Bardzo dobry artykuł w The Week autorstwa Lili Loofbourow na temat wątpliwej jakości scenariusza w tym sezonie, a zwłaszcza w ostatnim odcinku [ENG].
Wkleję tu cały tekst, ale autorka napisała więcej na ten temat, linki do reszty w treści artykułu, jakby ktoś miał ochotę na więcej.
Wkleję tu cały tekst, ale autorka napisała więcej na ten temat, linki do reszty w treści artykułu, jakby ktoś miał ochotę na więcej.
Game of Thrones has become a terrible show
Game of Thrones has been coasting for some time now on two related strands of viewer goodwill. The first is that people will overlook plenty if the battle looks cool enough. The second is that viewers credit the show with complexity it no longer has, based on their memories of its better, more interesting early seasons. I'll take this last point slightly further: The series' past is functionally an antidote to the absurdist mediocrity of its present. Each time Tyrion or Jon Snow proposed some new nonsensical caper this season, I reminded myself that the series wasn't always like this. It once gave us this extraordinary scene between Cersei and Robert. It carefully addressed effects to causes; if it gave us Robb's youthful, wrongheaded hubris and Catelyn's penchant for seizing the initiative, it also punished them for it.
Podaję hasło na dziś - inside job.
Smoczy ogień nie topi murów. A szczególnie Muru. Ktoś jeszcze musiał mieć w tym udział. Zwracam uwagę, że polityka Jona doprowadziła do wpuszczenia na południe tysięcy imigrantów. Wystarczy, że chociaż kilku z nich okaże się terrorystami, sprzymierzonymi z Innymi. Efekty mogliście oglądać w ostatnim odcinku. Jeżeli uważnie obejrzycie nagrania to bez wątpienia zauważycie, że przed smoczym zionięciem widać wybuch Z WEWNĄTRZ Muru. Obejrzycie to klatka po klatce.
Zapytacie