frikidiki
frikidiki
Do dzisiaj mam bekę z tego wydarzenia... Wyjaśnię, że po kiszonkach w moich jelitach dzieje się wojna w Bombasie, ekstremalne torpedowanie bolszewickiej hołoty. Do rzeczy... na wigilii byłem u babki i nawpierdzielałem się srogo barszczu kiszonego, normalnie z litr na głowę. 12 w nocy punkt pasterka, o święty panie Augiaszu... co tam się działo, klękajcie narody, dzwońcie w gongi Babilonu... waliłem jak z ruskiej pepeszy, kościół pełny, smród jak na rui skunksów,
XDDDDDD