na ogół pokazuje moją #kotkawandzia ale uważam, ze jeden z moich kotów również zasługuje na uwagę i chciałabym przedstawić #kotkahiacynta - ciekawi mnie, czy stanie się miłym przytulakiem, czy już zawsze pozostanie dzikusem.
Znalazłam ją na wsi, zobaczyłam ze „podłączyła” się do młodszego ewidentnie miotu. (ale to raczej nie jej dzieci, kolory kompletnie z innej parafii, chociaz cholera wie) Samą Hiacynte wzięłam za kocie dziecko, z 8-9 miesięcy, wyglądała słabiutko i ciągle psikała. Odwiedzałam akurat znajomego i zaproponowałam, ze zorientujemy sie za pomocą weterynaryjną albo jakimś schroniskiem, ale w sumie wszyscy nas odsyłali gdzies indziej, podobno „przyjęli” zgłoszenie o miocie/dwóch kotów z adresem gdzie je wszystkie widziałam i koniec końców zapakowałam do worka właśnie ją. Najpierw nakarmilam wszystkie, a one.. wróciły. I uciekły jak trzasnęłam drzwiami, a ona została. Rzuciłam jej jakies mięsko pod pyszczek i porwałam w obie ręce i pod płaszcz. W lecznicy która miała umowę z miastem, usłyszałam ze mogą ja wyleczyć, a ja ją zostawić i nie usłyszeć już nic na jej temat za bardzo, wiec się nie zgodziłam ale zaczęliśmy leczyć, odrobaczylismy, ZOBACZYŁAM RANO PLAMĘ SIKOW W KUWECIE, a to wiejski kot i nigdy kuwety na oczy nie widział, wiec moje serce urosło (za to pierwszego klocka postawiła pod kiblem :))) i uznało ze to koci geniusz. Zrobiłam gownoburze w domu, ze kot musi zostać, ze on mnie sobie wybrał po prostu i tak musiało być. Zachowywałam się jak taka nawiedzona kochana kociara od którego mamy jednego z naszych kotów, Ryszarda - tez mówiła, ze kotka która urodziła jej cały miot w ogródku „wyczuła” ratunek (a nie „dostęp do żarcia”) dla siebie i swoich dzieci. Hiacynta została. Zaczęło się bieganie po weterynarzach. Wyliczyli jej - zapalenie rogówki, górnych drog oddechowych, powiększone węzły chłonne, połamane/wybite zeby, oko ma dziwne bielmo a ona je mruzy, oceniono je na 50% widoczności. Nie wiedzieliśmy czy ma koci katar, czy nie, trzeba było ją rozdzielać od reszty kotów, wiec dostała chwilowe miejsce w kuchni. Lekarze nie umieją ocenić jej wieku - od 9 miesięcy, przez 1,5 roku, aż przy zakładaniu książeczki napisano jej rok 2019 i podano za powód tego, ze wyglada na kociego menela niedożywienie, możliwe przebyte porody (a wiemy jak to jest - jeden za drugim :(), mogła tez mieć wypadek, nie wiadomo o niej nic poza tym ze nie przeżyłaby zimy.
Aktualnie sprawy maja się tak, ze daje się dotykać, zdaje się nawet cieszyć na nasz widok, mruczy głaskana, bawi się wędka, daje sobie zakraplać oczy, obraza się za weterynarzy, ale chwilowo będzie miała już z nimi spokój, bo jest w całkiem niezłej formie. Żyje nadal w kuchni, uznała ze to jej pokój ¯\_(ツ)_/¯ przybrała na wadze chyba jeszcze raz tyle odkąd tu jest, została wykąpana pierwszy raz po ponad dwóch tygodniach.
Przedwczoraj weszłam do domu i zobaczyłam ją (pierwszy raz) na kanapie, a ona (pierwszy raz!) nie zerwała się i nie uciekła/nie wpadła w panikę (。◕‿‿◕。)
@czaszkopranie: powoli zaczynała się przekonywać ze nic jej sie nie stanie i najbezpieczniej do teraz czuje się wzięta na kolana/ręce, jak siedzimy na JEJ fotelu na którym spi ᶘᵒᴥᵒᶅ
@czaszkopranie: w szoku pokąpiennym: ale trzeba jej przyznać ze już powoli umie robić niezadowolone ponaglające kocie mordy i przeciągać spojrzenie z miski na twarz, z twarz na miskę ʕ•ᴥ•ʔ
@Kantor_wymiany_mysli_i_wrazen: ej ty uwajaj! nie byc paliwodom, nie w tem wontku, dobra? opisy czaszkopranie są najlepiej, i nawet z tym nie handluj.( ͡°͜ʖ͡°) droga Czaszko, ale planujecie ja z kuchni na pokoje wprowadzić, co? przecież ona nie może tak sama, bez innych kotełów... :/
@dos_badass: Ryszard ja tam odwiedza, Wanda już popisała kilka razy po łbie, ona wychodzi ale niepewnie :( dam jej jeszcze kilka tygodni, sama musi chcieć, mogę jej odebrać dostęp do kuchni ale schowa się pewnie gdzies na amen, po co takiemu bąbelkowi terapia szokowa, ale tez bym bardzo chciała już ja w łóżku, na kanapie wyluzowana a nie taka po cichaczu, bo nikogo nie ma w chacie to się położyła :(
@czaszkopranie: słuchaj, moją Kicię dokacałem ze 2 miechy. i jak to bywa, etapami: bo najpierw musiała przestać bać się do płotu podchodzić, przy którym ujadał mój kundelek z adhd. potem przez jedną furtkę właziła, i se leżała na betoniku, grzejąc się w słonku. centymetry od pieseła, ale wciąż za siatką(ona go specjalnie szczuła, wiem to) xD jak już się zwąchały, na schodach chałupy co wieczór kolację dostawała, jadła z pieskiem już.
