@Wullo: Ja tu trochę prawdy widzę. Ktoś zamiast odpisać mi w jednej wiadomości robi to w trzech kiedy mam rękawiczki i co chwilę je zdejmuję. Pomijając że mam opcję wysokiej czułości ale o niej zapominam.
  • Odpowiedz
Siema mirasy, już raz pytałem o to kiedyś ale niestety nie otrzymałem odpowiedzi, może tym razem ktoś skojarzy. Jestem z moim różowym, a my lubimy takie klimaty.
Mianowicie, jakiś czas temu, 3, 4 miesiące temu bodaj, na kwejku pojawiła się taka pasta w formie galerii (tak sądzę, bo jeżeli to było autentyczne to o ja pi****lę) o jakimś eksperymencie podczas II WŚ, nie pamiętam dokładnie przez kogo przeprowadzanym ale wydaje mi się,
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Znałem w młodości mojej górnej, chmurnej i durnej małego typa, imieniem Leszek (lub Lech, od kiedy dowiedziałem się, że Magda i Magdalena to dwa zupełnie autonomiczne imiona, nie jestem już niczego pewien w życiu a już najmniej tego, czy Leszek czy Lech nazywał się drugoplanowy bohater mojej licealnej młodości). No więc Leszek (lub Lech), mając mniej więcej 15 lat, poznając smak pierwszego jointa i zapach pierwszego pijackiego rzyga, zakochał się w Basi, prześlicznej rówieśniczce, dziewczynie urody anioła, z którą chodziłem do klasy, a która była o rok starsza od Leszka (lub Lecha). Jak się łatwo domyślić, ta przepaść wiekowa była nie do pokonania dla 15-latka, któremu wydawało się, że jest już dorosły i 16-latce piszącej białe wiersze i smutne opowiadania o muzyce rockowej i samobójstwach na skalnych klifach.

Leszek (lub Lech) zrobił więc to, co każdy zdrowy dorastający samiec zrobiłby na jego miejscu, mając 15 lat i dojrzewając w mieście tak smutnym i c------m jak Olsztyn. Zbliżył się do Basi jako przyjaciel, maskotka, pocieszyciel i ruchomy, samobieżny pamiętniczek, do którego ucha i serca mogła przelewać wszystkie swoje nastoletnie rozterki. I byłoby dobrze, bo Leszek (lub Lech) łudził się, że wystarczą mu takie właśnie stosunki z jego ukochaną, dopóki ona nie przekona się, że naprawdę go kocha.

Niestety dobrze nie było, bo Basia zamiast zakochać się w Leszku (lub Lechu) zakochała się w Piotrku o pseudonimie Zawór, chłopaku z 4b, który nie tylko był najprzystojniejszym chłopakiem z czwartych klas, ale i szkolnym prześladowcą Leszka (lub Lecha). A pisząc o szkolnym prześladowcy mam na myśli prawdziwe, zakrojone na wielką skalę prześladowania, porównywalne tylko do tego, jak naziści prześladowali Żydów w latach 30stych i jak Hutu prześladowali Tutsi przed ludobójstwem z 1995 roku. Piotrek, zwany także Zaworem, z jakiegoś powodu nienawidził Leszka (lub Lecha) i jego życiowym celem było uprzykrzenie życia temu biednemu, małemu, nieszczęśliwie zakochanemu wypierdkowi, który na wuefie nie radził sobie nawet z dwutaktem. Wyzwiska, szykany, spłuczki, dowcipy, podśmiechujki - pełnoprawny, licealny Holocaust, który mógł się zakończyć tylko wydaleniem Piotra (a.k.a. Zawór) lub samobójstwem Leszka (lub Lecha). A ta głupia, mała, niewdzięczna pinda, jak na złość zakochała się w tym złośliwym, pięknym potomku SS-mana i tureckiej prostytutki (naprawdę, Piotrek, inaczej Zawór, chwalił się swym pochodzeniem na imprezach integracyjnych).

Pech
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach