Kiedyś jak chodziłem do szkoły to organizowali pocztę walentynkową na całą szkołę, organizowali to co roku oczywiście ale nigdy nie dostałem żadnego liściku. Jednego roku poczta walentynkowa zawitała u nas w klasie, podczas lekcji. Każdy zajarany, hormony w----------ą w kosmos zaczyna się rozdawanie listów miłosnych i z racji że wszyscy zwali mnie Misiek( od nazwiska nie tuszy) podeszła do mnie zniewalająca pocztmajster i wręcza piękne rozkładane serce z napisem z wierzchu "DLA
McMac
McMac