Kolejne dni kryzysu węglowego w Polsce nie tylko nie przestają zadziwiać, ale zadziwiają coraz bardziej. Sprowadzany do kraju całymi hałdami zagraniczny surowiec może i wygląda jak węgiel, ale... Zupełnie poważnie: wygląda jak węgiel, ale się nie pali. Nie pali się, węgiel. Jak to mówią: czego nie rozumiecie? xD
Tym węglem będą teraz handlować w samorządach. Teraz trochę rozumiemy ustawowe zniesienie konieczności koncesji, przetargów czy świadectw jakości i pochodzenia węgla. Żaden papier by tego nie zniósł.
W PRL w polskich sklepach królowały wyroby czekoladopodobne (bo nie było czekolady), ale teraz chyba lepiej: mamy produkt węglopodobny, bo nie ma węgla. Ktoś złośliwy powiedziałby, że gdyby rosły u nas kakaowce, pewnie i tak nie byłoby czekolady... Bo wiecie, węgla mamy na 200 lat.
Sami
Tym węglem będą teraz handlować w samorządach. Teraz trochę rozumiemy ustawowe zniesienie konieczności koncesji, przetargów czy świadectw jakości i pochodzenia węgla. Żaden papier by tego nie zniósł.
W PRL w polskich sklepach królowały wyroby czekoladopodobne (bo nie było czekolady), ale teraz chyba lepiej: mamy produkt węglopodobny, bo nie ma węgla. Ktoś złośliwy powiedziałby, że gdyby rosły u nas kakaowce, pewnie i tak nie byłoby czekolady... Bo wiecie, węgla mamy na 200 lat.
Sami
To teraz wyobraźcie sobie, że w Polsce, w której brakuje węgla w ekspresowym tempie likwiduje się kopalnię, która mogłaby wydobyć 700 mln ton dobrego węgla. Rząd PiS i premier Beata Szydło zapowiadali, że nie ma mowy o likwidacji kopalń, po czym w 2017 roku zlikwidowali KWK Krupiński, całkiem nowoczesną (jak na nasze warunki), czwartą najnowszą kopalnię w kraju. Jak do tego doszło? Mówi były prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej, czyli właściciela Krupińskiego.
A jeśli myślicie, że nad kryzysem węglowym w Polsce czuwa ktoś kompetentny...