentujący Norwegię. Z kolei Niemcy uczeni porażką z 2016 roku tym razem poszli na całego i wysłali na konkurs muzułmańską imigrantkę lesbijkę bez nogi.

Podczas gdy Szwecja
Rimfire - Eurowizja 2017, Ukraina. Rosyjski artysta nie wystąpił bo zatrzymano go na ...

źródło: comment_ZL7Ifj4H1HEiV8fDvPdC2z3fbSHHZKPF.jpg

Pobierz
@Rimfire: Eurowizja 2017. Ludzie wciąż oglądają to badziewie i przelewają grube miliony organizatorom. Zgodnie z przewidywaniami, głosy publiczności są nic niewarte, a konkurs wygrywa kaleka, ze względów politycznych. Ludzie są zszokowani: "Jak mogło do tego dojść?" Wykop płacze. Wszyscy udają, że to co się stało było absolutnie nieprzewidywalne, a do tej pory na Eurowizji była tylko porządna muzyka.
To co roku wygląda identycznie, a wy się podniecacie ( ͡°
  • Odpowiedz
Miraski, co ja #!$%@?łem. Stałem sobie w kolejce w dyskoncie i zastanawiałem się, czy wziąłem 8 czy 10 bułek pszennych po 29 groszy sztuka. Po policzeniu okazało się, że 10. Przypomniało mi się, że kiedyś nabili mi tam podgrzewacze, czyli takie śmieszne małe świeczki, a ja jakoś ich wtedy nie wziąłem, albo mi ktoś zgarnął (może i sama kasjerka? Kto wie?) tak też można uznać, że sklep mi wisi 4, 99 to jak się kasjerka spyta ile bułek wziąłem, to powiem, że 8, ona nabije za osiem, a tam jest 10, czyli 58 groszy do przodu. Należy mi się, skoro mnie buchnęli kiedyś na te świeczki.

Zmieniłem zdanie, gdy pani kasjerka nabijała po kolei towar, i rezon mi zmalał, tak też pomyślałem, że nie będę się wygłupiał z tymi dwoma bułkami. Zresztą wyglądało na to, że pracownica liczy bułki. No i jak tak myślałem o tym, ona niespodziewanie się mnie spytała "ile bułek?" a ja tak jakoś podświadomie odpowiedziałem, że osiem.

Kasjerka położyła woreczek na wadze a ja zacząłem się pocić. "Ale ważą więcej niż by ważyło osiem. Przeliczyć?" Zanim odpowiedziałem Kasjerka już liczyła i naliczyła dziesięć. Poczułem się dość niezręcznie, już chciałem wypalić coś typu "ups, jednak dziesięć" pracownica zadzwoniła po ochroniarza i krzyczy "Sławek, zajmij się nim! UKRAD BUŁKI!"

Pan
Rimfire - Miraski, co ja #!$%@?łem. Stałem sobie w kolejce w dyskoncie i zastanawiałe...

źródło: comment_QRusAHAdv0U3eDk9bTXhlKe1FtFH1hlW.jpg

Pobierz
Te wydarzenia wbiły się w moją pamięć niczym cierń. Byłem wtedy w pierwszej klasie podstawówki. Zorganizowano dla chętnych polekcyjne kursy języka angielskiego dla dzieci z pierwszych klas, które odbywały się w szkolnej świetlicy. Ta z kolei znajdowała się bezpośrednio przy sali służącej jako przebieralnia na WF.

Na zajęciach uczono nas podstawowych rzeczy, takich jak to, że dog to jest pies, cat to jest kot a butterfly to jest maślana mucha. Pewnego dnia szedłem na wspomniane zajęcia, gdy dużo starsze ode mnie dziewczyny (chyba z 4ta klasa) stały przed przebieralnią wuefową, tym samym zastawiając mi drogę. Grzecznie przeprosiłem je informując, że idę na zajęcia z języka angielskiego. No i jak to często bywa, jedna z dziewczyn chciała zabłysnąć swoją elokwencją.

Nadal zastępując mi drogę, zapytała mnie z prześmiewczą miną "Tak? To jak jest 'przepraszam' po angielsku?" Ja jej na to, prawidłowo, że "ekskjuzmi" na co ona wraz z koleżankami w brecht, jakbym #!$%@?ął coś z kosmosu. Przepuściła mnie, z triumfem w głosie mówiąc "Przepraszam po angielsku jest 'sory'."

A
@Rimfire: W drugiej klasie podstawówki powiedziałam koleżankom, że jest taka liczba jak -4 (minus cztery) i istnieją takie liczby. One się zaczeły ze mnie strasznie śmiać. Pani wychowawczyni podeszła słysząc to i powiedziała: "Nie ma liczb mniejszych od zera" Płakać mi się chcę jak sobie pomyślę o tym.
Zastanawia mnie dlaczego tak postąpiła. :c
  • Odpowiedz
Moja niechęć do okapu, czyli fanów anime jest uzasadniona. Jak miałem z 8 lat byłem na wakacjach u kuzynów na wsi. Wujas powiedział, że Olgierd i Ernest (imiona równie głupie co ich właściciele) to tacy fani kultury japońskiej są, bo oni to się wschodnią sztuką interesujo motzno i nawet im stałe łącze założył to sobie ściągajo ambitne pozycje z Japonii (gimby nie znajo, ale kiedyś w Polsce to było tak, że mało kto nawet dial upa miał, a stałe łącze to bogactwo).

W pokoju Olgierda i Ernesta masa plakatów z chińskich bajek, których nie wiedziałem, że takie są. Wtedy to były znane Yattamany, Dżi Dżi i Czarodziejka z Księżyca, ale ta ostatnia krótko, bo naukowcy odkryli, że Pluton to nie planeta, a tam była czarodziejka z Plutona, czyli fabuła okazała się niewiarygodna i serial stracił popularność. Oni mieli jakieś takie inne, nie puszczane w TV.

Jak się okazało, ta ich cała kultura japońska to było oglądanie chińskich bajek dzień w dzień, 14 godzin na dobę. Zajebiście. Przez tydzień wakacji były do wyboru dwie atrakcje - gonić za krowami po polu (lepsza) albo oglądać kreskówki z kuzynami (zdecydowanie gorsza). To nie były normalne kreskówki jak Tom i Jerry czy Kaczor Donald. Oni na to mówili nie chińskie bajki, a "hentaj" a sami siebie określali mianem "okapu" czyli fanami tego badziewia.

To