@PolishPsycho: A czemu ma służyć Twoje pytanie? Alkohol działa silnie depresyjnie, a jego picie fizycznie uszkadza mózg. Może to powodować bardzo wiele zaburzeń. Ja nie jestem specjalistą ani autorytetem, jeśli faktycznie jesteś ciekaw to poszukaj informacji od kogoś kto się lepiej zna, np tego pana:
rtone - @PolishPsycho: A czemu ma służyć Twoje pytanie? Alkohol działa silnie depresy...
  • Odpowiedz
#anonimowemirkowyznania
Kilka lat temu po kilku ciezkich wydarzeniach w zyciu wpadlem w depresje. Poszedlem do psychiatry, zaczalem jesc leki i po kilku miesiacach najgorszych stanow ktore wylaczyly mnie z zycia dostalem sie na terapie grupowa. Trwala ona kilka tygodni. W czasie jej trwania mi sie duzo polepszylo ale watpie ze od niej bo praktycznie nie angazowalem sie w nia co bylo moim duzym problemem. W miedzyczasie tez za zgoda lekarza zszedlem z lekow i wrocilem do normalnego zycia.
Po jakichs 2 latach i kolejnych ciezkich przezyciach kolejny epizod i to taki przy ktorym przez rok czasu praktycznie nie wychodzilem z domu. Leki zadzialaly bodajze trzecie ktorych probowalem i jak juz bylem chociaz w stanie wychodzic z domu to wtedy poszedlem na terapie psychodynamiczna ale juz prywatnie. Nie wiedzialem kompletnie o co w niej chodzi ale moja pani terapeutka twierdzila zebym mowil co mi na sercu lezy a cos mi sie nagle przestawi w glowie. Tak wiec chodzilem, zwierzalem sie ze swojego zycia ale ogolnie traktowalem terapie jako mozna powiedziec "oslonke" przed depresja. Po jakichs pol roku jej trwania duzo sie polepszylo, zszedlem tez z lekow, moglem sie przeprowadzic do swojego mieszkania, isc do nowej pracy i ogolnie prowadzic "normalne" zycie. Trwalo to kilka lat i znow perturbacje zyciowe (nie powiem ze czesc nie z mojej winy) i znow depresja, nie taka mocna jak wczesniej ale ciezka. Zrezygnowalem wtedy z terapii bedac na nia chyba zly ze mnie nie ochronila przed tym przed czym miala i chcialem sprobowac czegos nowego. Lekow probowalem juz chyba szesc roznych i zaden nie pomagal. Na kolejna terapie musialem czekac min. 6 miesiecy (takie wymagania podobno) i znalazlem tym razem faceta ale teraz mam zgryz. Czy jest sens wogole zebym chodzil na nia skoro wogole nie wiem o co w niej chodzi? Porownalem mu nawet to do sytuacji jakbym poszedl do lekarza z mega rana na nodze pokazal mu ja a on by powiedzial: mow. Tak to po prostu rozumiem. Czytalem mnostwo artykulow, ksiazki i dalej nie wiem jak najlepiej do tego podejsc, czy zmienic nurt, czy wogole terapia jest mi potrzebna. Nie mam zielonego pojecia a tu perspektywa kilku lat 2 razy w tygodniu po 150zl. Nie mowie ze mi szkoda na swoje zdrowie ale chcialbym wierzyc ze to naprawde pomoze. Mial ktos podobne przemyslenia/sytuacje i moze jakos doradzic? Z gory dziekuje jak ktos doczytal do konca :)
#psychologia #terapia #depersja

---
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@AnonimoweMirkoWyznania: Na youtubie masz mnóstwo filmików na każdy temat za darmo, księgarnie uginają się od książek z działu psychologii i poradników, możesz sobie robić autoterapię, zdobywaj wiedzę i patrz co ci pasuje i pracuj nad sobą, tak jak chcesz chodzić żeby się wygadać komuś obcemu i zapłacić za to 300 zł w tygodniu to lepiej już na roksę idź
  • Odpowiedz
Zawsze mnie interesowało jak ludzie funkcjonują z wiedzą, że pewnego dnia, za tydzień, rok, 50 lat, umrą. Nie ważne jak bardzo się napracują w życiu, wszystko zostanie im odebrane. Uważam, że normiki żyją w zaprzeczeniu tego, że mają okres ważności, nie myślą tak daleko.

Prawda jest taka, że nikt z nas nigdy się nie dowie, co jest po drugiej stronie, nic? symulacja? reinkarnacja? #!$%@? wie.

