https://www.wykop.pl/wpis/31498299/o-mirki-nie-wiem-czy-kisnac-czy-juz-pisac-wypowied/
Wmaszerowałem dziarsko do bazy, bez stresu i jakichkolwiek wyrzutów sumienia, bo przecież mam je czyste. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Na początku zapanował szmer wśród pracowników, niektórzy udawali, że mnie nie widzą, bądź jestem tym "złym" niegodnym nawet "cześć". Zignorowałem ich, wmaszerowałem do kierownika i się zaczęło. Powiem szczerze w życiu nie widziałem takiego ładnego karpika na ludzkiej twarzy, a chwilę później oczu wychodzących na orbitę w rytm "To The Moon & Back". I padło pytanie: "A Ty tu jesteś, to znaczy przyszedłeś... Jednak?" (już samo to zabrzmiało podejrzanie), niczym człowiek sku*wiel stwierdziłem: "Nie dostałem wolnego, Pani się burzyła, że nie dostanę go za żadne skarby, więc przyszedłem.". Nie zdążyłem opuścić gabinetu, a już zostałem poproszony o rozmowę prywatną, która wyglądała tak:
- Wiesz, że to nie fair z twojej strony wobec "NAS" - zaakcentowała.
- Jeśli myśli Pani, że moje L4 było ściemą, to proszę dzwonić do mojego lekarza i on sobie z Panią chętnie
Ilu ich spotkałem tyłu z nich jest hipokrytami, którzy tu udają wielkich bossów, którzy myślą, że #!$%@? to jedyna skuteczna metoda motywacyjna i bez nich wszystko się rozwali i nic nie będzie działać poprawnie.
A tam, u szefów? #!$%@? klepanie allachów. Tak tak, oczywiście, naturalnie.
I po takiej rozmowie gotów jest #!$%@?ć batem pracowników bo szef coś wspomniał, a ten nadgorliwie, niczym polskie prawodawstwo, wymusza przesadzone działania.
Skąd się biorą takie zjeby?
źródło: comment_hCVfnNuJrhomAs68kbeS2pWNAiQbCEJv.jpg
Pobierz