Co ten mój koteł wczoraj zrobił to ja nawet nie...
Siedzę spokojnie, mirkuję, a tu rumor za plecami i widzę kota zwisającego z szuflady głową do dołu.
Kretyn skoczył do czegoś, szuflada była niedomknięta i tylna łapa mu się w niej zaklinowała. Szamotał się jak opętany, darł ryja jakby tę łapę mu właśnie żywcem z futra i skóry obdzierali. Więc co zrobiłam ja, dzielna biuna? Rzuciłam się kotu na pomoc. Gołymi rękami.