Urodziłem się jeszcze za wcześnie, żeby podbijać
TechPriest - Zawsze mnie interesowało jak ludzie funkcjonują z wiedzą, że pewnego dni...

źródło: comment_16026219386QvY3zCRxJlsD8yvU9psAH.jpg

Pobierz
  • 15
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

via Wykop Mobilny (Android)
  • 3
@Yakuzak: Jedyne do czego drzwi się zamykają to do kontrolowanego towarzyskiego picia, bo takie już nie wróci, utraconej kontroli nie odzyskasz. Ale nałóg da się pokonać i żyć normalnie.
  • Odpowiedz
jakby coś to na moim pięknym #pdk pogrzebie brzuchaty ksiądz pewnie będzie gadał że ooo taki był wspaniały młody człowiek a musiał odejść, wszystkim go będzie brakować i w ogóle miał tyle przed sobą

a ja bym wolał żeby szczerze powiedział "nigdy nie był szczęśliwy na tym świecie więc dla niego w sumie dobrze, że zdechł, jego trud już skończony, idźcie na stypę wypić flachę i do domu elo"

#
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Mam 160 tys. zł do wydania. Postanowiłem wybrać się w jakąś fajną podróż ponieważ wypaliłem się zawodowo i przechodzę załamanie nerwowe.
Pytanie brzmi: Dokąd pojechać w relaksacyjną podróż? Nigdzie nigdy nie byłem (Janusz Pawlacz Junior) Liczę na Wasze wsparcie i kreatywność, czekam na propozycje :)

#pytanie #podroze #podrozujzwykopem #depersja
  • 10
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

#anonimowemirkowyznania
Moja dziewczyna nie ma motywacji do niczego

Hej, przychodzę do was z problemem jaki ma moja dziewczyna. Ja mam 21lvl, ona 20. Ja studia, ona ostatnia klasa technikum. Jesteśmy ze sobą razem już prawie rok, ale od pewnego czasu a szczególnie po dzisiejszej rozmowie stwierdziłem, że czas coś z tym zrobić. Moja dziewczyna nie ma motywacji do niczego. Nauka- nie widzi sensu, uprawianie sportu jakiegokolwiek (nawet ze mną)- nie widzi sensu. Trzymanie diety zaleconej przez lekarza a w przeciwnym wypadku operacja i długotrwałe skutki uboczne- nie widzi sensu. Pójście do pracy- nie widzi sensu, rozwój samej siebie- nie widzi sensu, znalezienie hobby, rozwijanie zainteresowań- nie widzi sensu. Czemu nie widzi sensu? Bo twierdzi, że i tak wszystko się #!$%@?, zepsuje, bo i tak wyjdzie źle. Bo i tak nikt tego nie doceni, nawet jak są efekty to po co jej te efekty, po co jej lepsza kondycja. Mówię jej, że sport poprawia samopoczucie, zdrowie, odporność etc., etc., A ona odpowiada: "No i co z tego, po co mi to". Podaje jej dziesiątki argumentów dlaczego warto coś robić a ona dalej swoje. Wiecie, miałbym #!$%@?, ale jest mi to bliska osoba. Nie chcę mieć takiej dziewczyny, szczególnie takiej leniwej. Ja sam nie jestem jakimś kołczem Majkiem czy innym celebrytom samorozwoju, ale rozwijam się. Studiuję dobry kierunek, uprawiam kolarstwo, interesuję się mechaniką samochodową, naprawiam już ludziom auta za pieniądze. Interesuję się finansami, giełdą, lubię spędzać wolny czas aktywnie, jakiś basen, bieganie, chodzenie po górach. Rozumiem, że jest zima i może się nie chcieć, ale no warto się chyba poruszać. Chciałem ją wyciągnąć na basen, raz, dwa razy w tygodniu, gdzie basen mamy pod nosem dosłownie, 10 minut drogi pieszo. Stwierdziła, że nie bo po co, po co jej lepsza kondycja, po co jej lepsze samopoczucie, lepiej w tym czasie spać.
Tak jak pisałem- nie chcę mieć takiej dziewczyny. Pierwsze co mi przychodzi na myśl to, żeby z nią zerwać póki nie jesteśmy bardzo zżyci ze sobą i szukać innej. Myślę przyszłościowo, chcę dziewczynę na dłużej, a z leniem siedzącym na dupie przed netflixem całymi dniami nie wytrzymam. Ale to by było zbyt proste ją rzucić, popadłbym w tą samą paranoje co ona. Ja widzę sens w tym, żeby ją zmienić.
Powiedzcie mi jak mogę jej pomóc? Jak ją zmotywować? Jest na utrzymaniu rodziców ja w większości zresztą też, no ale kiedyś trzeba wyjść na swoje i co, będzie mieszkać z rodzicami do starości? Jak jej wytłumaczyć, że warto zarabiać i oszczędzać pieniądze, że warto mieć hobby, że warto uprawiać sport, że warto się rozwijać po prostu. Każda jej odpowiedź to "po co, i tak nie wyjdzie, nie ma sensu, już próbowałam". Z rozmowy z nią wynika również, że lubi się określać jako "defetystka". Poradźcie coś ( ͡° ʖ
  • 16
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

