@Lordzio: zwierzęta generalnie chyba coś mają z gumą, że to jakieś nienaturalne coś, jak laser z breloczka. Moja fretka i papuga też szalały za wszystkim co gumowe, żadna myszka nie miała tego obrotowego kółka bo wygryzione...
Co oni na tym openerze to ja nawet nie. Wydaj milion cebulionów na bilet, oglądaj koncerty przez ekran swojego gównianego smarftona nagrywając filmiki których już nigdy nie obejrzysz.
Będzie trochę żalów, trochę historii, może lekki powiew świeżego powietrza w tym zaduchu od atencyjnych różowych pasków i rozdających g---o januszybiznesu.
@No25: ładny gol ale to nie zmienia faktu, ze to dalej podsport. zero pressingu, prawie cala druzyna za linia piłki, a nikt nawet do niej nie podbiegł, ta panna mogła sobie przyjąć piłke, zrobic manicure i dopiero strzelic
Dokładnie 18 lat temu miał miejsce bodaj najbardziej emocjonujący pojedynek w historii Ekstraklasy. Na 2 kolejki przed końcem tabela przedstawiała się następująco:
1. Widzew 32 75
2. Legia 32 74
W 33. kolejce spotkań na Łazienkowską przyjechał Widzew prowadzony przez Franciszka Smudę. W ostatniej kolejce Widzew podejmował Raków Częstochowa, a Legia grała w Katowicach z GKS. W Warszawie grano więc praktycznie o tytuł.
@Hoff: Popularne stwierdzenie wśród kibiców Legii, niestety trzeba być skrajnie głupim debilem, żeby twierdzić, że ktoś to wyreżyserował. Widziałem cały mecz i nie widziałem w nim nic podejrzanego. Jedynie kontuzja sędziego w końcówce, ale sorry...to nie miało żadnego wpływu na końcowy wynik.
@Hoff: Dowody kolego, dowody. Mogli mecz puścić na tysiąc różnych sposobów i uważasz, że czekali specjalnie na ostatnich 5 minut? Że specjalnie czekali aż piłka w kuriozalny sposób odbije się od głowy Gęsiora w ostatniej minucie meczu? Że po to cały sezon gonili za Widzewem, aby w ostatniej kolejce w taki sposób tego mistrza puścili? Nie ma w tym żadnej logiki.
@acotusiewpisuje: @Navrazz: Podtrzymuje to co napisałem. W pierwszej połowie Lewandowski był najsłabszy. Wyglądał na zagubionego, stłamszonego, ani jednego udanego dryblingu, mało widoczny w grze, notorycznie tracący piłkę w środku pola, schowany gdzieś między gruzińskimi obrońcami. Nie mówiąc o dwóch zmarnowanych setkach. Był zgaszony i tyle. Możecie teraz chełpić się tym jego hat trickiem, ale tak naprawdę to przez 89 minut Lewy był poza grą. I o wiele bardziej