Nie mam predyspozycji intelektualnych by myśleć o skończeniu studiów, nie mam zdolności manualnych, więc nie poradziłbym sobie w pracy wymagającej takich umiejętności, jestem osobą aspołeczną, lękliwą, nie odnajduję się wśród ludzi, jestem od nich gorszy i stanowię potencjalny obiekt do strojenia żartów i do dowartościowywania się w każdym środowisku w jakim bym się znalazł. Trzeba będzie przez resztę swoich dni żyć w poczuciu odrzucenia, samotności, zaprzepaszczonych szans, obserwować jak ludzie, którzy cię
Niedawno byłem na wizycie u pseudopsychologa. Jeśli chodzi o jej przebieg, to nic przydatnego z niej nie wyniosłem, a sama rozmowa przybrała karykaturalną wręcz formę zbieżną ze stereotypowym jej wyobrażeniem panującym na tagu.
Od razu zaznaczę, że nie jest to żaden kompetentny i wykwalifikowany terapeuta, a psycholog dający porady w ramach darmowej usługi. Na profesjonalnej terapii pracuje się nad identyfikacją negatywnych myśli i zmianą przekonań, które podtrzymują lęk społeczny. Kluczowe jest zbadanie
@eisil: Jak ostatnio byłem u psychiatry to mnie wypytywała o różne rzeczy i jej odpowiadałem jak leciało i zgodnie z prawdą czy tym co czuję. Jak już idzie się do kogoś takiego to nie ma czego się wstydzić czy ukrywać, trzeba z góry.
Tutaj też lekcja, że faceci do terapeutek (czy tam psychloszek) chodzić nie powinni, chyba lepiej do faceta. Ja już do tej wspomnianej nie poszedłem z kilku powodów...
Muszę załatwić sobie ubezpieczenie zdrowotne, więc będzie trzeba jechać do urzędu pracy. Jest jeszcze możliwość zarejestrowania się przez internet i wyrejestrowania się przed dniem wizyty, taką opcję również rozważam. Jednak prędzej czy później będę musiał podjąć jakieś zatrudnienie, nie ucieknę od tego, w końcu mnie to dopadnie. Zresztą sam chciałbym coś ruszyć z życiem do przodu, ale nie kosztem zdrowia, przede wszystkim tego mentalnego.
ja czasem do roboty to i na 2:00 w nocy muszę wstać. Przykre to życie. Chętnie bym poszedł do piachu. Dobrze, że chociaż część ludzi ma jakąś przyjemność z niego zanim umrą
@cat_in_hat Nie oceniaj, ludzie nawet nie zdają sobie sprawy jak wiele może być irracjonalnych lęków czy myśli, a nawet mając ich świadomość nic nie mogą zrobić. Dużo lepiej by się żylo jakby każdy starał się zrozumieć drugiego, a nie go wyśmiewać
Zazdroszczę ludziom dynaminy, tego z jaką łatwością łapią nowe kontakty, że potrafią cieszyć się rozmową, ich pewności siebie i znikomego poczucia wstydu, zwykłego uśmiechu bądź żartu, zdolności do bycia sobą oraz faktu, że chcą i mają o czym rozmawiać, bo nie są nudnymi śmieciami bez jakiegokolwiek życia, wiedzy i charakteru. Ja w sytuacjach społecznych pragnę uciec i się schować, a później jak najszybciej zapomnieć, że to zrobiłem i tego kim jestem, bo
Chciałbym mieć wokół siebie kogoś kto by mnie wspierał, dodał otuchy, z kim mógłbym spędzić czas i szczerze pogadać, wyżalić się ze swoich problemów i je obmówić. To byłoby pomocne. Bardzo ciężko o taką przyjaźń. Kiedyś miałem kolegów, to każda moja słabość była punktowana i wyszydzana, co wzmagało u mnie kompleksy i pogłębiało moje problemy. Gdybym próbował zagadywać do jakiejś dziewczyny, to śmiano by się ze mnie. To nie byłby tylko żart,
@eisil: znalam tego typu mezczyzn wspierajacych, ale tylko w srodowisku chrzescijanskim. Jezu co to byli za mezczyzni... Jak jest kilku mezvzyzn majacych pouklasane w glowie, to na Boga, wszystko w okol kwitnie, cale srodowisko wzrasta. Macie magiczna moc, sami o tym nie wiecie.
Chciałbym mieć wokół siebie kogoś kto by mnie wspierał, dodał otuchy
Też ale wytłumaczenie że ma się jakikolwiek problem automatycznie triggeruje normictwo żeby zutilizować twoje geny, ponieważ sami nie wiedzą co to znaczy mieć problem.