#anonimowemirkowyznania
Moja dziewczyna nie ma motywacji do niczego

Hej, przychodzę do was z problemem jaki ma moja dziewczyna. Ja mam 21lvl, ona 20. Ja studia, ona ostatnia klasa technikum. Jesteśmy ze sobą razem już prawie rok, ale od pewnego czasu a szczególnie po dzisiejszej rozmowie stwierdziłem, że czas coś z tym zrobić. Moja dziewczyna nie ma motywacji do niczego. Nauka- nie widzi sensu, uprawianie sportu jakiegokolwiek (nawet ze mną)- nie widzi sensu. Trzymanie diety zaleconej przez lekarza a w przeciwnym wypadku operacja i długotrwałe skutki uboczne- nie widzi sensu. Pójście do pracy- nie widzi sensu, rozwój samej siebie- nie widzi sensu, znalezienie hobby, rozwijanie zainteresowań- nie widzi sensu. Czemu nie widzi sensu? Bo twierdzi, że i tak wszystko się #!$%@?, zepsuje, bo i tak wyjdzie źle. Bo i tak nikt tego nie doceni, nawet jak są efekty to po co jej te efekty, po co jej lepsza kondycja. Mówię jej, że sport poprawia samopoczucie, zdrowie, odporność etc., etc., A ona odpowiada: "No i co z tego, po co mi to". Podaje jej dziesiątki argumentów dlaczego warto coś robić a ona dalej swoje. Wiecie, miałbym #!$%@?, ale jest mi to bliska osoba. Nie chcę mieć takiej dziewczyny, szczególnie takiej leniwej. Ja sam nie jestem jakimś kołczem Majkiem czy innym celebrytom samorozwoju, ale rozwijam się. Studiuję dobry kierunek, uprawiam kolarstwo, interesuję się mechaniką samochodową, naprawiam już ludziom auta za pieniądze. Interesuję się finansami, giełdą, lubię spędzać wolny czas aktywnie, jakiś basen, bieganie, chodzenie po górach. Rozumiem, że jest zima i może się nie chcieć, ale no warto się chyba poruszać. Chciałem ją wyciągnąć na basen, raz, dwa razy w tygodniu, gdzie basen mamy pod nosem dosłownie, 10 minut drogi pieszo. Stwierdziła, że nie bo po co, po co jej lepsza kondycja, po co jej lepsze samopoczucie, lepiej w tym czasie spać.
Tak jak pisałem- nie chcę mieć takiej dziewczyny. Pierwsze co mi przychodzi na myśl to, żeby z nią zerwać póki nie jesteśmy bardzo zżyci ze sobą i szukać innej. Myślę przyszłościowo, chcę dziewczynę na dłużej, a z leniem siedzącym na dupie przed netflixem całymi dniami nie wytrzymam. Ale to by było zbyt proste ją rzucić, popadłbym w tą samą paranoje co ona. Ja widzę sens w tym, żeby ją zmienić.
Powiedzcie mi jak mogę jej pomóc? Jak ją zmotywować? Jest na utrzymaniu rodziców ja w większości zresztą też, no ale kiedyś trzeba wyjść na swoje i co, będzie mieszkać z rodzicami do starości? Jak jej wytłumaczyć, że warto zarabiać i oszczędzać pieniądze, że warto mieć hobby, że warto uprawiać sport, że warto się rozwijać po prostu. Każda jej odpowiedź to "po co, i tak nie wyjdzie, nie ma sensu, już próbowałam". Z rozmowy z nią wynika również, że lubi się określać jako "defetystka". Poradźcie coś ( ͡° ʖ
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach