@Negard: Pamiętam jaki był skowyt #letthefootballwin jak legła wtopiła przez swoją głupotę z Celtic Glasgow. Płakały wykopki i ległoniści że jak to tak? gdzie honor? gdzie duch sportu, rywalizacji...
Daleko za orbitą Neptuna można znaleźć wiele ciał o względnie dużych rozmiarach, o czym zdążyliśmy przekonać się już ostatnio. Każdemu z nich jednak daleko do miana planety; choć naukowcy wciąż szukają jej w mrocznych czeluściach Układu Słonecznego, wciąż nie mogą osiągnąć zamierzonego celu. Są jednak tacy, którzy uważają, że zamiast poszukiwać skrytych w mroku, hipotetycznych planet transneptunowych, warto skupić się na poszukiwaniu związanego ze Słońcem grawitacyjnie… brązowego karła.
Brązowe karły to coś w rodzaju stadium pośredniego pomiędzy gwiazdą a planetą. To obiekty o ogromnej jak na planety masie (co najmniej 6 mas Jowisza), lecz jednocześnie za małej, by zapoczątkować w swoim wnętrzu reakcje termojądrowe. Podobnie, jak planety w naszym Układzie Słonecznym, produkują trochę ciepła, lecz są to wartości bardzo małe. Dość powiedzieć, że najchłodniejsze karły mają temperatury oscylujące w okolicy 0 stopni Celsjusza i średnice nieznacznie większą od Jowisza.
Skąd pomysł, że taki obiekt mógłby istnieć akurat w naszym Układzie Słonecznym? Pojawiające się co jakiś czas komety długookresowe muszą być wytrącane ze swoich orbit przez jakieś masywne ciało. Pojawiające się na Ziemi niezwykle cyklicznie okresy masowych wymierań również świadczą o tym, że może za nie odpowiadać nieznany jeszcze obiekt.
@Sir_Nick: @Hadzi: Brązowy karzeł poruszający się po takiej eliptycznej orbicie przelatując obok pasa Oorta oddziałuje grawitacyjnie na obiekty. Przelatując bliżej obok jakiegoś ciała zaczyna go "ciągnąć" w momencie kiedy karzeł zaczyna swoją podróż w kierunku Słońca. W momencie kiedy brązowy karzeł zawraca i rozpoczyna oddalanie się od słońca, porwana kometa zachowuje swój pęd i dalej przemieszcza się w kierunku układu słonecznego. A co taka kometa może zrobić na
Wiecie że NASA miała w planach podróże międzygwiezdne? Pomysłów było kilka, jeden z nich nosił nazwę "Projekt Longshot" i zakładał możliwość wysłania bezzałogowej sondy w kierunku Alpha Centauri. Sama sonda miała być napędzana pulsacyjnym napędem termojądrowym, wykorzystującym sekwencję eksplozji termojądrowych, przeprowadzonych w sposób niezagrażający sondzie. Dzięki niemu sonda miała osiągnąć maksymalną prędkość 13 411 km/s, czyli ok. 4,5% prędkości światła. Mimo tak wielkiej szybkości, planowany czas lotu wynosił 100 lat.
Projekt miał na celu wyznaczenie za pomocą paralaksy odległości do gwiazd stałych, zbadanie gwiazd tworzących układ oraz ośrodka międzygwiezdnego.
Sonda miała zostać złożona na niskiej orbicie okołoziemskiej przez załogę Stacji Kosmicznej z modułów wysyłanych kolejno z Ziemi. Następnie za pomocą silnika rakietowego na paliwo chemiczne, miała zostać umieszczona na orbicie okołoziemskiej, a następnie okołosłonecznej, nachylonej pod kątem 61° do równika niebieskiego (deklinacja układu α Cen). Dopiero tam – z dala od Ziemi – miał zostać uruchomiony główny silnik sondy.
@Elthiryel: yep, jednak dawniej ten koncept wydawał się realniejszy. Kiedyś chyba nie było jakichś ograniczeń w planowaniu takich misji, dlatego projekty dedal, longshot i super orion były brane pod uwagę przez pewien czas.
@Krupier: ale to nie ma sensu. każda inteligentna osoba zwróciłaby uwagę na to, że Komorowski powinien debatować razem z resztą, jak przystało, a nie być traktowany jak #prezydentspecjalnejtroski
Tanajno: ,,Państwem nie może rządzić muzyk, osoba nie znająca się na niczym czy reżyser. Wybierzcie mnie, skończyłem zarządzanie." A idź Pan w uj. #debata #wybory
@Peterov: Może i to skutecznie. Ronald Reagan był aktorem i potem jednym z najwybitniejszych prezydentów. A Grzegorz Braun to ultrakatolicki bełkoczący błazen, który się skompromitował w debacie
źródło: comment_1XmXcntCHcTS44pZ1sPunhYxws0Z1u22.jpg
Pobierz