Dzisiaj spotkałem grupkę osób, która darła się w moim kierunku i mnie na dodatek wołali, to byli ludzie mi dość dobrze znani, rzecz jasna ich nie lubię. Kpiący ton był bardzo wyczuwalny, słyszałem śmiechy. Trochę mnie to zirytowało. Chciałbym żeby wszyscy ludzie, którzy mieli ze mną jakąkolwiek styczność zapomnieli o moim istnieniu.
Nie mogę się doczekać jesiennych wieczorów. Takie dni mogłyby trwać przez cały rok. Uwielbiam ten listopadowy klimat, choć w sumie nie pogardziłbym także odrobiną zimy dla urozmaicenia.
Nie wiem, może to ta charakterystyczna atmosfera, którą niesie ze sobą jesień. Wszystko wydaje się być w jakimś innym rytmie. Widok tych opadających liści i zapach wilgotnej ziemi jakoś działa na wyobraźnię. Wtedy chcę się wyjść na długi spacer i po prostu cieszyć się tym
Moje życie skończy się w wiadomy sposób w ciągu kilku najbliższych lat. Nie widzę dla siebie żadnych szans na nic co mogłoby mi przynieść jakiekolwiek szczęście. Moja lękliwość mnie zniszczyła. Dosłownie nic nie robię całymi dniami, bo nie jestem w stanie i w niczym nie widzę sensu. Wszystko co mogłoby poprawić moją sytuację jest dla mnie nieosiągalne. Nic nie umiem. Na nic mnie nie stać. Nikt mnie już nie polubi. Widzę siebie
Przyglądając się nastrojom pogodowym panującym na tagu i temu jak różne są one względem tych normickich, można chyba już tak oficjalnie stwierdzić: lubisz lato = ok oski nie lubisz lata = chuop
Jeśli się jest niezaradnym, społecznie niekompetentnym, życiowo niedostosowanym, to eksponowanie się może wyrządzić więcej krzywdy niż pożytku. Naturalną konsekwencją takiego stanu jest unikanie okoliczności, które mogą być niekomfortowe. Ten mechanizm samoobrony nie wziął się znikąd, ma głębokie korzenie i wynika z potrzeby ochrony własnego dobra emocjonalnego. Jest to osadzone w naszym ewolucyjnym dziedzictwie - nasz umysł przez tysiące lat formował instynkt przetrwania, a omijanie potencjalnie niebezpiecznych sytuacji jest tego efektem. To jest
@eisil: wiem że to będzie ta zła, okropna odpowiedź ale mi pomaga terapia. Bo doskonale wiem o czym piszesz. U mnie taki lęk jest powiązany z odrzuceniem, tak boje się że ktoś mnie nie zaakceptuje że odrzucam taką osobę na starcie. Często nieświadomie. Kiedy osoba wykwalifikowana ci to mówi że to są mechanizmy obronne i że ty bronisz siebie przed krzywdą i zamiast obwiniania odczuwania wstydu, winy i nienawiści do siebie
Byłem się przejechać na rowerze i dosłownie wszędzie pusto, jak prawie za każdym razem, większość osób w moim wieku wyjechała stąd układać sobie życie gdzieś indziej albo tutaj już tego dokonała w jakimś tam stopniu. Nie wyobrażam sobie tego, że mój żywot już na zawsze będzie się ograniczał do tego miejsca i do ekranu monitora, takie życie to nie życie. Niby świat taki duży i pełen możliwości, ale jakoś nie jestem w
Nie jestem zwolennikiem nic nie robienia, ale ciężko czerpać motywację mając świadomość konieczności głębokich zmian wewnętrznych jakie musiałyby zajść we mnie aby w ogóle rozpocząć podróż w kierunku ich urzeczywistnienia. Moje pragnienia rozciągają się na tyle daleko, że wykraczają poza zasięg mojej teraźniejszej perspektywy, są niemalże niedostrzegalne. To uczucie tłumi w zarodku zapał do podjęcia jakiegokolwiek działania, bo w pewnym momencie i tak napotkam przeszkodę nie do pokonania przez te trudności. Ludzie
@eisil: i #!$%@? nic sie nie zmieni. Masz 23 lata i skoro do tego momentu nie przeszedłeś kamieni milowych w życiu typu ''pierwsze zaruchanie'' to już po ptokach. Pozostaje tylko pisanie na wykopie i wysłuchiwanie gówno rad od normicków co od najmłodszych lat nie mieli problemu ze zdobywaniem kolegów i drugich połówek.
