Dobra, zaczynamy cykl punktowania dziur fabularnych i absolutnych idiotyzmów z dwóch poprzednich trylogii Gwiezdnych Wojen, czyli oryginalnej i prequeli.
W życiu by mi się nie chciało tego robić, gdyby nie fakt, że najprawdziwsi z prawdziwszych, z midichlorianów i mocy zrodzeni fani punktują dziury fabularne Ostatniego Jedi i mają na tyle mało RiGCzu, żeby odnosić to do pozostałych filmów, sugerując, że tam niby dziur i idiotyzmów nie było.
Od razu zaznaczam, że pomimo,
W życiu by mi się nie chciało tego robić, gdyby nie fakt, że najprawdziwsi z prawdziwszych, z midichlorianów i mocy zrodzeni fani punktują dziury fabularne Ostatniego Jedi i mają na tyle mało RiGCzu, żeby odnosić to do pozostałych filmów, sugerując, że tam niby dziur i idiotyzmów nie było.
Od razu zaznaczam, że pomimo,
![](https://wykop.pl/cdn/c3201142/comment_wdlEMZl00m8iqLEmnbR6xRqieZMxdCel,w400.jpg)
- konto usunięte
- jezus_cameltoe
- jablkabanany
- bestnickever
- Paparappa
- +132 innych
rokibalboa via iOS
Ale TLJ nie jest złym filmem, TLJ jest po prostu pozbawiony klimatu SW. Wydaje mi się ze głównym problemem jest muzyka, która w prequelach była swietna, a tu już w tfa brzmiała jak Harry Potter. Do tego pokemony, wyścigi na hipogryfach, i to kasyno z ziemskim wystrojem... a poza tym w filmie nie ma nic ciekawego, żadnej historii, tajemnicy, wszystko spłaszczone i zesmieszkowane. Chociaż to i tak ma mniejsze znaczenie w porównaniu
#oscary2018