@czaszkopranie ale piękna kicia (。◕‿‿◕。) na pewno się otworzy jeszcze mocniej. Moja po 5 latach ciągle mnie zaskakuje nowymi oznakami, że mi ufa i kocha ᶘᵒᴥᵒᶅ
Gibała wziął psa na scene i zaczął go całować xDD Ktoś z publiczności "żone byś pocałował" i wtedy dopiero podszedl do niej (to ta po prawej na screenie)
Znalazłam ją na wsi, zobaczyłam ze „podłączyła” się do młodszego ewidentnie miotu. (ale to raczej nie jej dzieci, kolory kompletnie z innej parafii, chociaz cholera wie) Samą Hiacynte wzięłam za kocie dziecko, z 8-9 miesięcy, wyglądała słabiutko i ciągle psikała. Odwiedzałam akurat znajomego i zaproponowałam, ze zorientujemy sie za pomocą weterynaryjną albo jakimś schroniskiem, ale w sumie wszyscy nas odsyłali gdzies indziej, podobno „przyjęli” zgłoszenie o miocie/dwóch kotów z adresem gdzie je wszystkie widziałam i koniec końców zapakowałam do worka właśnie ją. Najpierw nakarmilam wszystkie, a one.. wróciły. I uciekły jak trzasnęłam drzwiami, a ona została. Rzuciłam jej jakies mięsko pod pyszczek i porwałam w obie ręce i pod płaszcz.
W lecznicy która miała umowę z miastem, usłyszałam ze mogą ja wyleczyć, a ja ją zostawić i nie usłyszeć już nic na jej temat za bardzo, wiec się nie zgodziłam ale zaczęliśmy leczyć, odrobaczylismy, ZOBACZYŁAM RANO PLAMĘ SIKOW W KUWECIE, a to wiejski kot i nigdy kuwety na oczy nie widział, wiec moje serce urosło (za to pierwszego klocka postawiła pod kiblem :))) i uznało ze to koci geniusz.
Zrobiłam gownoburze w domu, ze kot musi zostać, ze on mnie sobie wybrał po prostu i tak musiało być.
Zachowywałam się jak taka nawiedzona kochana kociara od którego mamy jednego z naszych kotów, Ryszarda - tez mówiła, ze kotka która urodziła jej cały miot w ogródku „wyczuła” ratunek (a nie „dostęp do żarcia”) dla siebie i swoich dzieci.
Hiacynta została. Zaczęło się bieganie po weterynarzach.
Wyliczyli jej - zapalenie rogówki, górnych drog oddechowych, powiększone węzły chłonne, połamane/wybite zeby, oko ma dziwne bielmo a ona je mruzy, oceniono je na 50% widoczności. Nie wiedzieliśmy czy ma koci katar, czy nie, trzeba było ją rozdzielać od reszty kotów, wiec dostała chwilowe miejsce w kuchni. Lekarze nie umieją ocenić jej wieku - od 9 miesięcy, przez 1,5 roku, aż przy zakładaniu książeczki napisano jej rok 2019 i podano za powód tego, ze wyglada na kociego menela niedożywienie, możliwe przebyte porody (a wiemy jak to jest - jeden za drugim :(), mogła tez mieć wypadek, nie wiadomo o niej nic poza tym ze nie przeżyłaby zimy.
Aktualnie sprawy maja się tak, ze daje się dotykać, zdaje się nawet cieszyć na nasz widok, mruczy głaskana, bawi się wędka, daje sobie zakraplać oczy, obraza się za weterynarzy, ale chwilowo będzie miała już z nimi spokój, bo jest w całkiem niezłej formie. Żyje nadal w kuchni, uznała ze to jej pokój ¯\_(ツ)_/¯ przybrała na wadze chyba jeszcze raz tyle odkąd tu jest, została wykąpana pierwszy raz po ponad dwóch tygodniach.
Przedwczoraj weszłam do domu i zobaczyłam ją (pierwszy raz) na kanapie, a ona (pierwszy raz!) nie zerwała się i nie uciekła/nie wpadła w panikę (。◕‿‿◕。)
#koty #kot #zwierzaczki #chwalesie #zwierzeta
ale trzeba jej przyznać ze już powoli umie robić niezadowolone ponaglające kocie mordy i przeciągać spojrzenie z miski na twarz, z twarz na miskę ʕ•ᴥ•ʔ
@Kantor_wymiany_mysli_i_wrazen: ej ty uwajaj!
nie byc paliwodom, nie w tem wontku, dobra?
opisy czaszkopranie są najlepiej, i nawet z tym nie handluj.( ͡° ͜ʖ ͡°)
droga Czaszko, ale planujecie ja z kuchni na pokoje wprowadzić, co?
przecież ona nie może tak sama, bez innych kotełów... :/
i jak to bywa, etapami:
bo najpierw musiała przestać bać się do płotu podchodzić, przy którym ujadał mój kundelek z adhd.
potem przez jedną furtkę właziła, i se leżała na betoniku, grzejąc się w słonku.
centymetry od pieseła, ale wciąż za siatką(ona go specjalnie szczuła, wiem to) xD
jak już się zwąchały, na schodach chałupy co wieczór kolację dostawała, jadła z pieskiem już.
✌