Ostatnio popularnym tematem stało się zjawisko freebleeding, zwłaszcza za granicą. Kobiety wyznające tę zasadę nie noszą tamponów/podpasek/innych "pochłaniaczy" krwi miesięcznej, pozwalając krwi swobodnie ściekać po nogach oraz plamić ubrania.
Kompletnie nie widzę w tym sensu. Niby ekologia, ale można kupić kubeczek menstruacyjny i jest ekologiczne, ale też higienicznie. Poza tym dopranie poplamionych krwią ubrań i pościeli to zużycie sporej ilości wody i chemii, zwykle jedno normalne pranie nie wystarcza. Pomijając fakt brudzenia
Kompletnie nie widzę w tym sensu. Niby ekologia, ale można kupić kubeczek menstruacyjny i jest ekologiczne, ale też higienicznie. Poza tym dopranie poplamionych krwią ubrań i pościeli to zużycie sporej ilości wody i chemii, zwykle jedno normalne pranie nie wystarcza. Pomijając fakt brudzenia
źródło: comment_gLsqtW0tIpZTR0XgtWIGnIEXCpgYDZJC.jpg
PobierzKomentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez moderatora