@eisil: znajomych to się zdobywa podświadomie i bezproblemowo od zerówki, a szukanie pasji i zainteresowań nic ci nie da bo nie będziesz mógł z nich czerpać żadnej przyjemności bo ważniejsze dla twojego mózgu będzie rozpaczanie w depresji nad tym że nie masz kolegów ani dziewczyny. Udane życie to system naczyń połączonych, nie możesz mieć jednego bez drugiego.
Byłem se ponownie u psychologa. Wszystko wskazuje na osobowość unikającą, no ale co... Eisil zaskoczenia ¯\(ツ)/¯ Oczywista oczywistość ( ͡°ʖ̯͡°) Przynajmniej trochę mniej drżał mi głos niż za pierwszym razem i udało mi się powiedzieć coś od siebie. Baba się mnie zapytała czy mam jej coś do powiedzenia, po krótkim namyśle powiedziałem jej, że mam problem z wypowiadaniem się nie będąc uprzednio o coś zapytanym. Byłem
@eisil: przecież napisał że mu się to w głowie nie mieści. Normictwo nawet nie potrafi sobie wyobrazić że można mieć takie problemy, ale do pisania o użalaniu się nad sobą i wstrętnych leniwych przgrywach to są pierwsi .
@eisil: ktos napisał ostatnio ze terapia jest skierowana do osób które cos juz robia, maja gorsze dni w pracy albo relacje z ludzmi. Samemi trzeba zrobić ten pierwszy krok znalezc prace i uporządkować zycie ehh
@eisil: Nie wiem ale też tak mam, albo jakaś błaha sytuacja a ty najgorszy możliwy scenariusz sobie w głowie wyobrażasz, np. wyjebią cię z roboty bo x, y, z a to wszystko drobnostki. Normalni ludzie tak chyba nie mają...
Gniję już na tym neecie ehhh Potrzebuję ludzi. Potrzebuję akceptacji, serdeczności, chwytającej rozmowy, sympatii, uczuć wyższych. Brakuję mi tego, chciałbym tego zaznawać.
Tylko cóż... Chłop jest bezrobotny, a ludzie takimi gardzą, bo sami muszą #!$%@?ć i dążą do czegoś, często muszą sami się utrzymać, więc mają ból dupy jeśli ty nie robisz tego samego, a pytanie "czym się zajmujesz", to pytanie bazowe. Ja nie mam na nie odpowiedzi, bo zajmuję się niczym,
@eisil: ja tam na ochronie robię i nie jest źle. Jak jakiejś dziewczynie napisze na portalu że robię na ochronie to więcej się nie odzywa więc mamy podobną sytuację na rynku matrymonialnym xd
@eisil jak neetowalem długi czas i nie dostawałem żadnych odpowiedzi na CV to z każdym dniem czułem się coraz gorzej, z tygodnia na tydzień coraz bardziej byłem tym przybity. Teraz pracuje na budowie jako pomocnik, nic nie potrafię, pracuje jako koń pociągowy, kiedy tylko trzeba coś ciężkiego przenieść to "idź młody". Nauczyć się czegokolwiek na budowie z alkoholikami to coś niemożliwego. Ale mimo wszystko lepiej się czuję jak odbebnie te 8h, trzymaj
Od co najmniej roku jestem praktycznie niezdolny do odczuwania satysfakcji ani do robienia czegoś choć trochę "produktywnego". infinite scrolling, patrzenie się w ścianę, jedzenie śmieciowego żarcia, spanie, słuchanie muzyki, uciekanie w świat fantazji - tyle
Próbowałem biegać, ale nie sprawiało mi to radości, a odkąd biorę #ssri bieganie stało się misją niewykonalną. Zbyt szybko się męczę. Nie jestem w stanie czytać książki, nie jestem w stanie oglądać filmu, momentalnie się wyłączam, nie
@eisil: ja blokuję wszelkie wyobrażanie sobie różnych niemożliwych sytuacji, bo wtedy mnie dopada taki straszny smutek, że zmarnowałem życie. Więc blokuję takie rzeczy i zapycham umysł podcastami, żeby tylko nie myśleć
Moją największa fantazją seksualną jest zrobienie minety uroczej alternatywce <3 Ja bym lizał pusię swojej królowej i nie tylko, a ona by słodko pojękiwała i tarmosiła mnie za włoski (。◕‿‿◕。) Czy to normalne?
źródło: 12
Pobierz